"... i tego lepiej nie czytaj...". Następne słowo było "staremu", ale baba w porę w język się ugryzła.
- O co chodzi? - dziad znad talerza zupy spytał.
- A nic, żebym przed snem nie czytała lepiej - babie, jakby to we krwi miała kłamstwo natychmiast do głowy przyszło.
- Coś strasznego ją spotkało? - dziad pobladł.
- No, skądże - baba brnęła dalej. - Dziecko w drodze jest i tyle...
- Z kim?! - teraz to dziad aż zachłysnął się pomidorówką i długo powiedzieć nic nie mógł.
- A z jakimś tam kolegą - to było takie matczyne krycie dziecka, bo wiadomość, że samo trasą dziwną wraca, tajemnicą być miało.
A żeby dziada nie denerwować, że pociecha z kimś po drodze zbłądzić może, baba zaraz dodała:
- I jeszcze z koleżanką.
- Jak to z koleżanką? - po tych słowach dziada, baba pojęła, że on nic a nic nie rozumie. Tłumaczyć musiała, że dziecko nie będzie mieć dziecka, ani baba nowego też nie. Że to stare jest w drodze, czyli, że z robót w Szkocji wraca.
- A jak wróci, to zakaz telewizji oglądania będzie - zawyrokował. Nie to, żeby za karę. Na własne uszy dziad i baba słyszeli, jak reklamowali jeden z trzydziestu paru rodzimych seriali. Że obsceniczne skecze w nim będą. I cieszyli się tym naprawdę.
No, ale baba poważniejsze problemy z dzieckiem miała. Napisało w mailu, że tani bilet co prawda z Glasgow do Sztokholmu nabyła, ale miejsc na promach do Polski nie ma.
"Ale ty się matka nie martw - pisało. - To już blisko jest". Z atlasu inaczej wynikało - ani blisko iw dodatku przez morze.
Na wszelki wypadek baba fragment mapy wysłała, co by się pociecha przez ten Bałtyk jakoś nieroztropnie nie pchała. A że próżną jest, wspomniała też, że wskutek odchudzania w spodnie dziecka weszła. Nie dodała tylko, że o dżinsy chodzi, co to od początku pociecha w nich tonęła.
Baba z mężem przyjaciółki sobie chudnie, choć jemu to szybciej idzie. Zaniepokoił się nawet ostatnio, gdy kolejna osoba spytała czy po chorobie już jest, czy w trakcie. Nawet żonie namówić się dał na wizytę u kosmetyczki. Ta krem zaleciła. Według technologii kosmicznych wykonany i za cenę kosmiczną też.
Kolega krem do stolicy zabrać miał. Ale jak wyjechał na półce go zostawił z karteczką do żony: "Zrób z tym co chcesz. Próbowałem i to dwa razy. Nie działa".
wrzesień 2012
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?