Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chludowo: XII Parafiada Królowej Pokoju za nami

Anna Kot
Albańskie Anioły w tym roku posiadaczami srebrnego medalu parafiady
Albańskie Anioły w tym roku posiadaczami srebrnego medalu parafiady Marta Kaczmarska
Trzcina Nadłamana została mistrzem piłkarskim XII Parafiady Królowej Pokoju w Chludowie z wynikiem 4:2. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były – jak podczas EURO 2016 – rzuty karne, po remisie 3:3, kiedy Trzcina w ostatniej minucie regulaminowego czasu strzeliła Albańskim Aniołom wyrównującego gola. Trzecie miejsce zajęły Trąby Jerychońskie.

W niedziele 24 lipca wieczorem odbyły się dwa ostatnie mecze kończące parafiadę. O III miejsce grały Trąby Jerychońskie z Samem i Chamem, a finał należał do Trzciny Nadłamanej i Albańskich Aniołów, mistrzów poprzedniej edycji tych popularnych w całej okolicy parafialnych zawodów sportowych.

W drugiej równie ważnej dyscyplinie – rodzinnej siatkówce triumfowały Sandały Mojżesza, które pokonały w rozstrzygającym meczu Cherubiny Niebieskie 3:1. Z III miejsca cieszyli się Młodzi z Galilei, którym ulegli Ludzie Boga.

- To jasne, że taki mecz, w którym na boisko wybiegają jednocześnie dorośli silni mężczyźni i nastolatki, jest zupełnie inny niż kiedy grają zawodnicy w zbliżonym wieku - tłumaczy Marian Świerkowski, arbiter, który po raz pierwszy sędziował parafiadowy futbol. - Sam grałem i to dość ostro i potem sędziowałem, więc i tutaj pozwalam zawodnikom „ostrzej” pograć, ale kiedy dochodzi do zwarcia chłopca i wielkiego mężczyzny zawsze gwiżdżę faul. No i tu na parafialnym boisku jest o wiele pobożniej i grzeczniej niż na profesjonalnym stadionie – dodaje ze śmiechem sędzia.

Jak co roku podczas parafiady dyscyplin było więcej – biegi, nordic walking, wędkarstwo, bule, badminton i tenis stołowy. Każda zakończyła się wręczeniem medali zwycięzcom ale i każda a także każdy mecz zaczynał się wezwaniem do patronki parafiady Matki Bożej Królowej Pokoju.

Tegoroczna parafiada miała burzliwy przebieg i to dosłownie. Nie tylko po raz pierwszy w jej historii do rozstrzygnięcia najważniejszej dyscypliny zawodów potrzebne były rzuty karne, ale – co gorsza – nawałnica spowodowała zniszczenia boiska i jego ogrodzenia oraz konieczność przesunięcia terminu rozgrywania kilku dyscyplin, a przede wszystkim tradycyjnego festynu. Ten – ku radości mieszkańców wszystkich mieszkańców Chludowa i nie tylko - odbył się w minioną sobotę.

- Jestem rówieśnicą parafiady oczywiście jako sołtys – mówi Halina Gramsz. - Widzę w perspektywie tych wszystkich lat ile dobrego wnosi ona do życia Chludowa, jak angażuje, budzi aktywność i jednoczy ludzi, którzy przychodzą i odchodzą, zmieniają się, rosną w jej cieniu, ale zawsze te zawody, choć powstały i są organizowane przy parafii, stanowią święto i zabawę całej społeczności.

Lubię parafiadę, bo tu zawsze się coś dzieje, można spotkać się, powygłupiać i pogadać ze znajomymi, którzy chodzą do innych szkół i na co dzień się ich nie widujemy, no i jest co robić przez tych kilka wakacyjnych dni – uważa Mateusz Piechowiak, 19-latek, który odkąd pamięta, zawsze latem odbywała się parafiada. Przychodził na nią już jako dziecko z rodzicami, którzy pomagali przy jej powstawaniu i startował w dziecięcych konkurencjach. Teraz jako „dorosły” uczestnik wraz z siostrą Kingą przejął pałeczkę po rodzicach i pomaga przy organizacji zawodów. Takich jak oni jest wielu, bo parafiada to wydarzenie, które zaprasza i zawsze zapraszało do pracy i zabawy całe rodziny.

- Oczywiście 12 lat to długi czas i trudno wymagać od ludzi, aby rok w rok jednakowo intensywnie i wiernie pomagali przy tworzeniu i przebiegu zawodów, zwłaszcza że ich termin nie jest stały – ocenia o. Mirosław Piątkowski, misjonarz werbista, główny organizator parafiady od samego jej początku. - Ludzie angażują się, po kilku latach odchodzą, starsi i młodsi, ale przychodzą nowi - obserwuję taki przepływ pokoleniowy. Ale są też stali – uczestnicy, sponsorzy, ofiarodawcy i ludzie współtworzący parafiadę oraz zawodnicy. I to mnie, jako organizatora, cieszy najbardziej – to stałe towarzyszenie i zaangażowanie w wydarzenie mieszkańców jako wspólnoty. Dzięki temu już nie muszę co roku od nowa zabiegać o to co jest potrzebne do przygotowania zawodów, bo ci którzy mi pomagają, sami już wiedzą, co kiedy i jak trzeba zrobić.
Co nie znaczy, że już zawsze jest z górki, kłopoty były i pojawiają się co roku. Ale ta solidarność w grupie, kiedy widzę, że nie jest to tylko moja sprawa, pozwala je skutecznie rozwiązać. Ku pożytkowi samej imprezy i tworzących ją ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski