Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień baby: Za żelazną bramą

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Dziwnie tak jakoś taksówkarz w lusterko łypnął, że aż baba pożałowała, że adres prawdziwy podała. Mogła sąsiednią ulicę i dojść kawałek. A tak to drogę w milczeniu odbyli. – Dalej nie mogę – taksówkarz przed bramą się zatrzymał, a gdy baba należność regulowała, inne spojrzenie badawcze na sobie poczuła. Z budki strażnika dochodziło…

Ale co tam, pomyślała sobie baba, prawdziwa przyjaźń to jest na dobre i na złe, a ona właśnie przyjaciółkę odwiedzić przyjechała, co w miejsce to trafiła wskutek zawiłości losów własnych.

Nie zdążyła baba z instrukcją dla odwiedzających się zapoznać, gdy rosły strażnik wyrósł przy niej.

– Który blok? – zapytał krótko, acz treściwie, a odpowiedź usłyszawszy, zadysponował: – Za mną. Zaprowadzę…

Sceneria jak z horroru była. Ciemno, jak to w styczniu wieczorem wczesnym nawet bywa, deszcz siąpił, a wiatr między blokami hulał. Do głowy babie przyszło, że w mundurze miłego strażnika seryjny morderca mógłby się kryć, co o jednym czyta właśnie.

– Dalej pani sama pójdzie, to tamten blok – strażnik jakby obawy baby rozwiać chciał, pożegnał się, a babie jeszcze straszniej się zrobiło, gdy żywego ducha wokół nie było…
Westchnęła baba, że przyjaciółka teraz tak ma, niby nic złego nie zrobiła, tylko mieszkanie zmieniała i na osiedle zamknięte trafiła.

– Nie wychodź sama po zmroku! – baba na powitanie rzekła. – Strach pomyśleć, co będzie, jak taki złoczyńca na osiedle się dostanie…

– Nie denerwuj się, psa przecież mam – przyjaciółka uspokoiła.
Miła wizyta stała się parę dni później przyczynkiem do dyskusji z koleżankami na temat osiedli zamkniętych – kto za, kto przeciw.

– E, to takie enklawy bogaczy są – jedna skwitowała. – Biznesmeni tam mieszkają, kadra menedżerska, profesorowie…

– Profesorowie to bogacze? – druga się roześmiała. – Na babę spójrz, profesorową jest przecież, a buty za trzydzieści złotych kupować próbuje…

– Bo dziad to taki raczkujący profesor jest – koleżanka wyjaśniła. – A ci wieloletni to mają…
Ano, mają… Na widok jednego profesora to pani Krysia z szatni uczelnianej z daleka krzyczała:

– Nie ma tu kurtki pana profesora i dzisiaj nie było. Pewnie w gabinecie pan zostawił…

– Ależ jest, widzę ją! – profesor przy swoim obstawał, ale pani Krysia głową pokręciła zdecydowanie:

– Nie ma. Piętnaście lat tu pracuję i dobrze pańską kurtkę znam.

– To ta granatowa – profesor wskazał wreszcie.

– Serio? – pani Krysia się zdumiała. – Naprawdę nową pan kupił?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski