Wybory też muszą szukać kandydatów

I choć zapewne przeczytam dziś komentarze internautów narzekających, że nic się nie zmienia, że znów te same twarze, sądzę, iż nie ma w tym nic dziwnego. Po pierwsze, taka jest polityka (nie wierzę, że samorząd jest od niej wolny). Po drugie i ważniejsze, to okazja do jednoznacznego rozliczenia radnych przez mieszkańców.

Często zdarza się nam wytykać partiom czy ruchom społecznym, że nie potrafią wykreować lidera, promować i wyróżnić z tłumu dobrze pracujących osób. Ale z drugiej strony, narzekamy, jeśli na listach pojawiają się te same nazwiska. Otóż, czołowe miejsca są właśnie tymi partyjnymi wyróżnieniami, stawianiem na - zdaniem komitetu - najlepszych. To zatem idealna okazja, by sprawdzić, czy "dobry radny", według ugrupowania to "dobry radny" w naszym - wyborców - rozumieniu.

Jeśli dojdziemy do wniosku, że definicje się rozmijają, po prostu nie zagłosujemy na dane osoby. Wybory to najlepsza weryfikacja. To my decydujemy. Ale musimy się do tego przygotować. Tak, jak Szymon Szynkowski vel Sęk z PiS robi "akcję poszukiwawczą" Huberta Świątkowskiego z PO, tak każdy wyborca powinien poszukać, prześwietlić, ocenić kandydatów ze swojego okręgu.
Moim zdaniem, część z nich (z różnych formacji) zasłużyła na wybór, a część - nie. Niektórzy - zapytani znienacka - jednym tchem potrafią przypomnieć, co do tej pory zrobili i jakie mają priorytety. Inni opowiadają dyrdymały o dziurach w drogach. Dlatego "akcje poszukiwawcze" są konieczne.