O Love Amongst Ruin mało kto zapewne mówiłby przed premierą płyty, gdyby nie fakt, że Hewitt przez jedenaście lat bębnił w Placebo - jednym z najbardziej ekscytujących zespołów rockowych ostatnich dwóch dekad. O tym, że był jego ważną częścią, przekonują nie tylko znakomite partie perkusyjne na najważniejszych albumach grupy, ale też akcja fanów na Facebooku, którzy domagają się jego powrotu.
- To już minęło. Teraz moim jedynym celem jest mój własny zespół - mówi "Głosowi" Steve i potwierdza to czynami: na dotychczasowych koncertach nie wykonywał utworów Placebo, które zapewniły mu ułamek zespołowej sławy na start.
Debiutancki album Love Amongst Ruin ukazał się niemal dokładnie w tym samym czasie co płyta innego wokalisty z perkusyjnego odzysku - Phila Collinsa. Jego solowa kariera to jednak ewenement - o ile Hewitt dla realizacji swoich ambicji opuścił Placebo, o tyle Collins najpierw przejął mikrofon w Genesis (po odejściu innego członka grupy Petera Gabriela). Dopiero potem - nie rezygnując z zespołu - zaczął nagrywać piosenki pod własnym nazwiskiem i już jako śpiewak został gwiazdą pop. Dziś jest na liście 50 najlepiej sprzedających się artystów w USA i co ciekawe, kolegów z Genesis na niej nie ma.
Wymuszoną eksmisję zza zestawu perkusyjnego (po śmierci lidera Nirvany Kurta Cobaina) zaliczył z kolei Dave Grohl, którego dziś znamy z roli lidera hard-rockowej formacji Foo Fighters i co najmniej kilku innych, interesujących projektów (m.in. Them Crooked Vultures).
Solowa działalność udała się także perkusiście The Eagles Donowi Henley’owi, którego piosenka "Dirty Laundry" znalazła się w 1982 roku w pierwszej trójce "Billboardu". Jako perkusista karierę zaczynał (akompaniując m.in. Stevie Wonderowi) legendarny wokalista soulowy Marvin Gaye. Jego współczesnym wcieleniem jest Pharrell Williams, bębniący w grupach The Neptunes i N.E.R.D. który jednak lepiej znany jest z tworzenia hitów (i śpiewania w nich) dla takich artystów jak Madonna czy Snoop Dogg. Sławę poza macierzystymi zespołami zyskali też między innymi Carmine Appice (znany z Vanilla Fudge), Phil Anselmo (wokalista Pantery i Down), niedawno oglądany w Poznaniu Jaki Liebezeit z Can.
W Polsce drogą Steve’a Hewitta nie poszło aż tak wielu specjalistów od kotłów i talerzy, choć początki były spektakularne. Mało kto już bowiem pamięta, że w latach 1958-64 czytelnicy miesięcznika "Jazz" uznawali niezmiennie za najlepszego perkusistę jazzowego w kraju późniejszego wykonawcę przebojów "Zielono mi" czy "Do zakochania jeden krok" - czyli Andrzeja Dąbrowskiego. Naśladowców było niewielu: w ostatnich latach wybił się jedynie Sidney Polak (nierezygnujący z etatu w T.Love twórca hitów "Chomiczówka" i "Otwieram wino"). Werbalnymi - choć już bez muzycznego charakteru - zdolnościami odznaczają się również dwaj niegdysiejsi perkusiści: Kuba Wojewódzki i Wojciech Jagielski.
Jak zatem widać, skok z najmniej widocznego miejsca na scenie pod sam główny reflektor jest możliwy. Dzisiaj przekonamy się, czy w przypadku Steve’a Hewitta umiejętności dorównują ambicjom…
Love Amongst Ruin, Poznań, klub Eskulap, (ul. Przybysze-wskiego 39), 28 września, godzina 20, bilety: 45 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?