Widzę Łódź: Pobudzić łódzką gospodarkę FELIETON

Jak poinformował Wojewódzki Urząd Pracy, w marcu przedsiębiorstwa działające na obszarze naszego województwa zgłosiły do powiatowych urzędów pracy zamiar zwolnienia łącznie 172 pracowników (w lutym było to 160 osób). Rzecz jasna, są regiony, gdzie zwolnień grupowych jest więcej, ale to wynika przede wszystkim z tego, iż w tamtych miejscach więcej dużych firm ma swoje siedziby. O trwałej tendencji dotyczącej jakiejś branży trudno z przekonaniem mówić. Eksperci zauważają kiepską kondycję w naszym regionie pracy tymczasowej, głównie w zakresie prac produkcyjnych, kłopoty branży odzieżowej i meblarskiej, wieszczą też koniec raju informatyków, ograniczenia zatrudnienia wśród bankowców i finansistów, w firmach transportowych, usługach. Przedsiębiorcy zwracają uwagę na wzrost kosztów pracy - bo przecież razem z transformacją przyjęło się w naszym kraju, by tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze niepubliczne, płacić jak się da najmniej. Wśród młodych przybywa osób, które podejmują pracę w Warszawie (bo lepiej płatna), mieszkając w Łodzi. Zmieniają się wtedy ich potrzeby, na rzecz ławek, woonerfów i knajpek w mieście spania i odpoczywania, jednak taki rozdźwięk pomiędzy miejscami aktywności sprawia, że to nie w Łodzi rozrastają się przedsiębiorstwa. A ponieważ lepiej reagować, gdy jest w miarę dobrze, niż gdy będzie źle, to tworzenie warunków dla intensywniejszego gospodarczego rozwoju miasta powinno być jednym z najważniejszych zadań nowej kadencji jego władz.