Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10. Szaleństwo pod niebem

Alicja Lehmann
Spitfire w krakowskim muzeum  - m. i. w takich maszynach Polacy walczyli pod niebem Anglii z Niemcami
Spitfire w krakowskim muzeum - m. i. w takich maszynach Polacy walczyli pod niebem Anglii z Niemcami ADAM WOJNAR/ POLSKAPRESSE
Kiedy w 1939 roku Polska uległa niemieckiej napaści, wielu polskich pilotów uważało dalszą walkę z Niemcami za sprawę honoru. Niezrażeni porażką walczyli nad Francją. Później los i chęć zemsty zawiodły ich do Wielkiej Brytanii.

Polacy stanowili tylko pięć procent brytyjskiego RAF-u. Było to najskuteczniejsze pięć procent w Bitwie o Anglię. Dowództwo angielskich sił powietrznych dopuściło do walk obcych pilotów, w tym również Polaków, z konieczności. Ich nieopierzeni, świeżo przeszkoleni i pozbawieni szansy na zdobycie praktyki młodzi piloci, ginęli w powietrzu jak muchy.

Anglicy bali się, że Polacy nie dadzą sobie rady na nowoczesnych maszynach. Bali się, że po dwóch porażkach: w kampanii wrześniowej i we Francji, ich morale i zapał nie będą wystarczające, aby walczyć z Niemcami. Bali się im zaufać. Ale Polacy pokazali, co potrafią.

"Mój Boże. Oni naprawdę to robią!"
Pierwsze zwycięstwo nad Niemcami Polacy zaliczyli 30 sierpnia 1940 roku podczas lotu próbnego. Lecieli pod dowództwem majora Ronalda Kellet'a. Maszynę nieprzyjaciela zestrzelił Ludwik Paszkiewicz. Jej wrak wydobyto później w 1982 roku.

Joe Riddis, brytyjski pilot 234 Dywizjonu tak wspomina polskich pilotów: "Kiedy nikt inny nie chciał lecieć - oni chcieli. Pewnego dnia, podczas straszliwie gęstej mgły usłyszeliśmy nadlatujące niemieckie samoloty. Brzęczeli nad lotniskiem. Nie wiedzieliśmy czy tylko przelecą, czy coś zrzucą na nas. I tych dwóch Polaków było na zewnątrz, siedzieli w kabinach i krzyczeli do swego dowódcy aby ich wypuścił. Nie, nie, nie... dostali w odpowiedzi i oficer wrócił do środka. Ale Polacy wystartowali i zniknęli w tej gęstej mgle. Wiedzieli, że mają czysty pas startowy na pół mili poza dwoma hangarami. Byli w powietrzu i zniknęli. Dowódca był wściekły. I wtedy usłyszeliśmy nadlatujących Niemców. A za nimi usłyszeliśmy Spitfire'y. Oba strzelały. Kule były wszędzie. I zestrzelili ich! Kiedy wylądowali oczywiście mieli straszne kłopoty. Ale dlatego ich lubiliśmy. Byli tam, aby zrobić swoją robotę i nic nie mogło ich powstrzymać. Polacy byli wspaniali".

Stanley Vincent, brytyjski pilot RAF-u, walczący w Bitwie o Anglię tak wspomina jedną w walk: "Nagle niebo pokryło się spadającymi spadochronami i częściami złamanych skrzydeł. Próbowałem walczyć, ale za każdym razem, kiedy chciałem zaatakować Niemca uprzedzał mnie w tym polski pilot. W tamtej bitwie nie zdołałem zestrzelić ani jednego nieprzyjaciela. Po wylądowaniu powiedziałem do oficera: Mój Boże. Oni naprawdę to robią!"

Pobili statystyki
31 sierpnia późnym popołudniem, nad hrabstwem Kent Polacy pod dowództwem majora Kellet'a zestrzelili cztery pewne i dwa prawdopodobne Messershmitty. 2 września polski dywizjon był wzywany w powietrze trzy razy. Podczas ostatniego wezwania Mirosław Ferić zestrzelił Bf109 po czym, na skutek awarii swojej maszyn, awaryjnie lądował w Dover. Lecący z nim Josef Frantisek zaliczył jedno zwycięstwo, a następnego dnia dwa kolejne.

5 września dziewięć Hurriacanów z Polakami za sterami starło się z bombową formacją niemiecką niszcząc osiem samolotów nieprzyjaciela, tracąc przy tym jednego. 6 września dziewięć Hurriacanów skierowanych zostało przeciwko niemieckim bombowcom. 7 września niemiecka ofensywa została skierowana na Londyn. W pościg za nią brytyjskie dowództwo wysłało Polaków. Chłopcy z Dywizjonu 303 zestrzelili łącznie 14 samolotów wroga z czego Jan Zumbach, Mirosław Ferić, Eugeniusz Szaposznikow i Stefan Wójtowicz zestrzelili po dwa. 9 września do walki stanęło 12 Hurriacanów. Dwa nieprzyjacielskie samoloty zestrzelił Zumbach, trzeciego, pewnego i czwartego prawdopodobnego Frantisek.
Późnym popołudniem 11 września Dywizjon 303 zaatakował formację niemieckich bombowców na południe od Londynu. Polacy zniszczyli 10 nieprzyjacielskich maszyn. 15 września Polacy walczyli nad Londynem. W porannych walkach zestrzelili 9 niemieckich samolotów. Podczas popołudniowych starć formacja dowodzona przez Kellet'a zaliczyła cztery zwycięstwa, a formacja dowodzona przez Urbanowicza dwa. Tego dnia na konto Polaków zaliczono 15 niemieckich samolotów. 26 września Dywizjon 303 został wysłany do walk nad Hampshire, gdzie Polakom udało się zestrzelić 13 nieprzyjacielskich maszyn. Następnego dnia 11 Hurricanów starło się z niemiecką bombową formacją. Odnieśli 15 zwycięstw. Urbanowicz zestrzelił 4 niemieckie samoloty. Kolejną czwórkę zaliczył 30 września wraz z dwoma zestrzelonymi przez Jerzego Radomskiego i Stanisława Karubina. 5 października polscy piloci zestrzelili łącznie dziewięć maszyn wroga, a dwa dni później w walkach nad Tamizą kolejne trzy.

Brytyjskie media szalały z zachwytu. Słowom podziwu i wdzięczności nie było końca. Rozgłośnia radiowa BBC nadawała komunikaty z relacją walk powietrznych. Brytyjska prasa prześcigała się w hymnach pochwalnych ku czci polskich lotników.

Uznanie i szacunek
20 września dyrektor generalny stacji radiowej BBC Oglivie wysłał do polskich pilotów oficjalne gratulacje. Pisze w nich: "Stacja BBC przesyła ciepłe pozdrowienia dla sławnych pilotów polskiego Dywizjonu 303 z żywymi gratulacjami w związku z ich imponującymi dokonaniami oraz najlepsze życzenia na przyszłość. Wy używacie powietrza dla swoich dzielnych poczynań, a my używamy go, aby o tym opowiedzieć światu. Niech żyje Polska".

Sławnych już na całe Wyspy pilotów zaszczycił swoją wizytą król Jerzy VI. Przyjechał do Northolt 26 września i gdy jego odwiedziny chyliły się ku końcowi dywizjon został wezwany do wspomnianych wyżej, walk nad Hampshire, gdzie zestrzelili 13 samolotów. Od tego momentu, na prośbę króla, wyniki walk były przekazywane do Pałacu Buckingham.

Kiedy Ronald Kellet opuszczał dywizjon w kronikach formacji zostawił taki oto wpis: "Walczyliśmy razem w wielkiej ofensywie w 1940 roku i wiedziałem wtedy, że piloci z Dywizjonu 303 byli nie tylko najlepsi (...). W miesiącu wrześniu Dywizjon 303 był na samym szczycie - żaden inny dywizjon Zjednoczonego Królestwa nie mógł się równać odwagą i umiejętnościami z naszymi pilotami (polskimi), żadne bombardowanie nie mogło zrazić naszych lotników".

Polacy byli w grupie 574 obcokrajowców walczących w Bitwie o Anglię. Mimo że do walk przystąpili już w trakcie trwania bitwy, okazali się najskuteczniejszą grupą. Bohaterstwem, determinacją, oddaniem i niezwykłymi umiejętnościami zjednali sobie szacunek i serca brytyjskich pilotów, ich dowódców oraz całego brytyjskiego społeczeństwa. Wielka szkoda, że ich zasługi nie zostały później uczczone w sposób, w jaki uczczone być powinny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski