Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Go-go Cocomo w Poznaniu: Lokal podejrzany, ale nadal przyjmuje

Łukasz Cieśla
Cocomo w Poznaniu: Lokal podejrzany, ale nadal przyjmuje
Cocomo w Poznaniu: Lokal podejrzany, ale nadal przyjmuje Paweł Miecznik
Pięć kobiet pracujących dla go-go Cocomo w Poznaniu usłyszało zarzuty oszukania klienta, dwie następne są poszukiwane. Mimo że lokal jest podejrzany, nadal przyjmuje.

Poznańska prokuratura ma twardy orzech do zgryzienia. Choć zgłosiło się do niej już prawie 30 mężczyzn twierdzących, że zostało oszukanych w klubie Cocomo, na razie śledczy zdecydowali się na postawienie zarzutów tylko za oszukanie jednego klienta. W pozostałych przypadkach najwidoczniej brakuje wystarczających dowodów. Śledczy uznali, że mocny materiał mają w przypadku dyrektora firmy z obcym kapitałem. Tylko w ciągu jednej imprezy w poznańskim Cocomo wydał prawie milion złotych ze służbowej karty. Jednak poznańskie sądy w dwóch instancjach orzekły, że nie ma wysokiego prawdopodobieństwa oszukania tego mężczyzny. Wniosek prokuratury o aresztowanie pięciu kobiet nie został uwzględniony.

Bazgroły na oświadczeniu
W śledztwie dotyczącym Cocomo kłopot jest z rzeczą najważniejszą: z dowodami. Wielu mężczyzn twierdzi, że zostało oszukanych, że dosypano im czegoś do drinków, że wykorzystano ich nieświadomość i naciągnięto na drogie tańce oraz alkohol.

Jeśli rzeczywiście dosypano im np. tzw. pigułki gwałtu, tego typu substancje szybko znikają z organizmu. Dlatego ważne, aby badanie wykonać jak najszybciej. Z naszych informacji wynika, że u niektórych klientów znajdowano obecność substancji odurzających. Trzeba jednak jeszcze udowodnić, że podał ją któryś z pracowników klubu.

Wielu klientów, którzy zgłosili się do organów ścigania, było nietrzeźwych podczas imprez w Cocomo. Klub broni się, że byli na tyle świadomi, że potrafili sami wbić PIN swojej karty płatniczej. Inni podpisywali oświadczenia o uznaniu długu wobec klubu Cocomo. Znajdowali je w kurtce czy marynarce, jak już ocknęli się i odzyskali świadomość.

Takie oświadczenie znalazł również dyrektor firmy spoza Wielkopolski, który wydał prawie milion złotych. To właśnie po jego doniesieniu pięć pracownic klubu usłyszało zarzuty oszustw. Wciąż otwarte pozostaje pytanie, dlaczego klub dążył do podpisania oświadczeń przez tego mężczyznę, skoro na bieżąco regulował zobowiązania służbową kartą? Jedna z wersji zakłada, że Cocomo chodziło o uzyskanie dodatkowego zabezpieczenia, w razie kwestionowania przez niego tych olbrzymich wydatków.

Oświadczenia, jak wynika z ustaleń śledczych, nie były jednak podpisane. Stąd przypuszczenie, że dyrektor był na tyle pijany lub odurzony, że nie był w stanie samodzielnie się podpisać. Na jednym z oświadczeń pojawiły się bazgroły, które trudno uznać za jego podpis.

Impreza trwa do popołudnia
W sprawie dyrektora poznański sąd uznał, że trzeba poczekać na analizę monitoringu. Miałaby ona odpowiedzieć, czy biznesmen był świadomy podczas imprezy w Cocomo. Prokuratura wciąż czeka na ekspertyzę biegłych analizujących nagrania.

Śledczy nieoficjalnie mówią, że są zaskoczeni argumentacją sądu. Tym bardziej że wersję o oszustwie potwierdził jeden z byłych pracowników Cocomo. Zeznał, że pijanego dyrektora wleczono do baru, by wbił kod PIN. Pracownik dodał, że spierał się z osobami zarządzającymi klubem odnośnie wykorzystywania różnych klientów.

Kolejny argument prokuratury dotyczył faktu, że impreza, podczas której dyrektor wydał rekordową kwotę, trwała od godziny 23 aż do godziny 16 następnego dnia. W klubie pozasłaniano okna i drzwi. Dyrektorowi i jego kolegom wmawiano ponoć, że trwa noc i wszystko jest w porządku. I choć w każdym szanującym się klubie nie toleruje się śpiących klientów, obrońca jednej z podejrzanych w sądzie dowodził, że to przecież nic takiego, jeśli jakiś mężczyzna na kilka chwil przyśnie, przytuli gdzieś głowę.

Prokuratura wskazała również, że z centrali w Krakowie, gdzie "milionowego klienta" obserwowano poprzez monito-ring, przyszło ważne polecenie. Pracownice poznańskiego Cocomo miały go nie wypuszczać, aż rachunek nie osiągnie pół miliona złotych. Dlatego tancerki i obsługa miały robić wszystko, by nie stracić klienta dysponującego kartą bez limitu. Tym bardziej że pracownice klubu mają duże prowizje od wydatków klientów.

Cofną zezwolenie na alkohol?
Wiemy, że poznańska policja i prokuratura rozważają wystąpienie do władz miasta o cofnięcie zezwolenia na sprzedaż alkoholu w klubie Cocomo. Miałoby to zablokować prowadzenie podejrzanej działalności w samym sercu Poznania, na Starym Rynku.

Podstawą cofnięcia zezwolenia byłby zarzut dotyczący złamania ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Przewiduje ona surowe kary dla tych podmiotów, które sprzedają alkohol osobom nietrzeźwym. A skoro w Cocomo dyrektor miał zamówić ponad sto butelek drogich alkoholi i sam twierdzi, że do lokalu przyszedł pod wpływem alkoholu, stąd wniosek, że w jego przypadku złamano ustawę.

Pismo z policji ws. łamania ustawy trafiło już do Prokuratury Okręgowej. Ona może wystąpić do prezydenta Poznania o cofnięcie zezwolenia. Jeśli urząd wydałby taką decyzję, spółka prowadząca Cocomo zapewne się odwoła. A to oznaczałoby długą batalię o możliwość sprzedaży alkoholu w tym klubie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski