Września: Adrian Zandberg z Razem walczy o plac zabaw dla dzieci z Kawęczyna. Obiekt rozebrał tamtejszy "król norek"

Założycielka wielkopolskich struktur partii Razem Paulina Nowak walczy o budowę nowego placu zabaw dla dzieci z Kawęczyna. To niewielka wielkopolska miejscowość, położona w okolicach Wrześni. Znana jest z dużej ilości farm drobiu i norek, których właścicielem jest krzyknięty przez mieszkańców "król norek", Rajmund Gąsiorek.

Mieszkańcy walczą z plagą much. "Są nawet w meblach i lodówce":

Czytaj: Koniec trzyletniej batalii sądowej o plakaty przeciwko kurzej fermie w Kawęczynie. "Obroniliśmy wolność słowa" - mówią społecznicy z Wrześni

Istniejący do tej pory plac zabaw z boiskiem do siatkówki miał zostać rozebrany właśnie przez niego, bowiem stał na jego działce. Gmina mogła z niego korzystać przez lata nieodpłatnie.

- Przy wsparciu posła Zandberga interweniowaliśmy u burmistrza Wrześni. Poprosiliśmy o wydanie decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Minęły trzy miesiące od podjęcia naszych działań, niestety burmistrz nadal milczy... Przy braku działań podejmiemy dalsze kroki. Nie może być tak, że dzieci pozbawione są miejsca do spędzania czasu wolnego ze względu na niepodjęcie tematu

- tłumaczyła Paulina Nowak portalowi wrzesnia.info.pl.

Wspiera ją poseł Razem, Adrian Zandberg.

Czytaj: Piątka dla zwierząt: Prezes PiS wypowiedział wojnę branży futrzarskiej. Czy zdetronizuje królów norek?

- Wspólnie z Paulina Nowak interweniujemy w Kawęczynie. Biznesmen zarabiający na fermach przemysłowych doprowadził tu do rozebrania placu zabaw dla dzieci. Dlaczego? Bo mieszkańcy sprzeciwili się zasmrodzeniu okolicy przez kolejną fermę. Olbrzymie, przemysłowe fermy, wbrew opowieściom lobbystów, to nie jest "tradycyjne rolnictwo", tylko biznes niszczący życie ludziom, którzy mają pecha mieszkać w okolicy

- pisze Zandberg.

Zobacz:

Przypomnijmy, że mieszkańcy wielokrotnie sprzeciwiali się rozbudowie farm drobiu i norek przez lokalnego biznesmena. Podczas prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt w Senacie, mieszkańcy opowiadali o tym, jak uciążliwe jest życie w sąsiedztwie ferm przemysłowych.

- Wyobrażacie sobie, że nie możecie usiąść przed domem, w ogrodzie, by coś zjeść czy wypić kawę, bo wszystko obsiadają stada much. W niedzielne popołudnie musicie zamknąć okno, bo odór błyskawicznie wdziera się do mieszkania, a Wam - cóż - zbiera się na wymioty - opisywali.