Wojewoda wygasi mandat Bartłomiejowi Ignaszewskiemu. Szef Nowoczesnej twierdzi, że to atak polityczny

Czy mandat Bartłomiej Ignaszewskiego zostanie wygaszony?

Tuż przed wakacjami okazało się, że Bartłomiej Ignaszewski podpisał umowę z Poznańskimi Inwestycjami Miejskimi (PIM). Według wojewody było to złamanie przepisów zawartych w ustawie o samorządzie gminnym. Ignaszewski zaś twierdzi, że nie zarobił na tej umowie i wycofał się z niej, gdy tylko dowiedział się, że nie może pracować dla spółki, według niego doszło do „incydentu” przez „błąd woli”.

- Po konsultacji z prawnikami uważam, że nie złamałem prawa. W mojej ocenie ustawa o samorządzie gminnym nie została złamana. Całą tą akcję uważam za atak polityczny na moją osobę

- zapewnia Bartłomiej Ignaszewski.

Wojewoda wszczął postępowanie w sprawie wygaszenia mandatu radnego, wniosek odrzuciła rada miasta. Michał Zieliński i tak zamierza wygasić mandat szefa Nowoczesnej. Według informacji przekazanych przez Tomasza Stubę, rzecznika wojewody, po 30 dniach od niepodjęcia uchwały, wojewoda ma wydać zarządzenie zastępcze. Jeśli rada nie podejmie działania, zarządzenie ma zostać podpisane przez wojewodę.

Zdaniem wojewody doszło do złamania ustawowego zakazu łączenia prowadzenia działalności z wykorzystaniem mandatu radnego na majątku gminy. Ignaszewski przekazuje, że wojewoda poza prośbą do rady miasta o podjęcie uchwały, nie podjął innych kroków.

- Wojewoda nie wysłał nawet uzasadnienia, ja złożyłem swoje wyjaśnienia. Czekam na ruch wojewody, ja w trakcie sesji prosiłem, by przychylił się do decyzji rady miasta. Jeżeli ma jeszcze jakieś wątpliwości mogę je wyjaśnić. Jestem radnym i będę wykonywał swoje obowiązki jak do tej pory

- informuje szef poznańskiej Nowoczesnej.

Jeśli mandat ostatecznie zostanie wygaszony, Bartłomiej Ignaszewski nie wyklucza podjęcia kroków prawnych.

- Wojewoda może podjąć decyzję administracyjną i wolałbym uniknąć sytuacji, w której urzędnik PiS mógł wygaszać mandaty, które zostały nadane w wolnych wyborach, więc prawdopodobnie zwróciłbym się do sądu o rozstrzygnięcie tej kwestii

- dodaje Ignaszewski.