Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan młody płakał jak bóbr...

Redakcja
Coraz mniej małżeństw zawierają ludzie bardzo młodzi
Coraz mniej małżeństw zawierają ludzie bardzo młodzi 123rf
Ślubujemy na potęgę. W 2004 r. w poznańskim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano 3145 małżeństw, w 2009 r. - 3760, w tym już ponad 1300, a najobfitsze żniwo dopiero przed nami. Po prostu - żeni się wyż z lat 80. - pisze Bogna Kisiel

W Adwencie czy Wielkim Poście liczba zawieranych związków małżeńskich zdecydowanie spada - tłumaczy Mariusz Kopeć, kierownik USC w Poznaniu. - W marcu np. było ich zaledwie 104. Są miesiące, które nie cieszą się szczególnym wzięciem. W styczniu zarejestrowaliśmy 121 małżeństw, w maju 205, ale już w czerwcu ponad 570.

Te liczby uwzględniają śluby cywilne, konkordatowe oraz tzw. umiejscowione, czyli te związki małżeńskie, które zostały zawarte poza granicami kraju. Zależność jest taka, że w miesiącach "mniej atrakcyjnych" więcej jest ślubów cywilnych. Te proporcje zmieniają się już w kwietniu i są utrzymywane do października.

O wyborze terminu ślubu decydują różne czynniki. Nadal wiele osób uważa, że miesiąc jest istotny, a dokładnie literka "r", którą powinien zawierać w swojej nazwie. Prawdopodobnie przynosi ona szczęście parze. Są różne magiczne daty, związane z występowaniem tych samych liczb np. 8.08.2008. W tym roku tylko ci, którzy zdecydują się na ślub konkordatowy mają szansę na zorganizowanie go 10 października.

Kwiaty dla niedoszłej pary

- Mimo że daty nie są magiczne, to terminy mamy zajęte do końca października, a w listopadzie pozostały wolne tylko nieciekawe - dodaje Kopeć. - Większość osób decyzję o wyborze daty ślubu podejmuje rozważnie, z dużym wyprzedzeniem. Zdarza się jednak, że rezygnują. Czasami zawiadamiają nas o tym, ale nie zawsze. Ostatnio właśnie wypadł taki ślub. Państwo młodzi nie pojawili się, ale nie zdążyli powiadomić o swojej rezygnacji wszystkich gości i około dziesięciu osób przyszło do Wagi Miejskiej z kwiatami.

Urząd próbuje zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami. Młodzi są proszeni, by na dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem ślubu stawili się, podali nazwiska świadków. Jeżeli nie pojawią się, wtedy urzędnicy dzwonią, ponieważ jest to sygnał, że mogli odstąpić od uroczystości.
- Odnotowujemy mniej małżeństw zawieranych przez ludzi bardzo młodych - dodaje Kopeć.
Skończyć studia, znaleźć pracę i coś w niej osiągnąć - takie cele wyznacza sobie coraz częściej młode pokolenie. Wiele jednak par między 20. a 30. rokiem życia, decydując się na zalegalizowanie związku, nie ma wyboru i musi wziąć cywilny, ponieważ jedno (a czasami i dwoje) z nich ma za sobą nieudane małżeństwo. A reguła obowiązuje taka, że pierwszy ślub jest na ogół konkordatowy. Biorąc pod uwagę, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi, takie sytuacje nie należą do wyjątków. Nie tylko jednak młodzi spieszą na ślubny kobierzec. Niedawno w Poznaniu przysięgę małżeńską składał pan lat 84 i pani w wieku 68 lat.

W pośpiechu po kredyt

- Rzadziej rezygnują ci, którzy przychodzą do Urzędu Stanu Cywilnego i proszą o pierwszy wolny termin na ślub. Mówią, że godzina jest im obojętna - twierdzi Kopeć. - Bardzo im zależy na szybkim zawarciu małżeństwa, ponieważ starają się o kredyt mieszkaniowy. Innym powodem jest np. ciąża.
Ślubem interesują się nie tylko młodzi, ich najbliżsi, znajomi, ale także osoby postronne. Kilka lat temu zdarzyło się, że rodzina byłej narzeczonej chciała zasięgnąć języka, czy niedoszły zięć się żeni.
- Takich informacji nie udzielamy - zapewnia Kopeć, tłumacząc to ochroną danych osobowych. - Trzeba pytać znajomych, przyjaciół pary młodej, ale na ślub może przyjść każdy.

Ceremonie powinny odbywać się w USC. Tak stanowi prawo. Odstępstwa od tej reguły są ściśle określone, gdy np. dana osoba nie może dotrzeć do urzędu, jest w szpitalu, domu. Wtedy jednak najpierw spisywany jest protokół, a dopiero później wydawany akt zawarcia małżeństwa.

A nam się marzą śluby w ogrodach, parkach, pałacach - takie ceremonie, które zapierają dech w piersiach, gdy oglądamy je na filmach. Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom przygotowano nawet projekt ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego, który dopuszcza udzielanie ślubów w innym niż urząd miejscu (musi być godne), ale utknął on głęboko w sejmowej szufladzie. Co nie znaczy, że nie można obejść tej bariery i "tak" powiedzieć w egzotycznej scenerii.
- Coraz częściej wydajemy także zaświadczeń o zdolności prawnej do zawarcia związku małżeńskiego, ponieważ para chce wziąć ślub za granicą na Cyprze czy Dominikanie - potwierdza Kopeć.

Na wycieczkę po ślub

Wiele biur podróży w swojej ofercie ma wycieczki razem z ceremonią ślubną. Jednak trzeba się liczyć, że jest to kosztowna ekstrawagancja. Decydując się na ślub na Dominikanie czy w Meksyku trzeba się liczyć z wydatkiem od ok. 2 tys. dolarów od pary. W pakiecie otrzymujemy m.in. usługi mistrza ceremonii, ślubny bukiet, tort, szampan, świadków na zamówienie czy masaż dla pana młodego. No i opłacić pobyt gości weselnych

Prawie 10 lat temu głośnym echem - nie tylko z uwagi na osoby, które zawierały małżeństwo, ale także na miejsce ceremonii - odbił się ślub Dominiki Kulczyk z księciem Janem Lubomirskim. Udzielił go młodej parze na pokładzie prywatnego samolotu Jana Kulczyka prezydent Poznania Ryszard Grobelny.

Bez względu na to, czy ślub bierzemy w samolocie, na Dominikanie, w Meksyku czy polskim Urzędzie Stanu Cywilnego zawsze jest to moment wyjątkowy i często stresujący.

- Czasami największym chojrakom łamie się głos, mowę im odbiera, zaczynają się jąkać - uśmiecha się Kopeć. - Panie na stres na ogół reagują płaczem, choć zdarza się, że i panom polecą łzy. Jakieś trzy tygodnie temu udzielałem ślubu pewnej parze. Pan młody płakał jak bóbr, a panna młoda miała kamienną twarz.
Kopeć twierdzi, że po wejściu konkordatu dużo się zmieniło, bo nie ma przymusowych ochotników, którzy musieli wziąć cywilny przed kościelnym. Ci, którzy decydują się teraz na ślub cywilny większą wagę przywiązują do oprawy ceremonii. Zabiegają o oprawę muzyczną - pianistę, zespół muzyczny, zapraszają po kilkudziesięciu gości, elegancko się ubierają. W Poznaniu większość par młodych dba o dobry wygląd. Choć zdarza się, że wyglądają, jakby właśnie wdepnęli z ulicy do Wagi Miejskiej.

Ceremonie z tłumaczem

Ubiór, kapela, kwiaty - to nie wszystko. Czasami do Urzędu Stanu Cywilnego trzeba przyjść z tłumaczem przysięgłym, który musi podpisać się na akcie małżeństwa. Dotyczy to zawierania małżeństw tzw. mieszanych, gdy jedna z osób jest obcokrajowcem i nie zna języka polskiego.
- Lektor języka obcego, pracujący 4-5 lat w Polsce raczej nie będzie miał problemu, ale są tacy, którzy znają kilka słów po polsku - tłumaczy Kopeć. - Nie wystarczy nam zapewnienie, że taka osoba jest w stanie powtórzyć słowa przysięgi. Musi rozumieć ich znaczenie. W Poznaniu jest zawieranych ponad 100 rocznie małżeństw mieszanych. Na ogół są to młodzi ludzie, z całego świata nawet z Paragwaju, Wenezueli, a ostatnio i z Nepalu.

Znalezienie tłumacza może okazać się trudne, a spoczywa ten obowiązek na młodej parze. W Poznaniu nie ma na przykład tłumacza z greckiego. Przy tłumaczeniu dokumentów z hebrajskiego także jest problem.

- Poza tłumaczem pan czy panna młoda muszą dostarczyć ze swojego kraju zaświadczenie o zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa - informuje Kopeć. - Nie wydają ich państwa, w których jest wielożeństwo. W takiej sytuacji przyszły pan młody musi uzyskać w polskim sądzie zwolnienie od obowiązku złożenia takiego oświadczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski