W sobotę po kolacji, gdy Zuzia bawiła się na hamaku, przewrócił się na nią olbrzymi, drewniany kloc, do którego hamak był przymocowany. Sekcja ma wskazać medyczną przyczynę śmierci dziecka.
Lubańska prokuratura bada teraz okoliczności zdarzenia i ustala, czy obiekt, w którym odbywały się warsztaty, był dopuszczony do organizowania w nim letniego wypoczynku dzieci. Nam udało się to sprawdzić: Nie był! Pobytu dzieci nie zgłoszono też w kuratorium oświaty.
Czytaj także:
5-letnia Zuzia z Poznania zginęła na wakacjach [NOWE FAKTY]
- Na terenie powiatu lubańskiego nikt nie zarejestrował żadnego wypoczynku dzieci z Wielkopolski, a powinien. To była dzika kolonia - uważa Waldemar Urbaniak, kierownik jeleniogórskiego oddziału Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty. Oznacza to, że obiektów, w których przebywały dzieci, nie sprawdziły pod kątem bezpieczeństwa: straż pożarna, inspekcja sanitarna i kuratorium.
- To nie była kolonia tylko warsztaty terapeutyczne - mówi Artur Nawrot, dyrektor Domu Dziecka nr 3 w Poznaniu i przyznaje, że nie zgłosił ich do dolnośląskiego kuratorium tylko do swojego zwierzchnika Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania. - Zawsze tak robiliśmy i nikt tego nigdy nie kwestionował. Nie byliśmy tam przecież pierwszy raz, a poza tym Stacja Wolimierz takie zajęcia prowadzi od lat.
Prowadząca sprawę prokurator Kamila Wolańska powiedziała, że tragedię w Wolimierzu wstępnie zakwalifikowano jako nieszczęśliwy wypadek. Na ostateczne wnioski trzeba poczekać.
Jednym ze świadków śmierci Zuzi był jej ośmioletni brat. Chłopiec bardzo przeżył śmierć młodszej siostry.
- Cały czas jest przy nim psycholog, nie odstępuje go nawet na moment - mówi Artur Nawrot. - Ośmiolatek cierpi. Co chwilę wpada w skrajne emocje: płacze, to za chwilę się śmieje, złości się, krzyczy. Jest mu bardzo ciężko, jest przerażony, zagubiony ... to coś strasznego... - zawiesza głos dyrektor.
Opieką psychologów objęte są nie tylko dzieci, ale także pracownicy domu dziecka.
- O dodatkowe wsparcie psychologiczne poprosiłem także dla naszych wychowawców, pedagoga i psychologa. Nie możemy dojść do siebie po tej tragedii - przyznaje Artur Nawrot i dodaje, że najtrudniej znosi ból wychowawczyni, której na rękach zmarła Zuzia.
W złym stanie jest także piętnastolatka, która razem z pięciolatką huśtała się na hamaku. Jej udało się odskoczyć.
- To było nasze słoneczko, zawsze uśmiechnięta i radosna - wspomina pięciolatkę dyrektor placówki. - Śmiesznie mówiła, układała takie mądre, dziecinne zdania. Wszędzie jej było pełno, a teraz w jednej chwili zostały po Zuzi tylko buciki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?