Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więckiewicz i Grochowska - jak zagrają Wałęsów?

Redakcja
Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska, czyli Lech i Danuta Wałęsowie wg Andrzeja Wajdy.
Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska, czyli Lech i Danuta Wałęsowie wg Andrzeja Wajdy.
Padł pierwszy klaps na planie "Wałęsy" Andrzeja Wajdy. Już od lat obsada żadnej z filmowych par tak mocno nie rozgrzewała polskiej publiczności. Przedstawiamy sylwetki Roberta Więckiewicza i Agnieszki Grochowskiej.

Czytaj także:
Robert Więckiewicz zagra Lecha Wałęsę w filmie Andrzeja Wajdy
Agnieszka Grochowska zagra Danutę Wałęsę w filmie Andrzeja Wajdy
Pierwszy klaps filmu "Wałęsa" Andrzeja Wajdy padnie 1 grudnia

Od miesięcy z napięciem oczekiwano na decyzję, kto zagra Lecha i Danutę Wałęsów. Media i fora internetowe prowadziły nawet własne, wirtualne castingi, na których widzowie, a także artyści i mistrzowie kina bawili się w typowanie aktora i aktorki do tego filmu. Kurtyna poszła w górę 24 listopada, kiedy Andrzej Wajda ogłosił, że filmowym Lechem Wałęsą będzie Robert Więckiewicz, a Danutą - Agnieszka Grochowska. Decyzję reżysera przyjęto niemal z aplauzem. W kuluarach wytwórni filmowej, w której odbyła się pierwsza konferencja poświęcona filmowi, komentowano: - No dobrze, a kto miałby zagrać, jeśli nie oni? Oboje znani i utalentowani. Nagradzani. Skoncentrowani na pracy. No i bez przyklejonej, serialowej łatki.

Andrzej Wajda, tłumacząc swój wybór, podsumował krótko: - To są najzdolniejsi artyści. Ale zaraz przyznał ze śmiechem, że nie powinien tego głośno mówić. Mistrz, jak wiadomo, nie chce, ale musi nakręcić ten film. Oni, jak przyznali, nie musieli zagrać, ale chcieli...

Agnieszka Grochowska - bardziej romantyczna niż rozważna

32-letnia Agnieszka Grochowska twierdzi, że rola Danuty Wałęsy to dla niej absolutne wyzwanie, ale jest szczęśliwa, że reżyser zobaczył w niej coś, co mu się wydało przydatne do zagrania przez nią tej postaci. Grochowska jest aktorką znaną. Ale trzyma się z daleka od celebryckiego i salonowego życia.

Kiedy na jednym z ostatnich gdyńskich festiwali filmowych powiedziałam, że jest bardziej rozważna niż romantyczna, nie zgodziła się ze mną:

- A ja myślę, że w takim podejściu jak moje do życia jest bardzo dużo romantyzmu. Gdybym była rozważna, to myślałabym tylko tak: - no dobrze, ambicje ambicjami, ale trzeba zarabiać pieniądze. Myśleć o przyszłości. Ja, na razie, na przyszłość się nie oglądam. Jasne, że jeszcze mogę sobie pozwolić na komfort niemyślenia o niej. Bo jeśli przez miesiąc czy dwa będę jadła tylko chleb z masłem, to się nic nie stanie. Może będę jedynie wyglądała na bardziej wynędzniałą. Przyzna pani, że to raczej romantyczne podejście niż rozważne.
Już po studiach jej zawodowe życie od razu nabrało rozpędu. Grała w serialu "Zaginiona" (Ulę Tokarską, która upozorowała własne zaginięcie), a w tym samym czasie, w teatrze, występowała m.in. u boku Krystyny Jandy (w "Mewie") i Zbigniewa Zapasiewicza (w "Amadeuszu"). Za role w tych sztukach otrzymała nominację do nagrody Feliksa za najciekawszy debiut sezonu. Ale masowa publiczność poznała Grochowską za sprawą filmu "Warszawa" w reżyserii Dariusza Gajewskiego (prywatnie jej męża). Film otrzymał Złote Lwy na gdyńskim festiwalu i od razu rozpętała się burza. Marek Koterski, przewodniczący jury, długo się jeszcze z werdyktu tłumaczył.

Festiwalowy talizman

Grochowska miała szczęście do grania w nagradzanych produkcjach. Kolejną ze Złotymi Lwami, w której się pojawiła, były "Pręgi" Magdaleny Piekorz. Potem tak komentowała: - Żeby było śmieszniej, po "Warszawie" i "Pręgach" zagrałam w szwedzkiej produkcji filmowej "Podróż Niny". I ten film zbierał wszystkie nagrody na szwedzkich festiwalach. Od tamtej pory żartowano, że jestem festiwalowym talizmanem.

Na swoim koncie ma też tytułową rolę w filmie "Hania". Reżyserował Janusz Kamiński, polski operator pracujący w Hollywood m.in. ze Stevenem Spielbergiem. Ten film nie zachwycił jednak gdyńskiej publiczności.

Grochowska wystąpiła też w komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj" u boku Macieja Zakościelnego i Agnieszki Dygant. Nie odmówiła małej rólki w politycznym serialu "Ekipa".

- Wiadomo, Agnieszce Holland się nie odmawia. Ale wszystko sprowadza się do dobrego scenariusza. Jeśli jest interesujący, to gram. Podobnie jest z filmem. Nie gram we wszystkim, co mi się proponuje. Czasem intuicyjnie wyczuwam, że ten film ze mną się nie uda. Myślę, że póki mogę, to będę słuchać intuicji. Ja nie mam sześciu żyć, tylko jedno. Więc szkoda je trwonić na byle co - tłumaczyła swój udział w serialu.

Na swoim koncie ma kilka nagród m.in.: Shooting Stars dla najbardziej obiecującej aktorki, którą otrzymała na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, i norweskiego Oscara - nagrodę Amanda, za rolę w filmie "Upperdog". Po jej roli w belgijsko-polskiej produkcji "Stepy" w prestiżowym "The Hollywood Reporter" pojawiła się bardzo dobra recenzja na temat jej gry. Teraz czeka ją rola niezwykle trudna. O czym wie.

- Ale spotkanie z Andrzejem Wajdą to dla każdego aktora spełnienie marzeń - kwituje.

Robert Więckiewicz - od "Blachy" do Wałęsy

O ile Grochowska jest aktorką znaną, o tyle Robert Więckiewicz znajduje się obecnie na aktorskim szczycie popularności. Od dłuższego czasu jest na wznoszącej fali. Ale też ciężko na to pracuje.
Przez parę lat w kinie grywał tego zazwyczaj złego (niezapomniany gangster "Blacha" w "Świadku koronnym"), złodzieja ("Vinci") czy drobnego cwaniaczka, zdradzającego żonę ("Ile waży koń trojański"). Potrzebował paru kolejnych lat, żeby odkleić od siebie ten gangstersko-komediowy wizerunek. Teraz - jak mówią niektórzy - nieźle sobie pogrywa, bo to u Agnieszki Holland ("W ciemności"), a to u Marka Koterskiego ("Baby są jakieś inne") czy wreszcie u Andrzeja Wajdy.

43-letni aktor ma spore grono fanów. Spierają się, czy to bardziej polski Sean Penn czy może Robert De Niro. Inni porównują go do Harveya Keitela. Są i tacy, którzy widzą podobieństwo fizyczne do Bono z U2. Sam Więckiewicz ma do tych porównań duży dystans. O swoim głosie mówi, że to aksamit leciutko przetarty papierem ściernym. O urodzie, że niezbyt nachalna i nie zżyma się na pytania o bliznę na czole. Kiedyś nawet wyznał Piotrowi Najsztubowi, że to od uderzenia meteorytem. I że to się zdarzyło naprawdę.

Nie myśli o karierze za granicą. Kiedy jednak przed paroma laty rozmawialiśmy, przyznał, że przychodzi do niego człowiek, który go uczy angielskiego. Ale nie dlatego, że myśli o karierze. Tylko dlatego, że mu wstyd. Bo ma cztery dychy na karku i blokadę w mówieniu.

W materiałach, które dziennikarze dostali podczas konferencji prasowej, aktor o najnowszej roli mówi tak:

- Nie wiem, czy będzie najtrudniejsza, ale z pewnością będzie trudna. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze - bohater jest współczesny, żyjący. A po drugie - to jeden z najbardziej znanych Polaków i sądzę, że w Polsce jest kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt milionów "ekspertów od Wałęsy" i pewnie każdy z nich zechce mieć swoje zdanie.

Ale z tym zdaniem trzeba jeszcze poczekać do jesieni przyszłego roku, kiedy "Wałęsa" pojawi się w kinach. Na razie ruszyły zdjęcia do filmu.

Najpierw "W ciemności"

Filmoznawca dr Krzysztof Kornacki przypomina, że wcześniej Grochowską i Więckiewicza zobaczymy w innej produkcji - "W ciemności" Agnieszki Holland. To polski kandydat w wyścigu do Oscara. Film już robi wrażenie w kręgach polonijnych. Może więc w Stanach przetrzeć drogę Więckiewiczowi jako Wałęsie. Kornacki przyznaje, że aktor długo czekał na takie role. I dobrze, bo dojrzał.

- Widzę go jako Lecha Wałęsę. Moim zdaniem, świetnie zagra takiego szlachetnego "plebeja". Grywał już różne, rubaszne postaci.
Filmoznawca twierdzi, że przed laty Andrzej Wajda znany był z tego, że starał się wyszukiwać aktorów, których potem kreował. Często zaskakiwał widzów swoimi wyborami. Od pewnego czasu stawia jednak na aktorów już całkowicie rozpoznawalnych, lubianych przez masową widownię. Nie jest jednak przekonany co do wyboru Agnieszki Grochowskiej.

- Kiedy usłyszałem, że to ona ma zagrać Danutę Wałęsę, przez chwilę byłem zaskoczony. Moim zdaniem, jest zbyt eteryczna, subtelna i właściwie zbyt dziewczęca do zagrania tej postaci. Zabrzmi to może źle, ale jest też zbyt urodziwa. To jednak tylko moje prywatne zdanie i być może ona tę rolę obroni - mówi Krzysztof Kornacki.

Na sugestię, że może jednak aktorka pokaże pazur, odpowiada: - Może, ale na razie tego pazura nie pokazała. Jest dość powtarzalna w swoich dotychczasowych rolach. Właściwie od filmu "Pręgi" powiela taki wizerunek madonny, która do serca przytula mężczyznę. Oczywiście, aktorka, która jest dobrze prowadzona, potrafi się zmienić. Ale jaki będzie efekt? Trzeba poczekać - kończy.

Producent filmowy Jacek Samojłowicz uważa, że Więckiewicz z tą swoją energią, z tym doklejonym wąsem, jest jak Wałęsa. Grochowska, jego zdaniem, też jest nieźle obsadzona, bo potrafi zagrać tak, żeby się nie narzucać widzowi na ekranie. Nie zdominować go.

- A jak wiadomo, pani Danuta Wałęsa była w cieniu męża. Więc chyba dobrze wybrano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski