Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyścig Pokoju w PRL: Byliśmy wtedy kolarską potęgą

Jacek Pałuba
Zenon Czechowski i Ryszard Szurkowski podczas majowego wyścigu w Smochowicach
Zenon Czechowski i Ryszard Szurkowski podczas majowego wyścigu w Smochowicach Fot. Piotr Kurek
Kolarski Wyścig Pokoju to była sztandarowa impreza organizowana przez redakcje komunistycznych gazet: Trybuny Ludu, Rudeho Prava i Neues Deutschland. Pierwszy wyścig odbył się w 1948 roku, a ostatni - w 2006 roku.

Dla kolarzy z tak zwanych krajów demokracji ludowej, Wyścig Pokoju, obok igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, to była najważniejsza impreza, podczas której mogli zmierzyć się z zagranicznymi rywalami. W drugiej połowie lat 60. i w pierwszej połowie lat 70. XX wieku, polscy kolarze stali się prawdziwą potęgą w peletonie. Była to zasługa znakomitego trenera Henryka Łasaka (zmarł tragicznie w 1973 roku), ale też grupy doskonałych zawodników, którzy chcieli pracować pod kierunkiem tego szkoleniowca: Ryszarda Szurkowskiego, Stanisława Szozdy, Zenona Czechowskiego, Zygmunta Hanusika, Krzysztofa Steca czy Wojciecha Matusiaka.

- To rzeczywiście była impreza organizowana przez władze, ale trzeba dodać, że wyścig cieszył się ogromną akceptacją naszego społeczeństwa. Jako nastoletni chłopak, zanim zacząłem uprawiać kolarstwo, sam wsłuchiwałem się w radiowe relacje z Wyścigu Pokoju i marzyłem, aby być Stanisławem Królakiem. Z czasem wyścig się rozwinął i wzbudzał tak wielkie emocje związane z rywalizacją z rosyjskim zawodnikami, że władze się tego nie spodziewały - mówi Zenon Czechowski, w przeszłości kolarz poznańskiego Lecha, który pięciokrotnie uczestniczył w Wyścigu Pokoju.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

- Dla nas to był trudny wyścig, bo byliśmy rozliczani z wyników w nim osiągniętych. Jeśli było dobrze, nie było żadnych problemów. Dla nas, młodych ludzi, to była sportowa przygoda, bo przecież nie było wielkich nagród za zwycięstwa. Opowiadania o nagrodach, to były mity - uważa Zenon Czechowski.

W 1970 roku polscy kolarze dzielili i rządzili na trasie WP. Etap w Poznaniu wygrał wtedy Czechowski, przed Szurkowskim i Hanusikiem. - W tym wyścigu byliśmy bardzo mocni i umieliśmy się dobrze zorganizować na finiszu. Na ostatniej zmianie Rysiek Szurkowski znakomicie mnie rozprowadził i zwyciężyłem, a on był drugi. Niespodzianką było trzecie miejsce Hanusika, który trzymał się koła Ryśka. Zygmunt był potrzebny drużynie, ale nigdy nie był skłonny do pomocy - wspomina Zenon Czechowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski