Członkowie "Solidarności" zostawili w biurach polityków z partii rządzących spis 12 postulatów zgłoszonych do rozmów rządem. Liczą, że posłowie wpłyną na premier Ewę Kopacz, by ta usiadła do stołu ze związkami zawodowymi.
- Wspólnie z OPZZ i Forum Związków Zawodowych już dwa miesiące temu zaproponowaliśmy pani premier spotkanie w celu dyskusji o najpoważniejszych problemach pracowniczych i społecznych - mówi Jarosław Lange, szef wielkopolskiej "Solidarności". - Odpowiedzi nie było. Skoro więc pani premier nie widzi potrzeby rozmowy, podjęliśmy kolejne - spokojne i demokratyczne - działania w tym kierunku i w całej Polsce przekazywaliśmy posłom PO i PSL nasze postulaty.
Związkowcy domagają się m.in. wzrostu minimalnego wynagrodzenia do 50 proc. przeciętnego, wprowadzenia minimalnej stawki za godzinę pracy niezależnie od formy zatrudnienia, odblokowania wzrostu płac w budżetówce, wycofania umów śmieciowych czy podwyższonego wieku emerytalnego. Spisane postulaty zostawili wczoraj w biurach w Poznaniu, Kościanie, Czarnkowie, Szamotułach i Gnieźnie.
W pierwszym mieście na siedmioro polityków zastali tylko jednego - Jacka Tomczaka z PO. Choć obiecał, że z postulatami się zapozna i je przekaże, negatywnie ocenia akcję. - Wzmożona aktywność związków przed wyborami nie jest przypadkowa - mówi poseł. - To PiS rozgrywa za ich pomocą politykę. Podczas wizyty w moim biurze związkowcy wcale nie chcieli porozmawiać. Obawiam się, że tego typu akcje to próba zamarkowania debaty, a tak naprawdę celem jest wyjście na ulice.
Jarosław Lange z "S" wskazuje, że związki od dawna deklarują chęć dialogu i nie chcą strajkować. Ale jeśli nie będzie reakcji rządu, wyjdą na ulice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?