Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat niedziel i wieczorów z Ladegastem

Karolina Koziolek
Grzegorz Celiński, grając podczas mszy, obserwuje w lusterku, co się dzieje przy ołtarzu
Grzegorz Celiński, grając podczas mszy, obserwuje w lusterku, co się dzieje przy ołtarzu Waldemar Wylegalski
Właśnie mija 140. rocznica oddania do użytku organów Ladegasta, a grający na nich na co dzień Grzegorz Celiński obchodzi 30-lecie swojej pracy w poznańskiej farze.

We wtorek minęła 140. rocznica oddania do użytku organów Ladegasta w poznańskiej farze. Potężny instrument poświęcono 26 lipca 1876 r. Od 30 lat gra na nim Grzegorz Celiński, jeden z nielicznych organistów w stolicy Wielkopolski znany z imienia i nazwiska.

Grał dla wszystkich najważniejszych osób w państwie, dla kolejnych prezydentów - Wałęsy, Kaczyńskiego, a ostatnio Dudy, wszystkich znanych polskich hierarchów - prymasa Glempa, prymasa Kowalczyka, dla licznych zagranicznych korpusów dyplomatycznych, które lubił po farze oprowadzać poprzedni prezydent miasta Ryszard Grobelny. - W farze różnych wydarzeń na wysokim szczeblu jest akurat wiele - przyznaje Grzegorz Celiński, farny organista

Akompaniował też Hannie Banaszak, Jackowi Wójcickiemu, profesorom poznańskiej Akademii Muzycznej. Wszyscy oni śpiewali nieoficjalnie, bez koncertowej otoczki podczas ślubów znajomych.

30 lat w farze
Celiński obchodzi w tym roku swoje 30-lecie w farze. Pierwszy raz na organach Ladegasta zagrał w styczniu 1986 r.

- Kiedy przyszedłem do fary jako organista, organy nie grały, nie były remontowane od 30 lat, bo ówczesny proboszcz nikogo do nich nie dopuszczał. Dzięki temu instrument zachował 80 proc. brzmienia z czasów Ladegasta - opowiada Grzegorz Celiński. - Razem z moim kolegą Markiem Kłanieckim postanowiliśmy wyremontować je sami, od zera przy pomocy podręcznika. Marek wychodził z czeluści ogromnego instrumentu, wyglądając jak kominiarz, ale przywróciliśmy instrument do życia.

W latach 90. Celiński razem z prof. Elżbietą Karolak z Akademii Muzycznej wymyślili darmowe letnie koncerty farne. Od tego czasu odbyło się ich 3 tysiące. Zagrało 150 do 200 artystów. Celiński ich dokładnie nie liczy, ale jest bardzo dumny, że przez 26 lat rok w rok artyści, a wśród nich wybitni organiści decydują się grać za darmo w poznańskiej farze.

- Pomysł cyklu letnich koncertów zrodził się w latach 90., kiedy w kulturze panowała prawdziwa posucha. Oprócz Festiwalu Malta oraz warsztatów w Szkole Baletowej latem w okolicy nic się nie działo - opowiada Celiński. - Zależało mi na stworzeniu niekomercyjnego wydarzenia, na które można przyjść bez biletów, spontanicznie, nawet z siatką z zakupami - mówi.
Na wakacyjnych koncertach z organami Ladegasta gra już trzecie pokolenie muzyków. Wśród nich najwięcej koncertów zagrał Szymon Tritt, a najbardziej ofiarny jest Szymon Krawczyk, który przyjeżdża charytatywnie aż z Pniew, by zagrać w farze o 12.15 półgodzinny recital. - Po czym wraca 50 km do domu, nie biorąc ani złotówki za koncert, za benzynę ani za parkowanie w strefie parkowania - przyznaje z podziwem Celiński.

Z zawodu PR-owiec
Mało kto wie, że to farny organista wymyślił imprezę „Warkocz Magdaleny”, który odbywa się w Poznaniu od 16 lat. To wydarzenie, które przyciąga panie z całej Wielkopolski. Co roku rywalizują o długość warkocza. Impreza miała pomóc w renowacji fary, podczas wydarzenia zbierane były pieniądze na remont. Remont się wprawdzie skończył, ale impreza została.

Z zawodu Grzegorz Celiński jest PR-owcem. Na co dzień pracuje w Veolii (dawniej Dalkia) i organizuje eventy dla firmy. Podróżuje między Poznaniem, Warszawą, Łodzią i nie tylko. Organistą jest wieczorami i w weekendy. Sam przyznaje, że połączenie tych dwóch etatów jest dużym wysiłkiem. - Proszę mi wierzyć, że 8 godzin spędzone na pracy w korporacji nie jest tak męczące, jak cała niedziela spędzona na graniu na mszach św. - przyznaje.

- Wymaga to ciągłej koncentracji. Muszę słuchać, co śpiewają wierni, zawsze ich o sekundę wyprzedzać, bo taka jest zasada, by ciągnąć do przodu wiernych, ponieważ mają tendencję do spowalniania śpiewu. Muszę też słuchać księdza i trafić w tonację, w której zaśpiewa, a bywają one różne. Kiedyś policzyłem, ile czynności równocześnie wykonuje organista. Jest ich sporo. Inną linię melodyczną gram lewą ręką, inną prawą ręką, jeszcze inną melodię śpiewam, a do tego co innego gram lewym pedałem, czyli lewą stopą, co innego prawą, muszę też ogarniać całość, czyli patrzeć w lusterko i obserwować, na jakim etapie jest ksiądz, żeby za szybko nie skończyć lub nie przeciągać grania, kiedy ksiądz jest gotowy i stoi, i czeka przy ołtarzu.

Farny organista przyznaje, że niektórym księżom gra się do mszy łatwiej, innym trudniej. To zależy, jak są muzykalni, jak potrafią śpiewać. Organista potrafi wiele z księżowskich słabości i niedomagań ukryć.

- Najlepiej grało się do mszy księdzu Zdzisławowi Bernatowi, dyrektorowi chóru katedralnego. Tu mam najżywsze wspomnienia. Ks. Bernat rewelacyjnie śpiewał. Przez całą mszę trzymał jedną tonację. Dobrze się grało także abp. Juliuszowi Paetzowi, też dobrze śpiewał - opowiada.
Przyznaje, że obecny metropolita poznański abp Stanisław Gądecki ma z tym problem. - Prefację potrafi zaśpiewać w trzech różnych tonacjach. Trzeba w krótkim czasie zmieniać tonację na organach.

Prefacja to moment dialogu kapłana z wiernymi. Celebrans śpiewa „Pan z wami”, wierni odpowiadają „I z Duchem Twoim”, znowu on „W górę serca”, oni odpowiadają „Wznosimy je do Pana” i tak dalej. - Nie chciałbym widzieć początkującego organisty, jak sobie radzi z prefacją śpiewaną przez abp. Gądeckiego - śmieje się Celiński.

Celiński dzieli organistów na dwa typy. Są organiści liturgiczni oraz organiści grający literaturę organową. On sam, choć nie ukończył Akademii Muzycznej, a jedynie Szkołę Muzyczną II stopnia w klasie fortepianu, siebie plasuje gdzieś pośrodku.

Mimo obycia, ogrania i muzycznego przygotowania była jedna rzecz, której myślał, że nie podoła. To utwór „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena podczas jego mszy pogrzebowej. Pogrzeb odbywał się w Warszawie, ale poznańskie środowisko muzyczne postanowiło w tym samym czasie odprawić mszę w poznańskiej farze. Telewizja, która relacjonowała wydarzenia na żywo, wymyśliła, by w tym samym momencie co w Warszawie zagrać „Dziwny jest ten świat” również w Poznaniu.

- W pierwszym momencie pomyślałem, że muszę przekonać proboszcza. O samej piosence nie myślałem. Proboszcz ku mojemu zaskoczeniu zgodził się na jej zagranie. Zabrałem się do ćwiczenia dopiero dzień przed pogrzebem. Okazało się, że to utwór zharmonizowany w tak skomplikowany sposób, że niestety przerasta mnie. Powiedziałem sobie, trudno, nie zagram. Ale się zawziąłem. Spędziłem w farze cztery godziny w nocy, by w spokoju ćwiczyć. Nauczyłem się - wspomina organista.

Ostatnie kilka lat spędził na podróżach śladem organów Ladegasta w Europie. Ostatnio wyszukał informację, że w trakcie remontu są organy w Weissenfels w Saksonii. - To kierunek mojej kolejnej podróży - mówi.

Organy Ladegasta
Organy w farze stworzyła firma znana w XIX w. w całej Europie, należąca do organmistrza Friedricha Ladegasta działającego w Weissenfels z Saksonii. Poznański instrument posiada 43 głosy i należy do średniej wielkości organów. Powstał w latach 1872-1876. Poznań prawdopodobnie jako jedyne miasto ma dwa instrumenty Ladegasta. Drugi znajduje się w kościele pw. św. Jakuba przy ul. Głuszyńskiej. Niestety nie gra od 30 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski