Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy poznańska klinika popełniła błąd przy leczeniu championa?

Marta Danielewicz, Jakub Przybysz
Owczarek niemiecki, Gonzo, miał trzy lata. Był championem
Owczarek niemiecki, Gonzo, miał trzy lata. Był championem Jakub Przybysz
Pies Gonzo został przyjęty w stanie dobrym do kliniki. Nigdy z niej nie wrócił. Opiekunowie zwierzęcia uważają, że zmarł przez błędy lekarzy.

Gonzo był trzyletnim owczarkiem niemieckim, zdobywcą wielu nagród, championem. Jego właścicielka, Katarzyna Śliwińska mówi, że pies był żwawy, pełen życia, zdrowy. Pod koniec czerwca trafił do poznańskiej kliniki dr. Wąsiatycza. Z niej już jednak nie wrócił do swojej właścicielki.

- Gonzo był w ostatnich dniach osowiały. Zdecydowaliśmy się zawieźć go do profesjonalnej kliniki, by go profilaktycznie przebadać. Lekarz prowadzący stwierdził, że pies ma podejrzenie zapalenia płuc. Zostawiliśmy go na noc, by mogli mu podać antybiotyk. W nocy, dostaliśmy telefon, że jego stan się pogarsza. Kiedy jechaliśmy na miejsce okazało się, że już umarł - relacjonuje Piotr Połczyński, partner pani Katarzyny.

Jak mówi, stan psa w momencie przyjęcia na oddział był określany w karcie wizyty jako dobry. - W nocy na oddziale nie był doktora prowadzącego. Podał on leki i poszedł do domu. Lekarz, który miał dyżur nocny, nie wiedział, dlaczego pies zdechł, nie umiał tego wytłumaczyć - mówi Piotr Połczyński.

Wzburzeni opiekunowie Gonzo wspominają, że mieli problem z uzyskaniem historii choroby zwierzęcia. Zasięgnęli porad innych weterynarzy, którzy uważają, że pies dostał zbyt dużą dawkę antybiotyku. Twierdzą, że nikt nie zaopiekował się psem w odpowiedni sposób. Sprawę chcą skierować do sądu.

Klinika jednak zarzuty odpiera.
- Działania naszych lekarzy w procesie leczenia psa Gonzo, wyrażały się pełnym zaangażowaniem i troską - tłumaczy Sylwia Nowakowska, dyrektor ds. organizacji i zarządzania Kliniki dra Wąsiatycza. Dodatkowo w uzasadnieniu Klinika pisze, że pies przyjęty był za późno, a jego stan był ciężki.

- To jest niezgodne z opisem na karcie wizyty - mówi Połczyński. - Domagamy się odszkodowania za śmierć pupila i przeprosin.

Inni klienci kliniki także skarżą się na forach internetowych, że ich pupile nie były otoczone wystarczającą opieką podczas leczenia. "Końskie dawki leków. O mało pies by mi nie przeżył. Zaczęłam dociekać skąd taka duża dawka dla tak małego psa. Skontaktowałam się z innym weterynarzem i co się okazało że o mało mi nie zabili psa" - pisze pani Agnieszka.

Sprawa śmierci psa Gonzo została skierowana też do Wielkopolskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski