Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zemsta za niepamięć?

Jacek Tomczak
Olgierd Rusinek (z lewej) i Tadeusz Żychlewicz chcą dociec prawdy po 30 latach
Olgierd Rusinek (z lewej) i Tadeusz Żychlewicz chcą dociec prawdy po 30 latach Fot. Jacek Tomczak
Działacze Solidarności rzemieślniczej z Pleszewa zażądali, by były szef tamtejszej struktury związku rozliczył się z pieniędzy, które od nich otrzymał 30 lat temu. Ten jednak rozliczyć się nie chce, zasłaniając się tajemnicą. Do kłótni o pieniądze doszło przy okazji jubileuszu Solidarności, a kością niezgody stała się uroczystość, a właściwie to, czego podczas niej nie powiedziano.

Tydzień temu na frontonie pleszewskiej fary uroczyście odsłonięto tablicę upamiętniającą 30-lecie NSZZ Solidarność. Wtedy dawni działacze rzemieślniczej "S" Olgierd Rusinek i Tadeusz Żychlewicz zauważyli, że w wystąpieniu Krzysztofa Szaca, byłego przewodniczącemu Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego NSZZ Solidarność w Pleszewie, nie było nawet wzmianki o ich ówczesnym zaangażowaniu w walkę podziemną. Wobec tego teraz żądają rozliczenia się z pieniędzy, które wówczas przekazywali na działalność związku.

Rozgoryczenie obu działaczy potęguje to, że o rzemieślniczej Solidarności nie będzie nic, a jeśli już, to niewiele, w przygotowywanej przez Edwarda Kubisza monografii związku. Rzemiosło postanowiło więc wydać własną książkę o rodzącej się w Pleszewie Solidarności.

- Kiedy Czesław Bandzwołek i Tadeusz Żychlewicz zakładali w 1980 roku w Pleszewie jedyną w ówczesnym województwie kaliskim rzemieślniczą Solidarność, ryzykowali uratą nie tylko wolności, ale także majątków, bo każdy z nich prowadził jakąś działalność gospodarczą - przekonuje starszy cechu Olgierd Rusinek. - Mnie komuniści zamknęli za to piekarnię i gdyby nie pomoc kolegi Mieczysława Kołtuniewskiego to nigdy bym jej potem nie otworzył.

Dodaje, że na przewodniczącego Solidarności rzemieślnicy wybrali Tadeusza Żychlewicza, a na zastępców - oprócz niego - Józefa Puśledzkiego, który wówczas prowadził zakład ślusarski. Skarbnikiem został Tomasz Vogt.

- Robotniczą Solidarność wspomagaliśmy pieniędzmi, które zbieraliśmy wśród rzemieślników pod oficjalnym pozorem kwesty na pomoc powodzianom. Pieniądze nosił im Tadeusz Żychlewicz i Józef Puśledzki. Zainteresowała się nami SB i byłem przesłuchiwany.

- Pieniądze zbieraliśmy i przekazywałem je w kopercie Krzysztofowi Szacowi, oczywiście bez pokwitowania, by w razie wpadki bezpieka nie miała dowodów - twierdzi Żychlewicz. - Zanosił je też Tomasz Vogt. Nie pytaliśmy nigdy, na co były przeznaczane. Teraz jednak chcemy się dowiedzieć, czy nasze pieniądze trafiły do tych, którzy ich wówczas naprawdę potrzebowali, bo pan Szac nigdy o nich nie wspomniał.

Jak twierdzą, łącznie była to niemała wtedy kwota, bo kilkanaście tysięcy złotych.
Krzysztof Szac wyjaśnia, że rzemieślnicy nigdy nie mieli własnej komisji zakładowej Solidarności i dlatego nie byli zarejestrowani jako związek. Nie mogą więc mieć pretensji, że nie zostali wymienieni podczas odsłonięcia tablicy. - W Pleszewie powstał tylko komitet założycielski rzemieślniczej Solidarności, a w strukturach MKK mogliśmy rejestrować na podstawie dokumentacji tylko komisje zakładowe, a takiej komisji ani nawet dokumentu rzemiosło nie miało - twierdzi Szac.

Do rozliczenia podchodzi bez emocji. - Nie zaprzeczam, że otrzymywałem pieniądze od rzemieślników i przekazywałem je dalej. Komu - nie powiem, bo nie jestem do tego upoważniony. Uważam, że odgrzebywanie tych spraw po 30 latach jest tylko podgrzewaniem atmosfery przedwyborczej.
Krzysztof Szac i Tadeusz Żychlewicz chcą zostać radnymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski