Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dochodzenie w sprawie parku im. Wodziczki w Poznaniu

Krzysztof M. Kaźmierczak
W parku Wodziczki trwają prace porządkowe
W parku Wodziczki trwają prace porządkowe Paweł Matysiak
Zdesperowany brakiem interwencji miejskich służb mieszkaniec zawiadomił policję o zagrożeniu dla osób odwiedzających park im. Wodziczki.

Podczas nawałnic, które latem 2015 r. przeszły nad Poznaniem, najbardziej ucierpiały tereny zielone w rejonie Sołacza.

- W parku Wodziczki usunięto głównie to, co było na alejkach, ale pozostawiono zwisające oderwane gałęzie. Zagrażały one przechodniom i dzieciom bawiącym się na placu zabaw - mówi Tomasz Kusiak, który biegając codziennie przez park, zwrócił uwagę na zagrożenie.

Mężczyzna wielokrotnie interweniował w tej sprawie w Urzędzie Miasta Poznania, a kiedy to nie pomagało, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Po wszczęciu dochodzenia policja pod koniec listopada przesłuchała go i wystąpiła o wyjaśnienia do Zarządu Zieleni Miejskiej i władz miasta.

- W tym czasie gałęzie wciąż wisiały i zagrażały przechodniom - relacjonuje Tomasz Ku-siak i na dowód tego pokazuje wykonane przez siebie zdjęcia.

Nikomu nic się nie stało, a my robiliśmy wszystko, co możliwe powiedział nam w piątek Ewald Borowski, inspektor z Zarządu Zieleni Miejskiej, któremu podlega Sołacz. Jego zdaniem gałęzie usuwano sukcesywnie, a teraz prace te są finalizowane przez firmę, którą wygrała przetarg na porządkowanie ulic w tym roku.

Zbieżne ze stanowiskiem Zieleni Miejskiej wyjaśnienia przesłał policji zastępca prezydenta, Maciej Wudarski. Tłumaczył, że wcześniej „nie do wszystkich drzew udało się dotrzeć specjalistycznym sprzętem z uwagi na podmokły i grząski grunt”. Zarazem potwierdził pośrednio fakt, że zwisające gałęzie mogły powodować zagrożenie dla ludzi. Napisał bowiem, że „miejsca niebezpieczne dla osób przebywających w parku wielokrotnie zabezpieczano taśmą”, ale była ona od razu zrywana, a rozmieszczone w północnej części parku tablice ostrzegawcze lekceważono.

- Teraz się tłumaczą i działają z obawy o wynik policyjnego dochodzenia. Do końca roku nie podjęto jednak żadnych czynności - zwraca uwagę zawiadamiający o przestępstwie i podnosi jeszcze jedną kwestię, dotyczącą osobiście wiceprezydenta.

- Pana Wudarskiego spotykałem często w parku Wodziczki. Jeździł tamtędy do pracy. Od czasu mojej interwencji na posiedzeniu komisji już go więcej w parku nie spotkałem. Tak, jakby sam wystraszył się zagrożenia - mówi Tomasz Kusiak.

Niestety, zastępca prezydenta był w piątek cały czas zajęty. Wyjaśnienia przekazał przez swojego współpracownika.

- W imieniu pana Wudarskiego mogę zapewnić, że nie unikał on ani pana Kusiaka, ani przejazdu przez park im. Wodziczki. Po prostu okresowo zmienia on trasę dojazdu, a ponadto nie zawsze, z powodu zimowych warunków, jeździ rowerem - poinformował nas Krzysztof Grzybowski, asystent zastępcy prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski