„Snajper” strzelający do samochodów, pijany i znajdujący się pod wpływem narkotyków mężczyzna celnie mierzący do przechodnia, w końcu ranione kulą dziecko. W Wielkopolsce od początku roku doszło do kilku poważnych incydentów z użyciem dostępnych na wyciągnięcie ręki wiatrówek.
- Wielu osobom nadal wydaje się, że to zabawka, tymczasem z pięciu, a nawet dziesięciu metrów, trafiając śrutem w głowę czy oko, można zabić - przyznaje Ryszard Kapłon, prezes Rawickiego Klubu Sportowego BOCK i trener kadry narodowej podczas Pucharu Świata w strzelaniu z pistoletu, karabinu i strzelby, który odbył się niedawno w Baku.
Przestrzelone płuco
O krok od tragedii było w marcu na poznańskich Jeżycach, kiedy w sobotni wieczór 23-latek postanowił wypróbować kupioną tego samego dnia wiatrówkę. Z okna znajdującego się na pierwszym piętrze bloku wraz z kolegą zaczęli od ostrzeliwania znaków drogowych. Ale po jakimś czasie „zabawa” znudziła ich na tyle, że rozpoczęli celować wprost do przechodniów. Jako pierwszego kula trafiła przejeżdżającego rowerzystę. Śrutem dostał w plecy, w okolice łopatki, jednak jego obrażenia ostatecznie nie okazały się groźne. Mniej szczęścia miał 55-letni mężczyzna. Pieszy trafił do szpitala z przebitym płucem i tętnicą płucną, a lekarze przez kilka godzin musieli ratować jego życie. Sprawca, Tadeusz M. znajdował się pod wpływem alkoholu i marihuany, jednak sporządzona opinia sądowo-psychiatryczna stwierdza, że w momencie oddawania strzałów był poczytalny.
Ponad miesiąc później w Nabyszycach życie z powodu użycia wiatrówki mogło stracić dziecko. Dwóch chłopców 5- i 8-latek pozostawionych bez opieki na podwórku wyciągnęło z szopy broń. Doszło do wystrzału, młodsze z dzieci zostało postrzelone w tułów.
Na początku tego tygodnia w stolicy Wielkopolski zatrzymano kolejnego „snajpera”. 35-latek na szczęście nikogo nie ranił, ale podziurawił śrutem blisko 30 samochodów na poznańskim Piątkowie. Jego motywy nie są jednak znane, bowiem mężczyzna odmówił składania wszelkich wyjaśnień.
- To przykre przykłady, ale nie powinniśmy jeszcze bardziej reglamentować dostępu do broni. Jeśli osoba niezrównoważona, pijana lub znajdująca się pod wpływem narkotyków chce kogoś skrzywdzić, może skorzystać z noża, a nawet wideł - stwierdza Andrzej Świętoniowski, kierownik poznańskiego sklepu Astro Classic oferującego broń myśliwską, sportową i kolekcjonerską.
Dostępna dla każdego
Według obecnie funkcjonującego w Polsce prawa, wiatrówki o energii wylotowej śrutu nie przekraczającej 17 dżuli (te z większą mocą nazywa się już bronią pneumatyczną) są dostępne bez zezwolenia i rejestracji. Wystarczy być osobą pełnoletnią i mieć ponad 100 zł w portfelu.
- Nie jest to dobre rozwiązanie i powinniśmy wrócić do czasów sprzed ustawy o broni i amunicji z 1999 r., dającej niemal nieograniczony dostęp do wiatrówek. Wcześniej trzeba było uzyskać na nie pozwolenie - mówi Ryszard Kapłon. Co może stać się z osobą, która zostanie trafiona śrutem? Taki eksperyment kilkanaście lat temu przeprowadzili naukowcy z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu. W czaszce potencjalnej ofiary morderstwa umieścili krowi mózg, po czym strzelali do niego z wiatrówki o mocy 17 dżuli. Okazało się, że nawet klasyczny śrut bez trudu przebijał twardą kość i rozrywał mózg. Po tym eksperymencie zarówno naukowcy, jak i posłowie PiS, postulowali, by bez zezwolenia sprzedawać wiatrówki o mniejszej mocy. Dziś posłowie nie są jednak do końca przekonani, czy należałoby podjąć podobną inicjatywę.
- Musielibyśmy przeanalizować czy w całym kraju dochodzi do zwiększonej ilości przestępstw z użyciem wiatrówki - zaznacza Bartłomiej Wróblewski, poznański poseł PiS i prawnik. Jego zdaniem, jeśli ta liczba zaczęłaby jednak drastycznie rosnąć, rząd powinien rozważyć dwa scenariusze. - Albo ograniczymy dostęp do wiatrówek, albo ustalimy surowsze sankcje za ich użycie w celach innych, niż do których powinny być przeznaczone - dodaje polityk.
Ile wiatrówek znajduje się w wielkopolskich domach? Tego nie sposób sprawdzić, ponieważ nikt nie rejestruje ich sprzedaży. Ryszard Kapłon uważa to za błąd ustawodawcy i postuluje dokonanie zmian w tym zakresie. - Osoba, która zdecydowałaby się na zakup, powinna udać się do profesjonalnego sklepu z koncesją wraz z dowodem osobistym i tam powinna zostać zarejestrowana - mówi instruktor.
- Polakom i tak odebrano już możliwość strzelania. To nie jest dobry pomysł - odpowiada Andrzej Świętoniowski.
Kto strzela?
Z policyjnych statystyk można się jedynie dowiedzieć, ile broni (o mocy powyżej 17 dżuli) zostało zarejestrowanej w Wielkopolsce.
- Na koniec 2015 roku, w całym województwie mieliśmy 16 tys. pozwoleń na broń wydanych osobom indywidualnym i 160 zarejestrowanych na firmy. W tym pierwszym przypadku zdecydowaną większość stanowią myśliwi - informuje Dominika Pupkowska-Bral z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu.
Liczba ta, zdaniem entuzjastów broni, świadczy o tym, że należy zakończyć dyskusję o zmianach dotyczących sprzedaży wiatrówek.
- W Polsce mamy kilka dróg dostępu do broni, ale wszystkie są obwarowane przechodzeniem badań i zdawaniem egzaminów, tymczasem jesteśmy jednym z najbardziej rozbrojonych narodów - komentuje Andrzej Świętoniowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?