Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Unia Leszno nie musi wygrać

Tomasz Sikorski
W niedzielę na stadionie w Gorzowie Unia może sobie pozwolić nawet na wysoką porażkę.
W niedzielę na stadionie w Gorzowie Unia może sobie pozwolić nawet na wysoką porażkę. Paweł Miecznik
Unia jeszcze nie pojechała do Gorzowa, a już praktycznie awansowała do półfinału Drużynowych Mistrzostw Polski. Jak to możliwe? Przez kontrowersyjny regulamin, który do drugiej rundy play-off premiuje najlepszy zespół z pokonanych, tak zwany lucky looser. I Unia takim szczęśliwym pokonanym będzie, bo PGE Marma Rzeszów i Sparta Betard Wrocław oddały miejsce w czwórce "za darmo".

Ci pierwsi, sami są sobie winni, ponieważ dwukrotnie dostali lanie od Stelmet Falubazu Zielona Góra. Beniaminek przegrał dwa spotkania i ma bilans małych punktów minut 59. Sparta pierwszy mecz z Unibaksem także kompletnie zawaliła, a na dodatek straciła dwóch czołowych zawodników, Piotra Świderskiego i Tomasza Jędrzejaka.

Czytaj także:
Unia Leszno myślami już przy decydującej fazie ekstraligi
Unia Leszno pokonała Stal Caelum Gorzów

To sprawiło, że wrocławianie nie mogli nawet skompletować składu i w piątek zadecydowali, że do Torunia nawet nie pojadą. - Wstawianie do podstawowego składu niedoświadczonych juniorów w świetle ostatnich tragicznych wydarzeń na torze uważam za zbyt ryzykowne. Mam nadzieję, że przyjmiecie Państwo tę trudną dla Klubu decyzję ze zrozumieniem - napisał w specjalnym oświadczeniu menedżer zespołu Piotr Baron.

Co to oznacza dla Unii? Tyle, że w takiej sytuacji wystarczy do Gorzowa pojechać, przegrać i awansować do półfinału. Przegrać można nawet wysoko, bo 12-punktowa porażka na własnym torze postawiła "Byki", choć brzmi to wręcz paradoksalnie - w komfortowej sytuacji.

Decyzja Sparty przewróciła też do góry nogami sytuację w ekstralidze. Po zaliczeniu walkowera na pierwszym miejscu w czołowej czwórce, która walczyć będzie o medale, znalazł się Unibax Toruń i to on będzie niemal na sto procent rywalem Unii w półfinale. Druga parę tworzyć będą Stelmet Falubaz ze Stalą Caelum Gorzów.

W takiej sytuacji problemy kadrowe Unii zeszły na drugi plan. Wiadomo jednak, że w Gorzowie najprawdopodobniej pojedzie Adam Skórnicki, a za Kamila Adamczewskiego stosowane będzie zastępstwo zawodnika. To wersja najbardziej prawdopodobna, bo ostateczne decyzje trener Roman Jankowski podejmie tuż przed niedzielnym meczem. Skórnicki do składu wrócić... musi, bo "Byki" mają problem ze zmieszczeniem się w dolnym limicie KSM.

- Nawet jeśli na treningach się okaże, że nie będę mógł jechać, to i tak ja lub Damian Baliński będziemy wpisani do składu, bo w innym przypadku musielibyśmy oddać mecz walkowerem. Lepiej robić taśmy lub być wykluczanym za przekroczenie dwóch minut niż przegrać bez walki - mówi Skórnicki.

Nieco przyspieszony powrót tego zawodnika do składu wymusiła decyzja Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, która zawiesiła na pół roku Edwarda Kennetta za stosowanie niedozwolonego modelu tłumika.

- Po tym, jak został zawieszony w Anglii, można było spodziewać, że FIM tak tego nie zostawi. Spodziewaliśmy się, że może zostać zdyskwalifikowany, choć kara jest moim zdaniem bardzo surowa. Zapewne w ten sposób federacja chce ostrzec innych zawodników przed podobnymi próbami - uważa Jankowski.

Wydawało się, że w meczu w Gorzowie powinien również pojechać Adamczewski, który aż pali się do jazdy. Wszystko wskazuje jednak na to, że ten zawodnik na swój powrót na tor będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Tak zadecydował lekarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski