Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszkodowanie za 11 dni "internatu"

Barbara Wicher
Jan Kajkowski nie chciał słuchać wyroku w obecności dziennikarzy i wyszedł tuż przed nim
Jan Kajkowski nie chciał słuchać wyroku w obecności dziennikarzy i wyszedł tuż przed nim Fot. Romuald Królak
Precedensowy wyrok zapadł wczoraj przed Sądem Okręgowym. Zadośćuczynienie za krzywdy doznane przez system komunistyczny przyznano Janowi Kajkowskiemu, który w 1981 r. podpisał zobowiązanie o współpracy z służbą bezpieczeństwa.

Po trwającej ponad rok sprawie sędzia Paweł Spaleniak zasądził TW "Maksymilianowi" 500 zł odszkodowania. To symboliczna kwota w porównaniu do żądań Kajkowskiego, który za 11 dni przebywania w obozie dla internowanych w Gębarzewie chciał dostać od Skarbu Państwa 13 tys. zł. Ta suma zdaniem sądu była "absolutnie niezasadna".

- Przed tym sądem toczyły się sprawy internowanych o wiele dłużej. Trzeba porównać zarówno okresy internowania, jak i postawy tych niezłomnych ludzi, do których Kajkowskiego niewątpliwie porównać nie można - uzasadniał wysokość kwoty drugi sędzia Mariusz Sygrela. Sąd podkreślał też, że nie IPN nie ma żadnych dowodów na współpracę Kajkowskiego z SB. Sam wnioskodawca na salę sądową początkowo wszedł, lecz gdy sąd odmówił wyproszenia dziennikarzy wyszedł. Nie wiadomo, czy Kajkowski odwoła się od wyroku. Jak podkreślał w czasie trwania sprawy do ubiegania się o odszkodowanie zmusiła go zła sytuacja materialna.

"Ten wyrok to policzek wymierzony represjonowanym przez SB"

Na początku procesu Kajkowski zgodził się z stanowiskiem prokuratora i domagał się symbolicznego 1000 zł. Potem jednak zmienił zdanie i kwotę podniósł do 13 tys. zł, co daje ponad tysiąc złotych za każdy dzień pobytu w Gębarzewie. Mężczyzna nigdy też nie przyznał się do współpracy z SB.

- Miałem małe dzieci, chciałem wrócić do nich na święta. W Wigilię przyszedł do mnie esbek i powiedział, że albo podpiszę, albo pójdę do celi. Podpisałem. Kazano mi wybrać pseudonim, to wybrałem Maksymilian, od Maksymiliana Kolbe. Gdy w 1982 r. spotkałem się z funkcjonariuszem SB w kawiarni EWA przyrzekłem sobie, że ten pan już nigdy więcej mnie nie zobaczy. I tak się też stało - opowiadał jeszcze przed wyrokiem Kajkowski.

Według poznańskiego środowiska represjonowanych przez SB, Kajkowski zdradził solidarnościowe ideały, a pół tysiąca zł zadośćuczynienia, to i tak o 500 zł za dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski