– To, że tutaj przyjechaliśmy zawdzięczamy mojej żonie – wyjaśnia John McDonald. – W lipcu obchodziłem 60. urodziny. Molly postanowiła zrobić mi niespodziankę. Zaproponowała, abyśmy razem pojechali do Polski. Siostry powiedziały: Jedziemy z tobą.
– Dwie siostry Sara i Mary nie mogły wybrać się z nami w podróż ze względu na zobowiązania rodzinne – prostuje Molly, żona Johna. I wyjaśnia, że z nimi przyjechały – Anne McDonald i Elizabeth Johnson.
Magdalena miała pięcioro dzieci: Johna, Sarę, Mary oraz bliźniaczki – Anne i Elizabeth. Troje z nich we wrześniu odwiedziło Polskę, by zobaczyć rodzinne miasto swojej matki – Poznań, odwiedzić miejsca, gdzie mieszkali dziadkowie i Międzynarodowe Targi Poznańskie, których dziadek baron Stefan de Ropp był dyrektorem.
Dwóch dyrektorów
Stefan de Ropp, potomek arystokratycznej rodziny z Inflant o rozległych koneksjach był niesłychanie barwną postacią. Z dostępnych źródeł wynika, że uczył się w Wilnie, Petersburgu, Szwajcarii, studiował w Anglii, Belgii i Johanesburgu. Pracował w afrykańskich kopalniach złota, amerykańskich bankach, wykładał na uniwersytetach, w 1916 r. wstąpił do I Konnej Brygady Południo-wo-Afrykańskiej.
To tylko fragment artykułu. Zobacz całość w serwisie Plus:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?