Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grecja a sprawa franka

Monika Kaczyńska
Udział Grecji w europejskiej gospodarce jest zbyt mały, by wywołać poważne reperkusje. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, skutki greckiego "nie" odczują frankowicze W niedzielnym referendum Grecy powiedzieli nie programowi uzdrowienia gospodarki, forsowanemu przez unijne instytucje finansowe i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W pierwszych godzinach europejskie giełdy zareagowały spadkami. Później jednak sytuacja wyraźnie się uspokoiła. Stało się jasne, że taki wynik głosowania w praktyce może oznaczać wszystko.

- Tak naprawdę poza Grecją nie ma najmniejszego znaczenia, czy ten kraj pozostanie przy euro czy przejdzie znów na drahmę - uważa dr Maciej Cieślukowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. - To mała gospodarka. Jej udział w unijnym PKB to około 4 proc. Z euro czy bez Grecja i tak najprawdopodobniej będzie funkcjonowała w strukturach UE. Jest wielkim dłużnikiem, ale tak czy inaczej będzie musiała swoje długi spłacać - dodaje.

Porażka rozmów Grecji z Unią może skłonić inwestorów do odwrotu w stronę franka

Inne scenariusze, jak porozumienie z Putinem czy wykupienie długu Grecji przez Chiny wydają się mało prawdopodobne.

Całkowita odmowa spłacania zadłużenia przez Grecję i jej wyjście z Unii to czarny scenariusz przede wszystkim dla Greków.

- Trzeba pamiętać, że Grecja jest jednym z największych odbiorców unijnych funduszy - zwraca uwagę naukowiec. - Trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie tego kraju na przykład bez dopłat dla rolnictwa, środków z Funduszu Spójności i innych. Wierzyciele Grecji nawet i bez zwrotu pożyczek sobie poradzą. Ten scenariusz Polska mogłaby odczuć w postaci odwrotu inwestorów od złotego w stronę franka. Kurs tej waluty znów by wzrósł. Jednak już teraz rząd Szwajcarii zapowiedział interwencję.

Polscy politycy uważają, że wyniki referendum w Grecji są znamienne. - Fakt, że negocjacje trwają i ostatecznie, o czym jestem przekonany, Unia Europejska pomoże Grecji to dowód, że nie należy zgadzać się na dyktat międzynarodowych instytucji i większych państw Unii, a stanowczo bronić swoich interesów - uważa Tadeusz Dziuba z PiS. - Wynik tego referendum to nie wynik eurosceptycyzmu, ale odmowa realizacji planu, w którym nie każdy Grek ponosiłby koszty naprawiania gospodarki. Te koszty ponosiłby każdy biedny Grek. I na to właśnie tamtejsze społeczeństwo nie wyraziło zgody.

Dla Pawła Arndta z PO nauczka z wyników greckiego referendum płynie zgoła inna.

Zobacz też: Przez referendum Grecja tylko straciła czas [OPINIA WIDEO]

- Jego wynik to dowód na to, że społeczeństwo dopuszcza myśl funkcjonowania poza strefą euro, ale też ostrzeżenie przed tym, jak łatwo niepostrzeżenie popaść w poważne tarapaty. Niedawno wyszliśmy z procedury nadmiernego deficytu. Ale trzeba cały czas dbać, by ten sukces był trwały.

Dr Agnieszka Jeran, socjolog z UAM uważa, że Grecy sprzeciwili się eskalacji żądań dotyczących oszczędności.

- W każdym razie tak Grekom przedstawił to ich rząd. Nie powinniśmy więc dziwić się ich reakcji. A, że politycy rozgrywają tę kwestię pokerowo nie ulega wątpliwości. Teraz zostali z kartą, z którą nie wiedzą, co zrobić.

WRÓĆ NA "GŁOS WIELKOPOLSKI"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski