18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żona Powstańca Wielkopolskiego kończy 103 lata [ZDJĘCIA]

Mateusz Pilarczyk
Pelagia Jędrzejczak.
Pelagia Jędrzejczak. Paweł Miecznik
W środę 13 lutego mijają 103 lata od narodzin Pelagii Jędrzejczak. Jest najstarszą mieszkanką podpoznańskiej gminy Kleszczewo i żoną powstańca wielkopolskiego.

Trzynastka to pechowa liczba. Ale jak tu mówić o pechu, jeśli żyje się ponad 100 lat i to większość z nich w dobrym zdrowiu? Pani Pelagia jeszcze przed dwoma laty brała czynny udział w odsłonięciu tablicy poświęconej powstańcom wielkopolskim. Uroczystości na cmentarzu parafialnym w Tulcach towarzyszyła przyjemna czerwcowa pogoda. Zdjęcie z odsłonięcia: Widać na nim elegancką, starszą panią z przypiętą na piersi rozetą powstańczą. Jest żywo zainteresowana poprawieniem wstęgi w kolorach flagi narodowej - widocznie nie tak miała wisieć. Dostojny wiek zdradza jedynie wózek, ale przecież i 70-latkowie mogą już mieć kłopoty z chodzeniem. Trudno się więc dziwić, że 101-latka wspomaga się wózkiem.

Na kamieniu, który odsłoniła, wyryto imiona i nazwiska pochowanych w Tulcach powstańców. Nad nimi cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej: "Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci". Wśród czternastu umarłych jest i imię męża 103-latki, Wacława Jędrzejczaka. Rocznik 1900. Jemu nie dane było przekroczyć setkę. Zmarł nagle, 7 kwietnia 1990 roku w swoim domu, w Gowarzewie.

To nie jest dobry dzień na rozmowęDo tego samego budynku przyjeżdżamy w piątek. Mamy pecha. Pogoda nie dopisała. Nie ma słońca. Ciśnienie jest niskie. Pani Pelagia czeka na nas w swoim pokoju. Siedzi wygodnie w fotelu. Obok specjalistyczne łóżko. Nad nim zdjęcie z Ojcem Świętym. Zefiryna, córka sędziwej jubilatki, na wejściu ostrzega, że trzeba mówić głośno, bo słuch mamy już nie ten.

- Dziś mama nie ma dobrego dnia. Przez pogodę. Jest śpiąca, ale czekała na wizytę - mówi córka.

Nie przyjeżdżam sam. Razem z Haliną Kowalewską, prezes Koła Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego - Kleszczewo i Magdaleną Sochą, uczennicą III klasy gimnazjum z Tulc tworzymy "delegację". Dzięki temu nie męczymy jubilatki kilkoma wizytami z rzędu.

Stowarzyszenie od lat stara się utrzymać pamięć o powstańcach. Przy grobach na cmentarzu w Tulcach widać proporczyki wskazujące groby walczących o niepodległość Wielkopolski. Zawsze też pamięta o odwiedzinach przed urodzinami pani Pelagii.

ZOBACZ TEŻ: Rekonstrukcja Powstania Wielkopolskiego na Starym Rynku

Całej opowieści życia 103-latki dziś nie usłyszymy. Nie ma sensu męczyć jubilatki. Wczoraj miała lepszy dzień. Co pamiętała, powiedziała córce.

- Oj boli, boli dziś w krzyżu. Spać się mocno chce - nie kryje Pelagia Jędrzejczak, odpowiadając na wykrzyczane pytania.
O tym, że to tylko słabość ciała, z którą walczy umysł, przekonam się pod koniec długiej wizyty. Usłyszymy wtedy: - Już idziecie?

Rodzinna tragedia przysłoniła w pamięci Powstanie WielkopolskiePelagia Jędrzejczak w 1918 roku miała osiem lat. Mieszkała w Gawronach koło Śremu. Z samego początku Powstania Wielkopolskiego niewiele pamięta. Nie ma się co dziwić. Rok 1918 był tragiczny dla rodziny Borowskich. Zmarł ojciec. Głowa rodziny. Osierocił ósemkę dzieci, w tym i najstarszą z trzech córek - Pelagię.

- Przyjeżdżali Niemcy, zabierali zboże. Właściwie wszystko, co mogli. Byli i u dziadka. Wystraszył się. Zeskoczył szybko ze schodów, ale bardzo niefortunnie. Przewrócił się. Dostał zapalenia otrzewnej i trzy dni później zmarł. To była rodzinna tragedia - opowiada nam Zefiryna Sochacka z domu Jędrzejczak.

POWSTANIE WIELKOPOLSKIE - zobacz nasz serwis specjalny

Osiemnaście lat wcześniej w Bodzyniewie koło Dolska przychodzi na świat Wacław Jędrzejczak. Jest również jednym z ośmiorga rodzeństwa. Mija kolejne 14 lat i wybucha I wojna światowa. W przeciągu następnych 12 miesięcy Wacław kończy ośmioklasową szkołę. Chce się dalej uczyć i zostać ślusarzem. Wtedy jest jeszcze zbyt młody, a Prusacy mało zdeterminowani, aby wysyłać dziecko na front. Trzy lata później "Czarny Orzeł" nie jest już tak łaskawy. 18-letni ślusarz zostaje powołany do pruskiej armii i wysłany na front do Francji.

- Tak jak prawie wszyscy powstańcy, tatuś był najpierw w pruskiej armii. Zresztą widać to na starym zdjęciu w mundurze, które zrobiono przy koszarach na ulicy Solnej. Ojca wysłali na front, ale dojechał tylko do Francji. Wojna się skończyła. Nie było jednak łatwo. Armia nie działała, a trzeba było jakoś wrócić do Wielkopolski - przekazuje słowa matki córka Zefiryna.

ZOBACZ: Powstańcze racowisko - kibice pamiętali

W ten sam sposób musiało poradzić sobie wielu Wielkopolan. Na własną rękę wracali z odległych miejsc Europy. Tę drogę musiał przejść również Wacław Jędrzejczak. Gdy wrócił, w Wielkopolsce trwała już mobilizacja przed powstaniem. Z wielu przekazów wiadomo, że nikt nie znał daty wybuchu walk. Zainteresowani wiedzieli jednak, że to już niedługo.

- 31 grudnia ojciec był przy zdobywaniu koszar w Śremie. Nie wiem czy to prawda, ale zawsze opowiadał, że zapytali wartownika o ogień. Ten sięgnął do kieszeni i został obezwładniony. Przeskoczyli przez bramę i przejęli zbrojownię. Wszystko bez ani jednego strzału - opowiada córka Zefiryna.

Relacja ta jest zgodna z zapisami historyków. Garnizon niemiecki w Śremie sam się poddał, oddając koszary i broń Powstańcom. "Walczący" utworzyli później 1. Kompanię Śremską. Wacław Jędrzejczak przeszedł z nią długi szlak bojowy. W lutym brał udział w walkach o Rawicz, który udało się wyzwolić dopiero po trzeciej potyczce z Niemcami, 9 lutego 1919 roku. Siły w tej walce nie były równe. Powstańców było ok. 2,1 tys., a Niemców 2,5.

Jego jednostka brała też udział w walkach o Słupię, Zieloną Wieś, Karolinki, Wydawy i Kępno. Później, jak większość powstańców, walczył z bolszewikami. Brał udział w bitwie pod Lidą, a do rezerwy został przeniesiony w 1922 roku.

Szczęśliwa 13. Wacława i PelagiiWacław Jędrzejczak już w cywilu pracował w PKP jako kolejarz. Mieszkał w Lesznie, śpiewał w chórze Echo. Poznał Pelagię. 13 listopada 1928 roku stanęli przed ołtarzem. Rok później, już po przeprowadzce do Piotrowic pod Katowicami, urodziła się Zefiryna - jedyne dziecko małżeństwa.

- Szkoda, że nie było pana kilka lat temu. Wtedy pani Pelagia była w lepszej formie. Jak jej mówiłam, że przyjedziemy, to zawsze pytała czy z przystojnymi, bo o mężu zawsze tak mówiła. Opowiadała, że jak mieszkali pod Katowicami, to ślązaczki same prosiły go do tańca. Pytałam, czy nie była zazdrosna? Nie krzyczała? Odpowiadała, że na zabawie nie, ale w domu potrafiła swoje powiedzieć - mówi o jubilatce Halina Kowalewska.

ZOBACZ: 94. rocznica wyzwolenia Ławicy - zobacz zdjęcia archiwalne

Dalsze życie małżeństwa rozbiło się o II wojnę światową. Wacław, po kampanii wrześniowej, trafił do niewoli. Wywieziono go do Niemiec. Pracował jako ślusarz w fabryce BMW, która produkowała części do samolotów. W 1943 roku został aresztowany za sabotaż i osadzony w więzieniu. Po wojnie wrócił do Śremu, ale na krótko. Praca czekała w Szczecinie. Dopiero w 1970 roku rodzina przeprowadza się ponownie do Wielkopolski, do Gowarzewa, gdzie 13 maja 1974 roku powstaniec, żołnierz dostaje informację o awansie do stopnia podporucznika.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski