Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazzowy guru bez kajdanek

Marcin Kostaszuk
W Poznaniu Herbie Hancock zaprezentuje się na czele swego sekstetu
W Poznaniu Herbie Hancock zaprezentuje się na czele swego sekstetu Fot. KWAKUALSTON
- Jazzowa prasa nie pisała, że nie powinienem tego robić. Napisała, że nie mam prawa! Odpowiedziałem: I co, założycie mi kajdanki? - tak Herbie Hancock wspomina boje z krytykami.

Gdyby ich nie toczył, byłby "jedynie" gwiazdą jazzu. A tak jego nazwisko wymienia się wśród gwiazd funku, a także pionierów muzyki klubowej i hip-hopu, nie wspominając już o acid-jazzie.

Choć pytanie o kajdanki było tylko figurą retoryczną, to faktem jest, że co najmniej dwa razy w karierze wielu jazzowych purystów marzyło, by Hancockowi je założyć. Na pewno w 1973 roku, po albumie "Headhunters" - najśmielszej i najbardziej przebojowej wycieczce w rejony muzyki funk. Oliwy do ognia, rozpalonego przez zgorszonych, dolewał stwierdzeniami, że "ciężej pracuje mu się z jazzmanami, którzy chcą grać funk, niż z muzykami funky, którzy chcą grać jazz". Dekadę później sytuacja się powtórzyła, za sprawą "Rockit" - utworu ukochanego przez... tancerzy break-dance. Instrumentalny, pełen skreczy i niesamowitych partii elektronicznych instrumentów klawiszowych utwór, dał Hancockowi dziś niewyobrażalne uznanie MTV i całą kolekcję nagród, raczkującej wtedy muzycznej telewizji.

To był Hancock dla mas. A Hancock jazzowy? To nie- mniej pasjonująca historia chłopaka z Chicago, który jako jedenastolatek grał już z orkiestrą symfoniczną, by mając 23 lata przyjąć zaproszenie do legendarnego dziś kwintetu Milesa Davisa. Utwory "Maiden Voyage", "Dolphin Dance", "Speak Like A Child" czy "Riot" to ciągle żywe dowody, że Herbie nie był tylko biernym wykonawcą muzyki Milesa, ale też jej twórcą i kompozytorem. Z tego okresu pochodzi też "Cantaloupe Island" - utwór, na którego punkcie świat oszalał w... 1993 roku. Jego nowa, przygotowana przez brytyjską grupę US3 wersja (nazwana "Cantaloop") podbiła listy przebojów, torując jednocześnie drogę do fuzji jazzu z rapem, nazwanej wkrótce acid-jazzem.

Sam opis składów i współpracowników, jakich podczas 45-letniej kariery werbował Herbie Hancock, starczyłby na pokaźną książkę. W zespole, który zagra dziś w Poznaniu (początek koncertu o godzinie 20), znalazł się na przykład wspaniały saksofonista Terence Blanchard, którego szeroka publiczność zna choćby z licznych kompozycji do filmów Spike'a Lee. Na ostatnim albumie Hancocka, nagrodzonym dwoma statuetkami Grammy "River: The Joni Letters", pojawili się między innymi Leonard Cohen i Tina Turner, co świadczy o ciągle nieodpartym uroku geniusza klawiatury. Obojętnie czy była to klawiatura fortepianu czy syntezatora...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski