MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dopiero praktyka czyni mistrza

Redakcja
W. Wylegalski
Z Jackiem Radomskim, o przyszłości zawodowej studentów i absolwentów, rozmawia Maria Nowak

Pamięta Pan swoją praktykę studencką?
Tak, miałem ją w Zewie, badaliśmy betonoskopem - tak się to nazywało - czy nie ma ubytków wewnątrz prętów grafitowych. Powiem od razu, że nic ciekawego nam się nie udało.
Te praktyki studenckie, a potem jeszcze praktyki robotnicze, które miały przybliżyć inteligencji problemy robotników, nie miały dobrej opinii ani u jednych, ani u drugich. Jan A.P. Kaczmarek, dziś znany kompozytor, wówczas student prawa opowiadał, że kiedy spał gdzieś za stosem ubrań roboczych w pracy, robotnicy to tolerowali, ale kiedy czytał książkę - już nie. Praktyki były znienawidzone przez studentów, a teraz Pan mówi, że studenci się o nie dopominają?
Praktyki obowiązkowe dla studentów zniesiono wraz z nową ustawą o szkolnictwie wyższym w 1991 roku i pozostały tylko na niektórych kierunkach, gdzie są niezbędne, na przykład na pedagogice. Ale dziś nasi studenci przegrywają z zachodnimi między innymi brakiem doświadczenia praktycznego. Są może lepiej wykształceni, ale zupełnie bez doświadczenia. Dlatego chcemy rozbudować system praktyk dla studentów i poszerzyć listę współpracujących z nami firm.
Imponująca lista kilkuset firm współpracujących z niemieckim Uniwersytetem Viadrina wywieszona jest w hallu tej uczelni, która się tym chlubi, a z drugiej strony firmy chlubią się tym, że są na liście współpracujących z uniwersytetem.
Tak, praktyki są tam obowiązkowe, a student ma do dyspozycji firmy od Australii po Grenlandię, i są to zarówno wielkie korporacje, jak i maleńkie archiwa. Dla mnie bardzo interesujący jest system francuski. Tam uczeni, samorządowcy i biznesmeni na wspólnym spotkaniu ustalają, jakie mają problemy, a potem studenci piszą prace na te tematy. Jeden ze znanych mi studentów wybrał zgłaszany przez samorząd problem wzrastającej we Francji liczby utonięć.
U nas taki temat nikomu nie wydawałby się naukowy.
Właśnie. Poznań szermuje hasłem "miasto akademickie", ale czy daje znać studentom, że chce wykorzystać ich umiejętności? Na naszych uczelniach prace licencjackie czy magisterskie pisane są ciągle sobie a muzom i po obronie większość można bez szkody wyrzucić do kosza. A tam grupa studentów zaproponowała system boi, odpowiadających na sygnały z "bransolet" zakładanych na rękę kąpiącym się. Sygnał pozwala ratownikowi na natychmiastowe znalezienie tonącego i niesienie pomocy. Praca musiała zawierać także biznesplan i coś w rodzaju studium wykonalności. Od naszych studentów takich praktycznych umiejętności się nie wymaga i zazwyczaj muszą dopiero w życiu uczyć się tego na swoich błędach. Także dlatego potrzebne są praktyki, bo kompetencji w 80 procentach uczymy się przez doświadczenie.
Żeby sprawa praktyk zagrała, potrzebna jest także chęć ze strony zakładów pracy. Niby wszyscy tego chcą, ale w rzeczywistości często bronią się przed praktykantami, bo wymagają oni opieki i przyglądają się pracy firmy.
Coraz trudniej jest o pracowników, więc liczymy, że firmy będą zainteresowane przyciągnięciem do siebie studentów. Ogłaszamy konkurs "Złote Praktyki", gdzie firmy oferujące najciekawsze praktyki będziemy umieszczać na listach rankingowych w internecie. Wspólnie z Politechniką, Akademią Ekonomiczną, Uniwersytetem Przyrodniczym i AWF mieliśmy taką akcję "Kierunek sukces" - był to właściwie konkurs o staż. Spośród 60 absolwentów, którzy ten konkurs wygrali i wzięli udział w stażu, niemal wszyscy zatrudnili się w firmie, w której odbywali praktyki, a więc jest to bardzo skuteczny sposób zdobycia pracownika.
Te najlepsze, największe firmy zapewne mogą przebierać w studentach. A inne?
To prawda, są korporacje, które urządzają niemal castingi na najlepszych studentów, ale jest wiele firm, które nie szukają studentów, bo nie wiedzą, jakimi umiejętnościami oni dysponują. Kto wie, co potrafi absolwent na przykład tak modnej teraz gospodarki przestrzennej? Dlatego wydajemy specjalny katalog, w którym opisane jest w sposób zrozumiały dla pracodawcy, do czego konkretnie "nadaje się" dany absolwent.
Jeśli praktyki nie są obowiązkowe, to właściwie nie mają nic wspólnego z tokiem studiów. Na Uniwersytecie Viadrina, który tu przytaczam jako przykład, bo jest przecież tak blisko i łatwo go naśladować, udział w projektach czy wolontariacie jest punktowany i ma wpływ na ocenę studenta.
Tak, docenienie praktyk ze strony uczelni też byłoby bardzo potrzebne, bo dziś - nawet, kiedy student dostaje opinię z firmy od pracodawcy w samych superlatywach, to na uczelni nie ma często nawet komu tego pokazać, bo nikogo to nie obchodzi. My także mamy oferty wolontariatu - może warto wspomnieć, że właśnie zaczęliśmy zbierać zgłoszenia na obsługę światowej konferencji klimatycznej - będzie potrzeba co najmniej 300 wolontariuszy. Chcemy, aby z nich powstał na stałe zespół wolontariuszy do obsługi różnych konferencji - to także jest dla studentów metoda nawiązywania pożytecznych kontaktów.

Jacek Radomski kieruje Biurem Promocji Zawodowej Studentów i Absolwentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski