- Prokurator postawi jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka oraz narażania na niebezpieczeństwo pozostałych dzieci - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile.
Pozostałe dzieci trafiły podopiekę swojej babci. 42-latka mieszkała sama. Czasem w wychowaniu dzieci pomagał jej konkubent, który mieszka razem ze swoją matką. To właśnie jego matka zajmie się teraz wnukami.
Polecamy: Komorniki: Policja przesłuchała 1,7 tys. osób. Grafolog bada podpisy
Wczoraj przeprowadzono też sekcję zwłok 4-letniej Vanessy.
- Bezpośrednią przyczyną śmierci był uraz kręgosłupa i płuc. Biegły nie stwierdził naciele dziewczynki innych śladów wskazujących na bicie dziecka - dodaje prokurator.
Policja już przesłuchała sąsiadów matki dziewczynki. Nie mieli oni o niej dobrego zdania. Wiadomo, że kobieta nadużywała alkoholu.
- Często przyjeżdżała tu policja, sąsiadka z boku ją wzywała. Dzieci często płakały, biegały po korytarzu. Matka piła. Jeszcze miała pretensje do lokatorów, że policję na nią nasyłamy. Moim zdaniem to wina służb. Była pod opieką MOPS-u. Ale co to za kontrola? Pracownica, która do niej przychodziła, zawsze uprzedzała ją o wizycie. Wiadomo, wtedy posprzątała, dzieci ubrała - opowiada sąsiadka.
Czytaj również: S5 z Poznania do Wrocławia. Rząd zapewnia finansowanie budowy!
Izabella F. miała też kuratora sądowego. Także policjanci potwierdzają, że znali ten adres. W ostatnich latach było tam kilka interwencji, najczęściej dotyczyły zakłócania spokoju. Raz interweniowali za sprawą najstarszego syna Izabelli F., dziś już pełnoletniego. Od 2008 roku rodzina miała założoną tak zwaną niebieską kartę.
- Przed rokiem w sierpniu dostaliśmy sygnał, że kobieta jest pijana i w takim stanie opiekuje się dziećmi. Na miejscu okazało się, że jest trzeźwa, ale i tak notatka dotarła do sądu - informuje nadkom. Tomasz Wojciechowski, rzecznik prasowy pilskiej policji.
Przez niemal rok był spokój. Ostatni raz policja była tam w minioną niedzielę. Sąsiedzi zadzwonili, bo dzieci bez opieki biegały po korytarzu.
- Mówiły sąsiadce, że ich mama chyba nie żyje, bo leży bez ruchu i jedzenie się przypala, dzieci się bały - wyjaśnia prokurator.
Jednak, gdy policjanci przyjechali na miejsce, był już spokój. Kobieta nawet ich nie wpuściła do mieszkania, a z wewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy. Funkcjonariusze odstąpili więc od interwencji. Pojawili się znów wraz z karetką w poniedziałek około 17.30. To wówczas mała Vanessa wypadła z okna. Sąsiedzi mówili, że to nie pierwszy raz gdy dziecko stało na parapecie.
- Do teraz mam ten obrazek przed oczyma. Widziałam, jak mała leciała, nawet nie krzyczała... - płacze sąsiadka, która była świadkiem tragedii.
Czarna seria wypadków
Troje dzieci z powiatu pilskiego w ubiegłym roku miało podobne wypadki. Wszystkie przeżyły.
W lutym w 2012 roku w Łobżenicy na parapecie na pierwszym piętrze stanął czteroletni chłopiec. Nagle zaczął spadać. Uratowały go kobiety przechodzące przed domem.
Kilka miesięcy później chłopczyk wypadł z okna na I piętrze bloku przy ul. Bydgoskiej w Pile. A w czerwcu z mieszkania przy ul. Bohaterów Stalingradu w Pile przez okno wypadło półtoraroczne dziecko. Wtedy matka była w domu.
Także w Wielkopolsce były podobne przypadki. Tylko w tym roku w lutym 5-latek wypadł z okna w przedszkolu w Suchym Lesie pod Poznaniem. Spadł z pierwszego piętra, na szczęście nic mu się poważnego nie stało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?