MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamykanie trybun za race to tylko polska specjalność

Agnieszka Świderska
Zamykanie trybun za race to tylko polska specjalnośćki
Zamykanie trybun za race to tylko polska specjalnośćki Archiwum
Ekstraklasa krytykuje zamknięcie Kotła na mecz z Koroną Kielce za użycie w oprawie pirotechniki. Taka kara to wyjątek w piłkarskiej Europie.

W lutym 2007 roku po krwawych zamieszkach podczas derbów Sycylii ministerstwo spraw wewnętrznych zamknęło we Włoszech 25 stadionów. Mecz w Catanii obnażył bowiem braki w systemie bezpieczeństwa na włoskich stadionach.

Zobacz też: Mecz Lech Poznań - Legia Warszawa: Lech zapłaci 10 tys. zł kary za oprawę

W kwietniu 2009 roku w Meksyku rząd zamknął stadiony z powodu zagrożenia epidemią świńskiej grypy. Nigdzie - poza Polską - nikt nie podejmuje decyzji administracyjnych o zamknięciu stadionów czy trybun za użycie w oprawach pirotechniki.

Nie wszędzie też jest ona zakazana. Legalnie można ją odpalać w Austrii i Norwegii. Tam, gdzie jest zabroniona, jej użycie również karze się inaczej niż w Polsce, nawet wtedy, gdy w grę wchodzi coś więcej niż tylko racowisko. Po meczu Schalke z Borussią w październiku 2013 roku, gdzie race nie tylko płonęły, ale rzucano nimi na murawę i w sektory, co skończyło się przerwaniem meczu, władze Schalke nałożyły na 498 kibiców żółto-czarnych pięcioletni zakaz stadionowy.

Nikt nie zamykał jednak trybun ani na stadionie w Gelsenkirchen ani na stadionie w Dortmundzie. Nie zamyka się też z powodu pirotechniki stadionów w Grecji, nawet gdy jak w kwietniu 2014 roku w meczu PAOK - Olympiakos cały płonie w racach.

Kary spadają jednak na kibiców - grzywny i zakazy stadionowe w Anglii czy Danii czy grzywny, zakazy i kary pozbawienia wolności we Francji czy Czechach. Kary spadają także na kluby, ale decyzje o nich podejmują wyłącznie piłkarskie federacje.

I tak AS Monaco rozpoczęło ubiegły sezon z dwoma ujemnymi punktami - była to kara za racowisko i wtargnięcie kibiców na murawę w meczu z Le Mans w maju 2013 roku. Nigdzie jednak do gry nie wkracza państwowa administracja z zamykaniem trybun czy stadionów.
W Polsce zamiast wojewody może to zrobić Komisja Ligi Ekstraklasy i skorzystała z tego prawa po meczu Lecha z PGE GKS Bełchatów w rundzie jesiennej. Powodem zamknięcia Kotła na jeden mecz nie było jednak samo użycie w opraw świec dymnych, co przerwanie meczu spowodowane zadymieniem. Po meczu Lecha z Legią Komisja Ligi uznała, że wystarczająca karą za pirotechnikę będzie kara finansowa 10 tys. złotych dla klubu.

- Kiedyś gdzieś popełniono błąd. Ktoś sobie wymyślił, że będzie zamykał stadiony za pirotechnikę. I teraz ten błąd jest bezrefleksyjnie replikowany - mówi Seweryn Dmowski, doradca zarządu Ekstraklasy ds. bezpieczeństwa. - Kibice z Kotła nie wejdą na mecz nie dlatego, że stworzyli zagrożenie, bo mecz odbył się bez żadnych zakłóceń, ale dlatego, że wojewodzie zabrakło autorefleksji. Inni już zrozumieli, że to droga donikąd.

Zobacz też: Lech Poznań - Piast Gliwice: Mecz bez udziału kibiców

Na bezpieczeństwo nie można bowiem patrzeć przez pryzmat jednego meczu, ale na stan bezpieczeństwa jako całości, a stadiony w Polsce, także ten przy Bułgarskiej, są bezpieczne. Zamykanie trybun może tylko to pogorszyć. Kibice zaczynają kalkulować, kiedy im się "opłaci" znowu odpalić race. W żaden sposób nie podnosi to poziomu bezpieczeństwa - zaznacza Seweryn Dmowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski