W 1925 roku powstał Kaliski Klub Sportowy, który potem był Bielarnią i Włókniarzem, by po latach wrócić do starej nazwy. Do jego tradycji nawiązuje dziś KKS Włókniarz 1925, który miał zorganizować jubileuszową fetę, okraszoną meczem z ekstraklasowym Śląskiem Wrocław. Nic z tego nie wyszło, a byli zawodnicy, trenerzy i działacze mówi wprost o skandalu lub - jak wyraził się Bronisław Ekert - zaściankowym jubileuszu.
- Nie będę już więcej dzwonić do klubu i pytać, kiedy ten jubileusz, ale zwyczajnie jest mi przykro, że zapomniano o dziesiątkach, a może nawet setkach ludzi przez całe lata związanych z klubem - mówi nam Bronisław Ekert, od 1947 roku bokser Bielarni, a potem gimnastyk i trener Włókniarza, a pół wieku później trener odnowy KKS-u.
Pan Bronek przyniósł do redakcji list zatytułowany „Zaściankowy jubileusz”, w którym umieścił m.in. listę jeszcze żyjących osób, które na taki jubileusz należałoby zaprosić. Nadal żyją bowiem, a często ciągle są aktywni, najstarsi pięściarze 95-letni pięściarz Józef Wrzosek i Józef Jaworowicz, piłkarze i trenerzy Jerzy Piotrowicz, Józef Walczyński, czy Sławomir Zmysłowski, gimnastyk Jerzy Kaźmierczak, lekkoatleci Jadwiga Kopacz i Andrzej Odziemski, a także pływak Bogumił Żyro. To tylko niektórzy z tych najstarszych, bo lista młodszych włókniarzy, obecnych 40- i 50-latków, nie zmieściłaby się w tym tekście.
- Ci ludzie to żywa historia, a jubileuszowe spotkanie byłoby dla nich wielkim świętem. A tak, pozostaje czekać na stulecie klubu, tylko ilu z nas tego jubileuszu doczeka? - podsumowuje pan Bronisław.
Podobne, ale wyrażane znacznie ostrzej zdanie mają jego młodsi koledzy, a rozmawiałem z kilkunastoma. Słowa „żenada”, „skandal” i „kompromitacja” powtarzają najczęściej. I ci starsi, i ci, którzy Włókniarz znają tylko z opowieści, a wychowywali się w KKS-ie. Nic więc dziwnego, że w minioną sobotę podczas organizowanego przez klub najważniejszego w roku turnieju gwiazdkowego nie udało się zebrać pięcioosobowej (!) drużyny oldbojów KKS-u i trzeba było się wspierać osobami z zewnątrz.
Zresztą sama impreza jest dowodem na samozachwyt organizatorów i jednoczesną indolencję organizacyjną. A może po prostu to robienie dobrej miny do złej gry.
- To był całodniowy turniej z udziałem prezydenta i jego zastępcy, w dodatku byłego prezesa klubu, a dla uczestników nie było nawet kiełbaski - dziwi się jeden z byłych piłkarzy.
Hitem obchodów miał być mecz KKS-u z ekstraklasowym Śląskiem Wrocław, który zobowiązał się przejechać do Kalisza za symboliczny obiad. Nie przyjechał, a działacze zadowolili się udziałem wrocławian w turnieju... dziewięciolatków.
Obecnie zarząd KKS-u tłumaczy się, że to wrocławianie nie reagowali na telefony i pisma, ale trudno nie odnieść wrażenia, że zwyczajnie nikomu nie zależało na sprowadzeniu ekipy ze stolicy Dolnego Śląska.
Zresztą faktycznie można było zorganizować mecz z udziałem jakiejkolwiek drużyny z I czy II ligi, a chętne na pewno by się znalazły. Byłaby frajda dla kibiców i okazja do przypomnienia długiej i ciekawej historii klubu z Wału Matejki, choćby tego, że kiedyś trenowało tu kilkuset sportowców w blisko 20 różnych sekcjach, a wiele dyscyplin później uprawianych w innych kaliskich klubach, np. lekkoatletyka, czy koszykówka, to w KKS-ie i Włókniarzu miało swój początek.
- Wiejskie kluby zapraszają nas na juble robione z rozmachem, a nam pozostał tylko wstyd na całą Polskę - mówi inny z dawnych graczy KKS-u i trudno mu odmówić racji.
Na święta w Ziemi Kaliskiej+ mamy dla Was świąteczną promocję. Cały rok czytania za pół ceny. Kliknij i sprawdź. Zapraszamy!
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?