Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Orzeł Łodź wypunktował lidera z Gniezna

TS
Żużlowcy z Gniezna jak mało kto potrafią sobie skomplikować sytuację. W ostatnim meczu rundy zasadniczej Lechma Start przegrała w Łodzi i choć do finałowej części sezonu przystąpi z pozycji lidera, to jednak przewaga czerwono-czarnych nad najgroźniejszymi rywalami jest już minimalna. A mogła być jeszcze mniejsza.

Na szczęście, w ostatnim wyścigu niedzielnego meczu z Orłem, Bjarne Pedersen ze Scottem Nichollsem podwójnie pokonali duet gospodarzy i dzięki temu to ich zespół zainkasował punkt bonusowy. Pierwszy mecz tych drużyn, na inaugurację sezonu zakończył się bowiem wygraną gnieźnian 50:40. Dzięki wygranej w ostatnim biegu zawodnicy Lechmy Startu nie tylko zachowali twarz, ale też przy okazji sprawili, że dla rywali zabraknie miejsca w rundzie finałowej.

Przed meczem łodzianie mieli jednak teoretyczne szanse na awans do czołowej czwórki i dlatego do spotkania z liderem podeszli bardzo zmobilizowani. Specjalnie na ten mecz sprowadzili nawet, jako gościa, zawodnika Azotów Tauron Tarnów, Jakuba Jamroga. To właśnie on w parze z innym juniorem, Damianem Adamczakiem miał być kluczem do wygranej z Lechmą Startem. Ten plan do końca nie wypalił, bo młodzieżowcy rywali zdobyli w sumie 7 punktów.

Na nieszczęście dla gnieźnian, gospodarze mieli jednak inne atuty i po siódmym wyścigu prowadzili już 24:18. Ogromna w tym zasługa byłych żużlowców gnieźnieńskiej drużyny, Linusa Sundstroema oraz Michała Szczepaniaka, którzy początkowo byli poza zasięgiem rywali. W takiej sytuacji trener gości, Lech Kędziora od razu postanowił działać i w ósmym biegu w miejsce beznadziejnego (który to już raz?) Magnusa Zetterstroema jako rezerwę taktyczną wstawił najmłodszego w zespole Oskara Fajfera.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Nic to jednak nie dało, bo junior Lechmy Startu wraz z Antonio Lindbaeckiem przegrali 1:5 z Peterem Kildemandem oraz Adamczakiem. W tym momencie strata gości wynosiła już dziesięć punktów i tylko cud mógł uratować gości. Cudu w Łodzi jednak nie było, choć szkoleniowiec gnieźnieńskiej drużyny do samego końca próbował dokonywać roszad w składzie. Co z tego jednak, skoro tak naprawdę to tylko Bjarne Pedersen i w samej końcówce Lindbaeck potrafili pokonywać liderów Orła. Duńczyk był też bohaterem ostatniego biegu, który zadecydował, że bonus pojechał do Gniezna.

Orzeł Łódź - Lechma Start Gniezno 46:44
Orzeł:
Sundstroem 10 (3,3,2,0,2), Gustafsson 2 (1,1,0), Trojanowski 7+1 (0,3,1,3,0), Michał Szczepaniak 9+1 (3,2,2,2,0), Kildemand 11 (1,3,3,3,1), Jamróg (gość) 5 (3,1,1), Adamczak 2+1 (t,0,2,0).
Lechma Start: Lindbaeck 10 (2,1,1,1,2,3), Zetterstroem 0 (d,0), Nicholls 10+1 (2,2,1,2,1,2), Skórnicki 2+1 (1,0,1), B. Pedersen 16+1 (2,2,3,3,3,3), M. Fajfer 1 (1,0,0), O. Fajfer 5 (2,3,0,0).
Bieg po biegu: 3:3, 4:2 (7:5), 3:3 (10:8), 1:5 (11:13), 5:1 (16:14), 4:2 (20:16), 4:2 (24:18), 5:1 (29:19), 2:4 (31:23), 3:3 (34:26), 3:3 (37:29), 4:2 (41:31), 2:4 (43:35), 2:4 (45:39), 1:5 (46:44).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski