Zachodnia obwodnica Poznania to labirynt dla kierowców

- Chyba zabłądziłem. A chciałem dojechać do drogi na Wrocław - mówi Arkadiusz Krzysz. Z kolei Wacław Liszcz zmierzał do Jarocina. Obydwaj utknęli na rondzie znajdującym się na węźle zachodniej obwodnicy Poznania w Starzynach. Niestety nie byli jedynymi kierowcami, którzy mieli problem z przejazdem. Odkąd zaczęły się wakacje podróżujący znad morza chętnie korzystają z zachodniej obwodnicy Poznania. Zjeżdżają z drogi krajowej w Złotkowie, by po niespełna 10 kilometrach utknąć na węźle w Starzynach. Tam właśnie kończy się S11.

Niestety na Trakcie Napoleońskim, którym mogliby dojechać do Rokietnicy i dalej dróg powiatowej i wojewódzkiej, by kontynuować podróż w kierunku Swadzimia trwają prace drogowe. Jezdnia dopiero powstaje. Gotowa ma być jesienią. Droga prowadząca w przeciwnym kierunku, chociaż prowadzi do Kiekrza i dalej na ulicę Dąbrowskiego w Poznaniu, zamienia się w nieutwardzoną i wyboistą. Łatwo zgadnąć, że kierowcy w popłochu wracają na rondo.

Ponieważ w atlasach samochodowych oraz w GPS-ie pomocy nie znajdują, a z oznakowania jakie ustawili drogowcy kierujący nie potrafią domyślić się, jak powinni jechać, są w kropce.

Taka sytuacja potrwa jeszcze rok. Budowa ostatniego, liczącego 5,3 kilometra odcinka Starzyny - Swadzim ma być zakończona na przyszłoroczne wakacje.

- Pewnie będziemy musieli przyjrzeć się oznakowaniu raz jeszcze i uzupełnić je - mówi Piotr Chodorowski, zastępca dyrektora poznańskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych.

Oznakowanie należałoby uzupełnić przynajmniej w dwóch miejscach czyli przed wjazdem w Złotkowie. Tam powinna znaleźć się informacja, że zjazd nie doprowadza do żadnej drogi, którą można kontynuować podróż tranzytową. Drugie miejsce to rondo na wyjeździe z S11 w Starzynach. GDDKiA najpewniej powinna wskazać dojazd do drogi powiatowej którą przez Kiekrz można dotrzeć do ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu.