- Wprowadziłam się tu z mężem w 1956 roku. Właściciele pozwolili nam zaadaptować strych. I tak mieszkam do teraz, ale w międzyczasie zmienił się właściciel kamienicy - tłumaczy Bogumiła Rogalska, którą odwiedziliśmy w kamienicy przy ul. Bydgoskiej. Wraz z nowym właścicielem pojawiły się też kłopoty. Podwyższył on znacząco czynsz. Przekraczał miesięczną emeryturę pani Bogumiły. Sprawa skończyła się w sądzie, który stwierdził, że seniorka nie musi opuszczać lokalu ze względu na wiek i zasiedzenie. Wtedy dużą część emerytury zajął komornik.
- Z dawnych mieszkańców zostałam tu tylko ja. Inni się wyprowadzili, wrócili do dzieci, niektórzy już umarli. Ale nie narzekam, bo nowi lokatorzy są bardzo uczynni - mówi pani Bogumiła. W tym momencie do drzwi zapukał student, który wracając ze sklepu, przyniósł jej zakupy. Bogumiła Rogalska mówi, że wszyscy mieszkańcy Śródki bardzo jej pomagają.
Bo w tym miejscu „pani Bogusia” to instytucja. Na Śródce znają ją niemal wszyscy starzy lokatorzy. Udziela się w klubie seniora, chodzi na gimnastykę, a lata temu opiekowała się dziećmi.
- Wychowałam 13 wnucząt. Oczywiście nie wszystkie były z mojej rodziny, ale po przejściu na emeryturę pracowałam tu jako opiekunka - wspomina Rogalska, która najpierw 40 lat przepracowała w zakładach Pometu. Choć na ulicy nie zawsze poznaje swoje „wnuki”, to te za każdym razem się z nią witają.
„Panią Bogusię” poznali też studenci, biorący udział w łączonych zajęciach UAM i UAP. - Socjologowie spotkali się z artystami. Wspólnie obserwowaliśmy zmiany, jakie zaszły na Śródce w ostatnich latach. Chodziliśmy i rozmawialiśmy - wyjaśnia Paulina Piórkowska, uczestniczka projektu. I tak dotarła do nich legenda o robionych na drutach świnkach, sprzedawanych w dawnym kiosku, obok kamienicy, na której jest dziś śródecki mural. Okazało się, że ich autorką jest pani Bogumiła.
- Poznaliśmy jej niełatwą historię i postanowiliśmy pomóc - mówi Piórkowska.
Internet obiegło zdjęcie świnki wydzierganej przez Bogumiłę Rogalską. Pod nim od razu pojawiło się kilkadziesiąt zamówień za symboliczną opłatą i propozycji pomocy. Odzew przerósł oczekiwania. Z kolei sama „pani Bogusia” cieszy się z pomocy, ale tłumaczy, że maskotek nigdy nie robiła dla zysku. Czasem były one sprzedawane na śródeckich imprezach czy we wspomnianym kiosku.
- Mam dużo wolnego czasu. Czasem wezmę kilka zwierzątek do torebki na pielgrzymkę czy do kościoła i rozdaję je dzieciom. Dziś już niewiele osób robi takie zabawki, bo wszystko można kupić. A kiedyś robiło się nawet bieliznę - dodaje emerytka.
To tylko fragment artykułu. Przeczytaj cały tekst i zobacz wideo z panią Bogumiłą w serwisie Głos Wielkopolski Plus:
Wzruszająca historia ze Śródki. Cały Poznań pozna świnki pani Bogumiły
Zobacz też: Żółty pył w Poznaniu. Co to jest?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?