Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Pewne zwycięstwo Startu, rekord Lindbaecka

TS
Pierwszy mecz Lechmy Startu w rundzie finałowej był wyjątkowo jednostronnym widowiskiem. Gnieźnianie w obecności ponad czterech tysięcy kibiców rozbili na własnym torze Lokomotiv Daugavpils i umocnili się na pozycji lidera. Bohaterem spotkania był Antonio Lindbaeck, który po raz drugi w krótkim odstępie czasu pobił rekord gnieźnieńskiego toru. Od soboty wynosi on 61,78 sek.

- Świetnie się dzisiaj czułem, a że tor był idealnie przygotowany, to wykręciłem tak dobry czas - mówił po zawodach uśmiechnięty od ucha do ucha Szwed. Dobrego humoru nie zepsuła mu nawet kolizja z Andrzejem Lebiediewem, do jakiej doszło w jedenastym wyścigu. - Rywal chciał mnie wtedy chyba zabić - mówił Lindbaeck, ale od razu też dodał, że to żart. - To była typowa sytuacja w pierwszym łuku. W żużlu takich nie brakuje. Nie mam do nikogo żadnych pretensji - stwierdził.

W sobotę nie tylko jednak Lindbaeck zasłużył na słowa uznania. W gnieźnieńskim zespole, chyba po raz pierwszy w tym sezonie, nie było słabego punktu, przez co rywale nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Jedynie początek meczu był wyrównany. Później przewaga gospodarzy była wręcz miażdżąca. Do tego stopnia, że w pierwszym z wyścigów nominowanych trener Lech Kędziora postanowił dać szansę juniorom.

- Oni zasłużyli na taką nagrodę, bo jeździli naprawdę bardzo dobrze. Po takim spotkaniu muszę zresztą pochwalić cały zespół. Nikt mnie nie zawiódł - ocenił szkoleniowiec Lechmy Startu. Zdecydowanie w gorszym humorze był trener rywali, Nikołaj Kokin.

- Cóż ja mogę powiedzieć po takim meczu? To nie był nasz dzień. Nic nam nie wychodziło. Byliśmy zdecydowanie słabsi. Gnieźnianie bardzo poważnie myślą o ekstralidze i to było dzisiaj widać. My aż tak ambitnych celów sobie nie stawiamy. Obiecuję jednak, że do końca rundy finałowej będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Nie odpuścimy żadnego meczu - zapewnił Kokin, który w przeszłości był zawodnikiem Startu.

W jego zespole słabiej tym razem pojechali Roman Poważnyj oraz Kjastas Puodżuks. Bez wyrazu jeździł też Mikael Max, choć on akurat uzbierał sporo punktów. Podobać mógł się za to wspomniany już Lebiediew, który nie bez powodu uważany jest za jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia.

- Tor w Gnieźnie bardzo mi odpowiada. Zawsze tutaj zdobywałem sporo punktów. Na to też liczyłem dzisiaj, ale moje motocykle nie zawsze miały właściwą moc - stwierdził młodzieżowiec Lokomotivu, którego w ósmym wyścigu pewnego zwycięstwa pozbawił defekt motocykla. W efekcie, gnieźnianie wygrali ten bieg 4:2 i wyszli na prowadzenie 34:14.

To kompletnie podcięło skrzydła rywalom, którzy kolejne cztery wyścigi przegrali podwójnie. Goście obudzili się dopiero w samej końcówce. Ostatni wyścig wygrali nawet 5:1, ale wtedy kłopoty z motocyklem miał Lindbaeck, który do rekordu toru chciał jeszcze dorzucić komplet punktów. To Szwedowi ostatecznie się nie udało, ale następna okazja już za tydzień w Lublinie. Jeśli gnieźnianie tam wygrają, to ekstraliga będzie już na wyciągnięcie ręki.

Lechma Start Gniezno - Lokomotiv Daugavpils 60:30
Lechma Start:
Nicholls 8+2 (1,2,3,2,), Skórnicki 9+2 (2,3,2,2), Lindbaeck 12 (3,3,3,3,0), Zetterstroem 5+2 (1,2,2,0), B. Pedersen 12+1 (2,3,3,3,1), Lisiecki 5+3 (1,2,2,0), O. Fajfer 9 (2,3,1,3).
Lokomotiv: Max 10 (3,1,2,1,3), Karawackis 0 (0,0,0), Puodżuks- 7+1 (2,1,1,1,2), Gieruckij 3 (0,0,0,1,2), Poważnyj 4 (1,0,0,3), Lebiediew 6 (3,1,d,1,w,1), Pleszakow 0 (0,0).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski