Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaz hodowli zwierząt na futra i większe uprawnienia dla organizacji pozarządowych w "piątce dla zwierząt" Jarosław Kaczyńskiego

Monika Kaczyńska
Monika Kaczyńska
Jak podaje Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych, w Polsce jest obecnie 620 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych (głównie norek). Produkują rocznie od 6 do 10 mln skór.
Jak podaje Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych, w Polsce jest obecnie 620 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych (głównie norek). Produkują rocznie od 6 do 10 mln skór. Fundacja Viva! Akcja dla zwierząt
Koniec hodowli zwierząt na futra, częstsze kontrole schronisk i szersze uprawnienia dla organizacji pozarządowych to podstawowe założenia "piątki dla zwierząt" - ustawy dotyczącej ich ochrony, którą zapowiedział Jarosław Kaczyński. Regulacje idą pod prąd wcześniejszych propozycji PiS. Organizacje prozwierzęce popierają zmiany. Przeciw są właściciele ferm zwierząt na futra, którzy zarzucają stronie przeciwnej manipulację, mówią o skutkach gospodarczych i ostrzegają przed...drożejącymi kurczakami.

Jarosław Kaczyński zapowiedział wprowadzenie "piątki dla zwierząt" - ustawy, która jak stwierdził ma zmienić całkowicie porządek prawny w sprawach dotyczących ich ochrony. Jak zapowiada, jednym z zasadniczych założeń tej regulacji - motywowanej względami humanitarnymi - ma być zakaz hodowli zwierząt na futra. Organizacje prozwierzęce są pełne nadziei. Hodowcy zwierząt futerkowych ostrzegają przed negatywnymi skutkami gospodarczymi.

Koniec ferm zwierząt futerkowych? W politykach nadzieja

- Bardzo się cieszymy z tej zapowiedzi. Tym bardziej, że o likwidację ferm zwierząt futerkowych walczymy od lat - mówi Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. - Czekamy na konkretne propozycje. Coraz więcej krajów rezygnuje z hodowli zwierząt na futra. Najwyższa pora, by Polska do nich dołączyła. Mamy nadzieję, że tym razem politycy staną na wysokości zadania.

Zasadniczym powodem, dla którego organizacje walczące o prawa zwierząt walczą o likwidację ferm zwierząt hodowanych na futra jest ich cierpienie.

- Ono jest niewątpliwe i mówimy tu zarówno o cierpieniu psychicznym jak i fizycznym - podkreśla Marta Korzeniak. - Urazy fizyczne, kanibalizm, stereotypia, apatia występują na każdej fermie.

Sprawdź też:

Podkreśla także, że w Europie coraz liczniejsze są kraje, w których hodowli zwierząt futerkowych już nie ma.

- Pierwszym krajem, który wprowadził taki zakaz była Wielka Brytania - podkreśla Marta Korzeniak. - Za nią poszły kolejne.

Obecnie w Europie zakaz hodowli zwierząt na futra obowiązuje w:

  • Wielkiej Brytanii
  • Austrii,
  • Norwegii
  • Chorwacji,
  • Słowenii,
  • Bośni i Hercegowinie,
  • Serbii
  • Macedonii
  • Czechach
  • Holandii (trwa okres przejściowy do całkowitego zamknięcia wszystkich ferm z powodu pandemii koronawirusa skrócony z 2024 do 2021 roku)

Nie oznacza to, że we wszystkich krajach, w których twardy zakaz nie obowiązuje fermy zwierząt futerkowych funkcjonują.

- W Niemczech i w Szwajcarii wprowadzono przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt, które sprawiły, że ten przemysł, bo tak to trzeba nazwać, stał się nieopłacalny i fermy zostały zlikwidowane - podkreśla przedstawicielka Otwartych Klatek. - W Niemczech, które były bardzo dużym producentem skór, ostatnia ferma została zamknięta w zeszłym roku.

Obecnie potentatem w tym przemyśle stała się Polska. Po Chinach nasz kraj zajmuje drugie miejsce na świecie w hodowli. W Wielkopolsce powstaje 60 proc. krajowej produkcji zwierzęcych skórek.

Sprawdź też:

Hodowla zwierząt futerkowych - komu się opłaca?

Jak podaje Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, w Polsce jest obecnie 620 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych (głównie norek). Produkują rocznie od 6 do 10 mln skór. Branża ta generuje 600 - 800 mln zł przychodu, choć w najlepszym roku 2016 był to nawet miliard zł. Zatrudnia około 7 tysięcy osób w całym kraju. Na Wielkopolskę przypada więc około 4 tysięcy pracowników ferm. Liczbę osób powiązanych gospodarczo z tą branżą PZHZF szacuje na około 40 tysięcy osób ( w Wielkopolsce to około 24 tysięcy osób).

Co to oznacza w skali województwa? Nawet gdyby jednego dnia wszyscy pracownicy ferm zwierząt futerkowych stracili pracę i zarejestrowali się w urzędach pracy liczba bezrobotnych w Wielkopolsce (obecnie jest ich 60 280 osób) - wzrosłaby o 6,6 proc. - mniej niż tylko w pierwszym miesiącu pandemii.

Hodowcy zwierząt futerkowych uważają, że likwidacja ferm to "zarzynanie kury znoszącej złote jaja".

- To jedyna branża w polskim rolnictwie, która produkuje w 100 proc. na eksport - podkreśla dr nauk weterynaryjnych Tadeusz Jakubowski, dyrektor biura PZHPZF. - Fakt, że daje pracę to jedno. Pełni też bardzo ważną rolę środowiskową. Rocznie 600 tys. ton produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego, głównie z przetwórstwa drobiu i ryb trafia na fermy zwierząt futerkowych. Gdyby tak się nie działo, przedsiębiorstwa spożywcze musiałyby te pozostałości zutylizować, co oznaczałoby wyższe koszty.

Dr Jakubowski szacuje, że w przypadku drobiu mielibyśmy do czynienia z nawet 30 proc. wzrostem cen. Zaprzecza też jakoby zwierzęta były traktowane niehumanitarnie.

- Bez dobrostanu zwierząt nie ma dobrej jakości skór - podkreśla. - Polskie fermy są najnowocześniejsze na świecie. Nie ma mowy ani o nieprzyjemnym zapachu, ani o innych problemach.

Sprawdź też:

Wielkopolanie nie chcą ferm

Protesty przeciwko lokalizacji ferm zwierząt futerkowych to jednak niemalże codzienność. Obciążenie dla środowiska faktycznie jest znacznie większe niż chcą przyznać ich właściciele.

- Zapach, a także piski i jęki zwierząt są powodem, że te fermy są uciążliwe - mówi Marta Korzeniak. - Ferma w wielkopolskich Góreczkach jest formalnie podzielona na ponad 30 podmiotów. Powód jest prosty - jeden produkujący na taką skalę musiałby uzyskać zezwolenie środowiskowe, którego nikt by nie wydał, bo obciążenie dla środowiska jest potężne. Pojedynczo żaden z nich o taki dokument nie musi występować. Ale działają w jednym miejscu i okoliczni mieszkańcy efekty odczuwają.

Dr Jakubowski uważa, że kampania przeciwko fermom zwierząt futerkowych jest inspirowana przez lobby zakładów utylizujących zwierzęce produkty uboczne przemysłu spożywczego.

- Jeśli nie będą wykorzystywane przez fermy, oni zarobią więcej - mówi.

Marta Korzeniak widzi sprawę zupełnie inaczej.

- Rośnie świadomość społeczna. Cały świat, w tym i Polska odchodzi od futer. Według ostatnich badań 73 proc. Polaków popiera zakaz hodowli zwierząt na futra - podkreśla.

Zobacz też:

Zambrów. Aktywiści Fundacji VIVA znaleźli martwe i ranne zwi...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski