Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zburzyć Arenę... i co dalej? Wypowiedz się!

Marcin Kostaszuk
Arena ma 35 lat. Czy należy ją zastąpić bardziej użytecznym budynkiem?
Arena ma 35 lat. Czy należy ją zastąpić bardziej użytecznym budynkiem? Sławomir Seidler
"Miasto potrzebuje na gwałt budynków kulturalnych. W tej chwili wszystko jest tymczasowe i rozczłonkowane. Żeby zbudować festiwal, musieliśmy stawać na głowie" - takie słowa padają z ust Jana A.P. Kaczmarka w poniedziałkowym wywiadzie udzielonym "Głosowi Wielkopolskiemu". Laureat Oscara i twórca nowego, flagowego festiwalu w Poznaniu mówi o naszym mieście bolesną prawdę. Ale co dalej?

W piątek rozpoczyna się Transatlantyk - międzynarodowy festiwal filmowy o niespotykanej dotąd w Poznaniu skali. Kilkadziesiąt polskich premier, konkursy dla młodych twórców, warsztaty i spotkania z ważnymi osobistościami kina - wszystko w ciągu dziewięciu dni.

Budżet - pod względem dotacji z Urzędu Miasta - porównywalny z teatralną Maltą, naszą kulturalną wizytówką od wielu lat. A jednak jego utytułowany twórca przyznaje się do obaw, czy cele festiwalu uda się osiągnąć. Nie chodzi o poziom artystyczny, który zapewniają stworzone już przecież dzieła filmowe. Chodzi o cel, którym jest pokazanie Poznania, jako miasta gotowego do zaprezentowania światu.

PRZECZYTAJ WYWIAD Z JANEM A.P. KACZMARKIEM

Kaczmarek opisuje stolicę Wielkopolski jako miasto nieprzygotowane na takie wydarzenie, a swoją działalność jako serię improwizacji i "stawanie na głowie", by godnie przyjąć gości i nie wystraszyć ich obrazem infrastrukturalnej nędzy.

To dlatego od lat wszystkie istotne wydarzenia organizuje się w Poznaniu latem, bo gdy temperatura spada, Poznań musi chodzić do ruder pokroju Areny i Eskulapa, upychać się w trzeszczących krzesełkach starodawnych teatrów, bądź tłoczyć się w pozostałych salach, których pojemność predestynuje co najwyżej do goszczenia artystów trzecioligowych.

Gdy media informują o dużym wydarzeniu w Łodzi, Gdańsku lub Wrocławiu (nie mówiąc o Krakowie czy Warszawie), nie znaczy to, że w Poznaniu nie ma widowni gotowej na przyjęcie gwiazd pierwszej wielkości. Widzowie są, ale za swoje pieniądze chcą kupić coś więcej niż znaną twarz z prowizorką w tle.

Nie wiem, czy jest ktoś, kogo ranga artystyczna powiązana z autentycznym związkiem z Poznaniem jest równa Janowi A.P. Kaczmarkowi. Jeśli on stawia diagnozę, że kulturalna ranga miasta, na skutek wieloletnich zaniedbań, stacza się w stronę prowincji, to jest to ostatni dzwonek alarmowy, którego nie można zignorować.

Jan A.P. Kaczmarek w Poznaniu jest jak mistrz kierownicy wsadzony do starego rzęcha

Czy powinniśmy zburzyć Arenę? Nie wiem, być może nie, bo z dnia na dzień nie znajdą się miliony na "pałac festiwalowy", o jakim marzy Kaczmarek. Ale od władz miasta wypada oczekiwać jasnej deklaracji, że marazm, z jakim mamy do czynienia od lat, nie będzie trwał kolejne dekady. Inaczej zmarnujemy potencjał festiwalu Kaczmarka i każdego innego człowieka z najwyższej półki. To tak, jakby sprowadzić znakomitego kierowcę, by ścigał się i rozsławiał nas za kierownicą zdezelowanego rzęcha.

Zachęcamy do dyskusji - zarówno widzów i słuchaczy, jak i tych, którzy chcą w Poznaniu działać i organizować życie kulturalne lub w nim czynnie uczestniczyć. Wytyczmy cel godny zarówno przeciętnego Kaczmarka, jak i Kaczmarka z Oscarem. Przyszłe pokolenia podziękują na pewno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski