Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień baby: Nieszczęścia chodzą parami

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Nie do śmiechu babie przez ten tydzień było. Ale dobrze się kończy, na wstępie zaznaczy. Mama baby wskutek upadku operację biodra miała. Na szczęście ze szpitala wychodzi właśnie.

– Biedny Maks, teraz wszyscy czepiać się go będą – mama o sprawcy wypadku czule mówiła, bo ów intencje dobre miał. Gdy pani jego z zakupami wróciła, powitać ją serdecznie chciał. No to skoczył radośnie, a pies z niego duży...

– I ty biedna – kontynuowała. – Włosy farbować miałam…

Baba uspokajała, że to przecież nic takiego. Ale problem to dla baby był, bo z kolegą fryzjerem umówiona już była. Mogła w zakładzie farbować, ale czasu nie miała, zwłaszcza że wizyty w szpitalu czekały ją jeszcze. Teściową poprosić mogła, tyle że owa rękę złamała właśnie. Na bratową więc padło. Wywdzięczyć się baba chciała, tudzież pracę bratowej uprzyjemnić, a sobie siedzenie z farbą na głowie.

– Jak sądzisz, jakie płyny przy farbowaniu Danka by chciała? – brata spytała, a ów skrzyczał, że się nie zna przecież, zanim wytłumaczyć zdążyła, że do picia. Przekazał potem pytanie bratowej, co to pierwszy raz w życiu farbować miała. A ona po koleżankach się rozdzwoniła. Bez skutku.

– Babo, o jakie płyny się rozchodzi? – poddała się w końcu. – Podobno wszystko co trzeba, to w opakowaniu z farbą jest.

– Tego nie ma – bratowa z ulgą wiadomość przyjęła, że babie szło o to, czy wytrawne czy półwytrawne być ma. Dobrze widać baba wybrała, bo farbowanie nad wyraz się udało.

– No, no, całkiem dobrze – mama pochwaliła, gdy baba wizytę w szpitalu składała.

– Przepraszam, czy może pani pana jakiegoś zawołać? – grzecznie starsza pacjentka z łóżka sąsiedniego się odezwała, bo komórka jej nie działała. Babę wewnętrznie aż poniosło, że czego takiego niby to ona nie zrobi, co facet przypadkowy potrafić ma.

– Pani da tę komórkę – rękę wyciągnęła. – Wyłączona – oceniła – Może się rozładowała?

– Nie, wnuk noc całą ładował! – po tej odpowiedzi to już babie tylko szukanie włącznika pozostało. Upewniła się jeszcze, czy osiemdziesięciolatka kod pin na pewno zna. Zdenerwowała się baba lekko, bo żadnego przycisku, który uruchamiałby telefon, znaleźć nie mogła. I wtedy w drzwiach rehabilitant się pojawił, czyli facet. A baba upokorzenie przeżyła, bo starsza pani się odezwała:

– Może pan zobaczy? Bo m y sobie z tym telefonem nie radzimy…
No to baba telefon oddała, mężczyzna okiem nań rzucił.

– A gdzie ma pani matkę? – z wyrzutem pewnym do baby się odezwał, pewnie, że zamiast mamą po operacji, to się telefonem zajmuje.

– No, tam leży – baba łóżko wskazała i tłumaczyć się chciała, ale rehabilitant jej przerwał:

– Matkę od słuchawki, to stacjonarny telefon przecież jest…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski