Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Moda na cmentarzu

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Jak babie po raz trzeci przyjaciółka obwieściła, że telefon wyłączony miała, bo w kościele była właśnie, to się baba ową częstotliwością zaniepokoiła. - Grzeszysz ostatnio dużo czy co? – spytała zaintrygowana. Okazało się, że nie, że z synkiem na różaniec i przygotowania do komunii pierwszej uczęszcza.

- Kto jest teraz najważniejszą osobą w Kościele? – ksiądz po różańcu zapytał, a dzieci zaniemówiły zgodnie.

- Jest z Argentyny… – ksiądz podpowiadał.

I wtedy Mikołaj rękę podniósł, a koleżanka aż pokraśniała z dumy.

- Powiedz do mikrofonu – ksiądz zaprosił, a duma to i dziadka rozpierać zaczęła.

Głos Mikołaja po kościele całym się rozniósł:

- Lionel Messi!

Inny chłopiec to babę na cmentarzu rozbawił nawet. Najpierw jednak w stres wprowadziły ją jego matka i babcia, z którymi to grobowiec w grobowiec przed Wszystkimi Świętymi sprzątały.

- Nie wiesz jak maczuga wygląda? – babcia znicz pod nos córce podsunęła. – No i chryzantemy żółte tylko? Na cmentarzu też trzeba modnie. W internecie pisali, że w tym sezonie znicze w kształcie maczugi modne są, a kwiaty tęczowe – na słowa te baba swoje fioletowe chryzantemy za nagrobek schowała, celem wstawienia ich dopiero, gdy owe panie pójdą, co nastąpić niebawem miało, bo chłopiec im towarzyszący czwarty raz powtórzył, że do domu chce.

- Przestań! – upomniała go matka. – Jeszcze do wujka Stefana idziemy..

- Nie chcę! Nie lubiłem wujka! – malec protestował.

- Jak możesz tak mówić – babcia skarciła. – O umarłych tylko dobrze!

- O Hitlerze też? – chłopiec rezolutnie spytał.

Dużo radości z dziecka własnego baba też miała. Na tydzień przyjechało, złaknione wszystkiego co polskie. To i trzy razy w teatrze i tyleż razy w kinie były. Do zgrzytu pewnego jednak doszło też. Babcie się prześcigały w gotowaniu tego, co pociecha lubi. Baba też się włączyła, a że od koleżanki usłyszała, że w jednym markecie dziczyznę sprzedają, mięso z jelenia zrobić postanowiła. Na pożegnanie pociechy być to miało, a zarazem na powitanie dziada, co z pracy z Gdańska wracał. Na dworzec po owego szybciej wyjechać postanowiła, co by o market zahaczyć.

- Już wychodzisz? – dziecko spytało.

- Tak, bo po coś jadę jeszcze – baba minę tajemniczą zrobiła. A że sekretu utrzymać nie potrafi, dodała: - Po jelenia jadę.

- No wiesz… – twarz dziecka wykrzywiła się brzydko. Już tłumaczyć się miała, że pociecha to dziczyznę lubiła przecież, ale owa do głosu jej nie dopuściła.

- Jak możesz? – wzburzona pytała – Tak mówić o dziadzie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski