Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Czarnecki: Nie popieraliśmy całkowitego zakazu aborcji

Paulina Jęczmionka-Majchrzak
- Państwo powinno dać kobietom wybór - mówi Witold Czarnecki z PiS.
- Państwo powinno dać kobietom wybór - mówi Witold Czarnecki z PiS. Piotr Smolinski
Rozmowa z Witoldem Czarneckim, posłem PiS z Konina, który na posiedzeniu komisji sprawiedliwości zgłosił wniosek o odrzucenie ustawy „Stop aborcji”.

Co takiego stało się w ciągu dwóch tygodni od skierowania - m.in. głosami PiS - projektu „Stop aborcji” do komisji, że zmieniliście w partii zdanie?
Głosowałem za skierowaniem tego projektu do komisji, ponieważ zawierał on pewne dobre zapisy, nad którymi warto było popracować. Chodzi o zapewnienie ochrony i opieki dzieciom z wadami genetycznymi. Niestety, w warunkach totalnego chaosu, burzy i ciągłego bicia piany przez opozycję nie dało się w ogóle pracować. Jej nie chodziło wcale o dyskusję i dojście do jakiegoś kompromisu, ale ciągłe wzniecanie niepokojów społecznych i zbijanie na nich kapitału politycznego. Wyraźnie pokazał to wniosek jednego z posłów o odłożenie posiedzenia komisji do 11 stycznia. To kpina. Do tego czasu cała Polska wychodziłaby na ulice.

Czyli po prostu przestraszyliście się czarnego protestu.
Nie przestraszyliśmy się, ale nie chcieliśmy dalszych rozruchów społecznych. Protest był efektem podgrzewania atmosfery przez opozycję i szkodził Polsce. A politycy muszą myśleć długofalowo i wybiegać myślami do skutków swoich działań. Alianci szli ze Stalinem, choć wiedzieli, że to tyran i dyktator. Ale szli przeciwko Hitlerowi. Dokonali wybory na podstawie oceny skutków. W polityce tak trzeba.

Czy to znaczy, że odrzucając projekt „Stop aborcji” wybraliście mniejsze zło?
Zapobiegliśmy złym skutkom. Szanujemy obywateli, którzy w dobrej wierze podpisali się pod tym projektem, ale dalsze procedowanie i przyjęcie go mogłoby przynieść odwrotne skutki od zamierzonych. Czarny protest był niewspółmierny do naszych zamiarów i szkodził Polsce. Wcale nie popieraliśmy zapisów o całkowitym zakazie aborcji, a już na pewno o odpowiedzialności karnej kobiet. Uważaliśmy tylko, że warto wykorzystać zapisy o ochronie chorych płodów.

Mam rozumieć, że PiS nie popierało pomysłu wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji?
Nie mogę wypowiadać się za całą partię, ale wielu z nas nie popierało tego projektu. Przypomnę, że nie było to poselski projekt, a obywatelski. Ja jestem przeciwny całkowitemu zakazowi aborcji.

Opowiada się Pan za utrzymaniem obecnego, ustawowego kompromisu?
Tak, w tej chwili na pewno. Ale dodatkowo potrzebna jest pomoc i opieka dla matek w trudnej sytuacji, by bez zmiany ustawy, bez wprowadzania zakazów wybierały rodzenie dzieci, nawet jeśli są chore. Kobiety muszą mieć pewność, że nie zostaną same. Trzeba dać im wybór i stworzyć odpowiednie warunki po decyzji o urodzeniu. Nie możemy żądać od każdego człowieka heroizmu, musimy ułatwiać mu życie.

Może trzeba było wcześniej wyjaśnić swoje stanowisko autorom projektu i wszystkim tym, którzy byli przekonani, że PiS popiera zakaz aborcji?
Czas na to miał być podczas prac w komisji sprawiedliwości. Ale atmosfera była taka, że ledwo udało nam się zebrać, a co dopiero dyskutować. W takich warunkach nie było mowy o jakiejkolwiek pracy. Dlatego podjąłem racjonalną decyzję i postanowiłem zakończyć tę szopkę.

Ale dlaczego tak szybko, na pierwszym posiedzeniu?
Bo każde kolejne tak by wyglądało. Opozycja chciała przedłużać ten chaos i rozgardiasz, by cały czas bić pianę. Nie chodziło jej o dobro kobiet i dzieci, a kapitał polityczny.

Wniosek o odrzucenie projektu to był Pana pomysł czy kierownictwa partii?
Mój, pod wpływem zaistniałej sytuacji. Nie konsultowałem go z prezesem Kaczyńskim. Szczerze mówiąc, sądziłem, że taki wniosek złoży ktoś z PO lub Nowoczesnej, ale jak się okazało, im zależało na ciągnięciu żałosnego spektaklu.

PiS nie boi się teraz gniewu Kościoła Katolickiego, którego przedstawiciele głośno popierali całkowity zakaz aborcji?
Wierzę w mądrość Kościoła, który istnieje przecież od 1055 lat. Polityka nie powinna wchodzić do Kościoła, bo mu szkodzi.

Ale to hierarchowie sami wchodzą do polityki, zabierając głos w wielu sprawach, a nawet próbując wpłynąć na parlamentarzystów.
Pamiętajmy, że Kościół Katolicki pełni też funkcję nauczycielską. Nie odbierajmy jej mu. Ma prawo wskazywać wiernym kierunki i zasady postępowania. A politycy mają zupełnie inne cele, muszą przewidywać skutki i podejmować decyzje dobre dla całego narodu, państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski