Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Jak to w (wyborczej) podróży

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Znamienne wydarzenia w baby życiu się odbyły w tygodniu minionym. Wybory prezydenckie i Dzień Matki. Na obydwa baba z dziadem do dziecka do Niemiec się udali. Na wypadek wszelki, żeby ono o święcie nie zapomniało czasem.

Dwieście kilometrów dodatkowo pokonali, celem zagłosowania w Hamburgu. Dziad ociągał się trochę, ale baba na swoim postawiła, że jak pociecha do obowiązku się poczuwa, to jechać trzeba. Takiemu dziecku, nawet jak leciwe się staje, to przykład dawać należy.

Trochę babę to głosowanie w konsulacie rozczarowało, bo całkiem jak w szkole w Poznaniu było. Najdziwniejsze jednak było potem, jak już świat wyniki poznał. Zaraz na Facebooku komentarze się posypały: „Skąd Komorowski tyle głosów zdobył, skoro nikt, ani jedna osoba z mojej rodziny i znajomych na pewno na niego nie głosowała?” – kolega jeden napisał, drugi problem inny całkiem widział: „Ciekawe jak Duda wygrał? Nie znam nikogo, kto zamierzał na niego głosować”. A obydwaj babę na ten przykład znają i dziada też…

Dzień Matki za to miły bardzo był. Kwiaty baba od prawie zięcia dostała, a od dziecka naszyjnik. Wszystkie koleżanki święto owo chwaliły, choć okupione poświęceniami często było. Jedna na ten przykład, co dietę od tygodni trzyma, deser ogromny zjeść musiała, bo córka jej własnoręcznie zrobiła. Szczególne wzruszenie przyjaciółka przeżyła, której syn własnoręcznie na prezent zarobił, trawniki u sąsiadów kosząc.

– Wybieraj! Patrz ile mam – w ręku 120 złotych dzierżył. – Może kino z popcornem? Albo do restauracji iść chcesz? Chyba, że do fryzjera wolisz lub na masaż…

– A kosmetyczka może być? – nieśmiało koleżanka zagaiła.

– Jasne – syn się ucieszył. – Dam ci wszystko, tylko coś tam do roweru dokupić muszę.

– Czterdzieści złotych wystarczy? – zafrasowany pytał potem, więc przyjaciółka skłamała, że tak. No, ale dziesięć to już na pewno nie starczy, a kolega okazyjnie synowi grę za 30 sprzedał…

W dobrym nastroju baba z Niemiec wracała. Do czasu, gdy dziad jej do kościoła nie zabrał, celem zwiedzania. Bo baba dawno ze trzy razy wszystko obejrzała, gdy dziad przed krucyfiksem jednym godzinę drugą stał. Popatrzył, zdjęcie zrobił, znów popatrzył, następne pstryknął...

Cierpliwość baba tracić zaczęła, gdy gestami przynaglającymi ją zawołał. Chętnie podeszła, bo dziad często ciekawostki różne pokazuje, jak na przykład zajączki w średniowiecznym witrażu w katedrze jednej.

– Przesuń się trochę w prawo – zadysponował, a ona wzrok na krucyfiks wytężała i nic wyjątkowego dostrzec nie mogła.
– A teraz się nie ruszaj! Aparat na ramieniu ci położę, to statywu rozkładać nie będę musiał…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski