Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie przypadki Macieja Wilusza. Czy nowy obrońca Kolejorza jest pechowcem od urodzenia?

Krzysztof Lekowski
Maciej Wilusz swoją przygodę z Kolejorzem rozpoczął od katastrofalnego błędu
Maciej Wilusz swoją przygodę z Kolejorzem rozpoczął od katastrofalnego błędu Fot. Paweł Miecznik
Maciej Wilusz miał być jednym z filarów defensywy. Na razie jednak 25-letni piłkarz zawodzi. Być może brakuje mu po prostu szczęścia.

Maciej Wilusz jest wychowankiem Śląska Wrocław. Gdy miał 17 lat, wyjechał na podbój ligi holenderskiej, gdzie trenował z zespołami SC Heerenveen oraz Sparty Rotterdam. Z tym drugim klubem podpisał zawodowy kontrakt, ale nie zadebiutował w Eredivisie ze względu na kontuzję. W 2008 roku po operacji kolana rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt ze Spartą i wrócił do Polski. Po rehabilitacji w 2010 roku podpisał umowę z I-ligowym MKS Kluczbork. Niestety jego przyjście nie okazało się szczęśliwe dla tego klubu i po zaledwie roku Kluczbork spadł do drugiej ligi. Wilusz zmienił więc barwy klubowe. W styczniu 2012 przeniósł się do grającego w ekstraklasie GKS Bełchatów.

GKS również nie okazał się szczęśliwym zespołem dla Wilusza. Po kilkunastu miesiącach drużyna spadła do pierwszej ligi. Wilusz zdecydował się jednak pozostać w Bełchatowie, jako kapitan stał się przywódcą drużyny, a GKS po roku banicji powrócił na boiska ekstraklasy. Dobra i solidna gra Wilusza zaowocowała powołaniem go do reprezentacji Polski oraz zainteresowaniem innych klubów.

1 lipca Maciej Wilusz podpisał kontrakt z Lechem.
– Lech Poznań to wielka firma, która co sezon walczy o ambitne cele. Ja też zawieszam sobie poprzeczkę wysoko, chcę być wśród najlepszych. Myślę, że w Poznaniu będę miał taką szansę – powiedział na swojej pierwszej konferencji prasowej nowy obrońca Kolejorza.

Nieszczęście Macieja Wilusza w Lechu rozpoczęło się już podczas pierwszego meczu sparingowego. Pod koniec czerwca Lech mierzył się w Opalenicy z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Podopieczni trenera Mariusza Rumaka ten mecz przegrali... po samobójczym trafieniu Wilusza.

W następnych sparingach Wilusz prezentował się już lepiej i kiedy wydawało się, że wszystko co złe jest już za nim, przyszedł mecz z JK Nomme Kalju. Wilusz w pozornie niegroźnej sytuacji dał sobie odebrać piłkę tuż przed własnym polem karnym, co skrzętnie wykorzystali gospodarze, którzy strzelili, jak się później okazało jedynego gola w tym meczu.
– Jestem nowym zawodnikiem, a od nowego zawodnika oczekuje się jakości. A ja tej jakości Lechowi na razie nie daję – przyznaje defensor Kolejorza.

Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że Maciej Wilusz limit pecha w Lechu już wyczerpał i teraz będzie się prezentował tylko lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski