Jedna z nich - po desperackich działaniach najemcy - powoli się z niego wynosi. Druga nie ma takiego zamiaru. Prawowity zarządca od prawie roku... czuje się bezradny i - jak przyznaje - boi się, że pacjenci z Mosiny stracą zaufanie do lokalnej służby zdrowia będą leczyć poza miasteczkiem.
- Wiele razy robiliśmy wszystko, by wejść do budynku, do którego mamy prawo. Nasi konkurenci udawali, że chcą się z nami dogadać, oferowali współpracę, utworzenie spółki, ale to była gra na czas. Ciągle się przekonujemy, że są nietykalni - mówi Paweł Marciniak ze spółki "Medicom-plex" Zdesperowany najemca budynku skierował sprawę do sądu. Uzyskał nawet dwa wyroki eksmisyjne. Są one nieprawomocne, bo obaj nielegalni najemcy mieli prawo odwołać się. Skorzystali z tego i nic im nie można zrobić. Jak przyznaje Paweł Marciniak: - Sprawa jest beznadziejna.
Ryszard Matuszkiewicz ze spółki "Vis Medica" na pytanie jak skomentuje sytuację budynku przy ul. Dworcowej, odpowiada:
- Obecnie nie leczymy już pacjentów w budynku przy ul. Dworcowej.
Jak mówi, od października lekarze z przychodni pracują w innym lokalu w Mosinie. Przyznaje jednak, że część sprzętu, którymi dysponowali nadal znajduje się w budynku.
- Wynieśli się dlatego, że posuwając się do radykalnych kroków... wymieniliśmy zamki i zablokował dostęp do naszych pomieszczeń - mówi Paweł Marciniak i dodaje, że nadal nie może prowadzić w tym pomieszczeniach, bo... czeka na wywóz sprzętów.
Z kolei drugi przedstawiciel spółki, która rości sobie prawo do budynku, twierdzi, że nie jest tutaj nielegalnie, a... bezumownie. - Próbuję się dogadać zarządcą - mówi Zbigniew Andrusiak z "Concensus-u". Jak twierdzi, negocjacje trwają i dodaje, że rokowania są dobre. Z kolei zarządca mówi, że o "próbach dogadywania się" słyszy już od stycznia. Problem jednak z tym, że jest to bezowocne.
"Medicomplex" za wynajęcie budynku, z którego nie może korzystać, płaci ponad 16 złotych miesięcznie za metr kwadratowy. Miesięcznie to koszt około 26 tysięcy złotych, a z całego budynku, który utrzymują, mają do dyspozycji tylko trzy gabinety, co stanowi 7 procent całej powierzchni.
- Próbowaliśmy wszystkiego. Nawet wyprowadzić ich stąd na nasz koszt i na siłę. Zrobiła się awantura, bo nasi konkurenci zjawili się ochroniarzami. Doszło do przepychanek i ostatecznie zrezygnowaliśmy z interwencji - mówi Paweł Marciniak.
Ryszard Matuszkiewicz i Zbigniew Adrusiak nie widzą jednak problemu w tym, co dzieje się w budynku przy ul. Dworcowej. Podobnie jak przedstawiciel Urzędu Miasta w Mosinie. Bogdan Lewicki z urzędu uspokaja, że sytuacja wraca do normalności. - Z tego co wiem, to jedna ze spółkę już się wyniosła, a druga planuje to zrobić - podsumowuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?