Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za płytka woda czy zbyt płytka wyobraźnia? Rozmowa z Piotrem Pawłowskim

Marta Danielewicz
Piotr Pawłowski
Piotr Pawłowski
Z Piotrem Pawłowskim, prezesem Stowarzyszenia Integracji i organizatorem kampanii "Płytka wyobraźnia to kalectwo" rozmawia Marta Danielewicz.

"Płytka wyobraźnia to kalectwo" to kampania, którą w ciągu kilku dni obejrzało już pół miliona internautów.
Reklama oleju do opalania "Szacun tropików", albo nietypowych kąpielówek to w ostatnim czasie hit Internetu. Jednak jeśli przeczytamy całość ogłoszenia, na samym końcu dowiadujemy się, że tak naprawdę nie jest to promocja kremu dla mężczyzn firmy Brawurex, który zapewni "szyk, szpan, szacunek". To kampania społeczna, która wyśmiewa młodzieńczą brawurę. Tym samym ostrzega przed niebezpieczeństwem, na które często, zupełnie nieświadomie decydują się młodzi, pełni życia ludzie, w czasie wakacyjnych wyjazdów nad jezioro. Mowa tutaj o skokach do wody "na główkę". Każdego roku wielu młodych mężczyzn traci życie, lub trafia na wózki inwalidzkie przez lekkomyślność i brawurę. Kampania "Płytka wyobraźnia to kalectwo" przekonuje, że młodzież powinna się zastanowić, czy warto ryzykować dla poklasku tłumu. Akcja została zainicjowana przez Piotra Pawłowskiego, prezesa Integracji, który sam jest ofiarą nieszczęśliwego skoku do wody.

Z Piotrem Pawłowskim, prezesem Stowarzyszenia Integracji i organizatorem kampanii "Płytka wyobraźnia to kalectwo" rozmawia Marta Danielewicz.

Do kogo jest kierowana kampania "Płytka wyobraźnia to kalectwo"?
Naszą kampanią pragnęliśmy dotrzeć do młodego pokolenia, które wychowane jest w czasach komputerów i smart-fonów. Zakręcić tak temat, by na końcu przekazać im wprost: skok do wody to niebezpieczeństwo, na które sam się narażasz, które sam wybierasz. Skutkiem młodzieńczej brawury może być tragedia życiowa.

Czy to wasza pierwsza taka kampania?
Taka nietypowa, tak. Sama kampania liczy już sobie 15 lat. Wcześniej zrobiliśmy spoty, które w sposób bezpośredni pokazywały co dzieje się z ciałem człowieka, podczas skoku na główkę do płytkiej wody. Były mocne, jednak nie dotarły do wszystkich. Tutaj zahaczamy o element lekkiego żartu, który kończy się grozą.

Skąd pojawił się pomysł na założenie takiej organizacji i szerzenie informacji w zakresie lekkomyślnych i nieprzemyślanych skoków do wody, które mogą skończyć się nawet śmiercią?
Nasza organizacja obchodzi w tym roku 20-lecie. A wszystko zaczęło się od pomysłu ambitnego chłopaka, który zaczął redagować mały biuletyn informacyjny o zagrożeniach, jakie nieść za sobą może skok nagłówkę do wody. Tym chłopakiem byłem ja. Dziś, cieszy mnie że naszą akcje obejrzało już pół miliona użytkowników portali społecznościowych. To bardzo dobry wynik. Spotykamy się z pozytywnymi reakcjami ludzi, jednak przede wszystkim chcemy, by nasze działania były skuteczne.
Jednym z elementów kampanii, jest też edukacja w szkołach...
Przygotowaliśmy skrypty zajęć lekcyjnych, z których nauczyciele mogliby korzystać. Staramy się, by nasza wiedza dotarła do młodzieży. Zresztą oni zupełnie inaczej słuchają o takich rzeczach, jeśli mają przed sobą faceta na wózku, który kiedyś był w ich wieku, a bezmyślny skok do wody unieruchomił go do końca życia. Wtedy dociera do nich, że to o czym im mówię, to prawda, która może zdarzyć się każdemu.

Mówi pan o sobie?
Niestety, tak. Mając szesnaście lat skoczyłem do wody nagłówkę. Od tego momentu minęły 32 lata. Teraz jestem przykładem dla młodych, tego, któremu się nie udało. Dziś w najzwyczajniejszych czynnościach potrzebuję pomocy innych. Coś co dla innych jest dostępne bez problemu, dla mnie stało się problemem.

Stawiają sobie państwo za cel uświadomienie młodych ludzi, co ich czeka jeśli brawurę stawia się ponad rozsądek?
Każdy dokonuje wyboru, czy chce zaryzykować, czy chce stracić kontrolę nad własnym organizmem i do końca życia potrzebować pomocy innych. Nie chcę, by nasza kampania miała wydźwięk moralizatorski, nikogo nie nawrócimy naszymi reklamami. Chcemy jedynie przestrzec młodych ludzi, jakie konsekwencje mogą ich czekać. Bo w najlepszym wypadku jest to złamanie kręgosłupa, a w najgorszym, niestety śmierć. Na szczęście w szpitalu w Konstancinie, dowiedziałem się, że coraz mniej trafia tam osób ze złamanym kręgosłupem przez niefortunne skoki do wody. To bardzo cieszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski