Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez PST da się żyć, ale trzeba jechać w tłoku i znacznie dłużej

Marcin Idczak, BLD
Prace prowadzone są m.in. na pętli na os. Sobieskiego
Prace prowadzone są m.in. na pętli na os. Sobieskiego Waldemar Wylegalski
Budowano ją prawie 30 lat i dało się żyć. Ale kiedy krótko po jej otwarciu, z powodu strajku MPK, tramwaje na Pestce przestały kursować, Poznań przeżywał kryzys. Teraz trasa szybkiego tramwaju znów jest zamknięta.

Już od ponad tygodnia mieszkańcy Piątkowa, części Winograd i Winiar muszą sobie radzić bez Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. Po raz drugi w ciągu roku rozpoczął się remont. Z tego powodu, podobnie jak w poprzednie wakacje, trasa została zamknięta. Teraz zamiast tramwajów pasażerów wożą autobusy zastępcze T14.

60 tysięcy dziennie
Termin prac zaplanowano tak, bo wielu poznaniaków wyjechało na wakacje. Większość studentów wróciła do swoich rodzinnych miejscowości. Według wyliczeń podanych przez Bartosza Trzebiatowskiego z Zarządu Transportu Miejskiego w ciągu roku akademickiego średnio każdego dnia trasą PST przejeżdża 100 tysięcy pasażerów. Natomiast w lipcu i sierpniu ta liczba spada do 60 tysięcy.

Pasażerowie musieli się teraz przesiąść do samochodów i autobusów. Co do kursowania T14 (jeździ wzdłuż trasy PST) pasażerowie nie mają większych uwag. - Jeżdżą bardzo często. Najdłużej czekałem na przystanku cztery minuty - mówi Bartosz Konieczny, którego spotkaliśmy, gdy przesiadał się z tramwaju na ul. Armii Poznań. Gorzej jest już z infrastrukturą przystankową.

W sprawie przeprowadzenia doraźnych inwestycji postanowili interweniować radni osiedlowi. Pod koniec lipca kilku z nich napisało list do wiceprezydenta Macieja Wudarskiego. Choć zauważali, że częstotliwość kursów autobusowych jest zadowalająca, to wskazywali na inne problemy.

- Przystanki tymczasowe nie były odpowiednio przygotowane. Brakowało i nadal brakuje zadaszenia, a wiadomo, że w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia zarówno z intensywnymi opadami deszczu, jak upałem. Szkoda, że nikt nie pomyślał o ławkach, na których mogliby na chwilę przysiąść osoby starsze - mówi Paweł Adamów z Rady Osiedla Piątkowo.

Do tej pory zadaszono tylko jeden, najbardziej oblegany przystanek znajdujący się przy ul. Armii Poznań. Nie wiadomo czy stanie się to także w przypadku innych. P. Adamów uważa, że władze miasta i urzędnicy powinni wyciągnąć wnioski na przyszłość, bo nie ustrzegli się błędów, choćby w kwestii komunikacji z mieszkańcami.
Jak nas poinformowano w ZTM, obecnie sprawdzane są te sugestie samorządowców. Ci mają także uwagi co do przebiegu trasy T14.

- Nie wiem czy uda się teraz uruchomić autobusy kursujące bezpośrednio na Most Teatralny, ale w przypadku kolejnego remontu PST, byłoby to wskazane. Mieszkańcy powinni być też dużo wcześniej informowani o remoncie i pomyśleć o zniżkach zwłaszcza dla tych, którzy posiadają bilety sieciowe - wylicza radny osiedlowy.

Jednak przed rozpoczęciem remontu stwierdzono, że trasa do Armii Poznań jest bardziej optymalna, gdyż autobusy nie muszą stać w korkach na Pułaskiego (z uwagi na brak regularnie kursujących autobusów dziennych zlikwidowano tam buspas). Do tego w centrum są i będą do końca wakacji prowadzone różne remonty torowisk, które mogą utrudnić przemieszczanie się z rejonu mostu Teatralnego.

W korkach i bez biletów
Pasażerowie zwrócili uwagę na jeszcze jedną niedogodność, czyli ograniczone możliwości kupna biletów.

Biletomaty ustawione wzdłuż trasy PST pozostaną nieczynne do końca remontu. Dotyka to zwłaszcza tych poznaniaków, którzy z komunikacji miejskiej korzystają sporadycznie.

- W ubiegły piątek umówiłem się na piwo ze znajomym. O tym, że tramwaje nie kursują wiedziałem, ale chciałem kupić bilet na przystanku Szymanowskiego. Od biletomatu musiałem odejść z kwitkiem. Pojechałem na gapę, widocznie miasto jest bogate, skoro nie dba o łatwy dostęp do biletów - denerwuje się Artur Krzyżański, mieszkaniec os. Chrobrego.
Narzekają także ci, którzy nie chcą się przesiadać i wybrali bezpośrednie połączenia autobusowe z innymi częściami Poznania.

- Pracuję przy ul. Kazimierza Wielkiego. Normalnie dojeżdżałem tam tramwajami. Teraz wybrałem autobus linii 74 - mówi Janusz Niezgoda z os. Batorego. Wyjaśnia, że czas przejazdu wydłużył się mu o prawie... pół godziny. - Na Garbarach są takie korki, że autobus stoi i stoi. W drodze powrotnej tak samo jest na Mostowej. Dlatego teraz korzystam z przystanków w okolicy ul. Wielkiej. W rejonie Starego Rynku poruszam się pieszo. W godzinach komunikacyjnego szczytu jest o wiele szybciej niż pojazdem MPK - stwierdza. Na ogromny tłok w autobusach narzekają teraz także ci, którzy korzystają z linii 91.

Inna mieszkanka piątkowskiego osiedla również zraziła się do zastępczej komunikacji. Anna Walkowiak, studentka Uniwersytetu Medycznego postanowiła do centrum dojeżdżać wyłącznie rowerem. - Robienie takich remontów co roku raczej nikogo nie zachęci do tego, by przesiąść się z samochodu na tramwaj - stwierdza.

To były wyprawy
Artur Szczyglewski i Piotr Wiśniewski z osiedla Chrobrego pamiętają czasy, gdy nie było jeszcze trasy PST (otwarta w 1997 roku). - Był wykop, jakieś częściowo przysypane betonowe konstrukcje - mówi Artur Szczyglewski. - Do domu jeździłem autobusami linii 74 lub 78. W tym drugim przypadku musiałem potem jeszcze 20 minut iść pieszo iść z przystanku. Pamiętam, że przejazd przez ul. Pułaskiego oraz ówczesną Obornicką (dziś jedna nitka Armii Poznań i Piątkowska) zajmował nawet półtorej godziny - wspomina poznaniak. - Do tego często się zdarzało, że w pojazdach był taki tłok, że nie można było się do nich dostać - dodaje.

Piotr Wiśniewski wyjaśnia, że zdarzało się, że kierowca zatrzymywał autobus, wysiadał i szedł po bułki do sklepu. - Nikt nie protestował. Każdy się cieszył, że jest w środku - dodaje. Gdy zaczęto kontynuować budowę trasy PST, to często szedł nią pieszo. - Podobnie robiło wiele innych osób. Zdarzało się, że rano było widać ciągnący się na wiadukcie nad aleją Wielkopolską tłum pieszych, którzy podążali do centrum - dodaje. Pamięta też dzień, a raczej ostatnią noc przed otwarciem PST.

- Przez wiadukt nad przystankiem Słowiańska przechodził jakiś pijany chłopak. W pewnym momencie przewrócił się, Już po jakiś pięciu sekundach zjawiły się trzy policyjne radiowozy i funkcjonariusze go zabrali - wspomina Piotr Wiśniewski. - Wydaje mi się, że cała trasa była wówczas tak obstawiona, by jak najbardziej zmniejszyć ryzyko, że wydarzy się coś nieprzewidywalnego, co by sprawiło, że tramwaje by nie ruszyły - mówi. Ostatni raz ogromne tłumy pieszych były widziane podczas wizyty papieża w Poznaniu w 1997 roku.
Obecnie Pestka to najbardziej eksploatowana trasa tramwajowa w Poznaniu. Jak wyjaśnia Wojciech Tulibacki, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w godzinach szczytu tramwaje odjeżdżają z poszczególnych przystanków średnio co 30 sekund. To powoduje znaczne zużycie szyn, trakcji. Przed rokiem trzeba było już przeprowadzić pierwszy poważny remont. W tym kolejny.

- Ciekawi mnie to, czy za rok znów nie trzeba będzie zamykać PST, bo po raz kolejny okaże się, że konieczne jest przeprowadzenie kompleksowej modernizacji linii - stwierdza Artur Szczyglewski.- Mam nadzieję, ze tym przypadku nie sprawdzi się powiedzenie, że do trzech razy sztuka - podsumowuje pasażer.

Tegoroczny remont na trasie PST ma zakończyć się do 31 sierpnia. Tak, by można było wznowić ruch wraz z rozpoczęciem roku szkolnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski