Z naszych informacji wynika, że na Wydział Prawa UAM, który ukończył poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, ludzie dzwonili i pisali maile, by uczelnia odcięła się od działań swojego absolwenta.
Chodziło o kontrowersyjny projekt PiS o Sądzie Najwyższym. Poseł Wróblewski, który ma doktorat z prawa i wykłada na prywatnej uczelni, projekt poparł. Potem tłumaczył, że go nie przeczytał i chce cofnąć podpis. A gdy przyszło do głosowania w Sejmie, głosował za przyjęciem ustawy.
Wydział potwierdza jedynie, że 20 lipca, w ciągu 70 minut, wpłynęły trzy podpisane i tak samo brzmiące maile.
- Zbulwersowany wczorajszym zachowaniem absolwenta naszej uczelni, zachowania, które w sposób całkowity zaprzecza wiedzy, którą osoba ta zdobyła na Wydziale Prawa, chciałbym prosić o stanowczą reakcję władz Wydziału i uczelni. Posiadanie w swym gronie takiego absolwenta w skuteczny sposób niweczy wizerunek i naukową powagę naszej Alma Mater. Państwa stanowcza reakcja będzie też widocznym wsparciem dla osób broniących niezależności polskiego sądownictwa i trójpodziału władzy w tych trudnych lipcowych dniach - brzmiała treść trzech maili.
"Wymiar sprawiedliwości nie może mieć barw partyjnych". Platforma Obywatelska gotowa na dialog z prezydentem
Źródło: TVN24/x-news
Wydział nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec posła Wróblewskiego. - Jak wynika z treści przesłanej korespondencji, jest bardzo niekonkretna i wysłana została „na zamówienie”. Pan poseł Wróblewski z racji swojej działalności podlega odpowiedzialności politycznej, ewentualnie prawnej. Jego działalność nie stanowi podstawy do odebrania stopnia naukowego - przekazał nam prof. Roman Budzinowski, dziekan Wydziału Prawa i Administracji UAM.
Poseł Bartłomiej Wróblewski został skrytykowany przez osoby odwiedzającego jego facebooka. Padły tam stwierdzenia: „prezes kazał, sługa musiał”, „jest Pan przykładem zwykłego karierowicza”, „zakłamany koniunkturalista”, "trudno uznać Ciebie za osobę nadającą się na jakiekolwiek stanowisko publiczne. No, może posła w partii wodzowskiej".
Poseł Wróblewski w rozmowie z „Głosem” podkreślił, że nikomu nie zabrania wpisywać się na swoim facebooku. Nie zgadza się z zarzutem, że projekt ustawy podpisał „in blanco”.
- To nierzeczowy zarzut. Nie ma bowiem mowy o podpisie in blanco. Znałem założenia projektu. Ale prace trwały dalej i ze względu na inne obowiązki w nich nie uczestniczyłem i nie byłem w stanie zapoznawać się z kolejnymi wersjami. Dlatego jeszcze przed złożeniem projektu w Sejmie poprosiłem o skreślenie mojego podpisu. Nie ma w tym nic nietypowego. Sprawa nie ma też żadnego realnego znaczenia dla reformy sądów i dyskusji o niej. Doszło w tej sprawie do nieporozumienia, a tylko emocje wokół zmian w sadownictwie prowadziły do szeregu nadinterpretacji. Gdy opozycji brakuje rzeczowych kontrpropozycji, na siłę szuka się kontrowersji – mówi poseł Bartłomiej Wróblewski.
Projekt ustawy o SN wzbudził olbrzymie kontrowersje. Został przegłosowany w szybkim tempie głównie przez posłów i senatorów PiS. W różnych miastach w Polsce odbywały sie masowe protesty, swoje krytyczne zdanie wygłaszali różni prawnicy oraz opozycja parlamentarna. Ostatecznie prezydent Andrzej Duda, ku zaskoczeniu PiS, zawetował ustawę o zmianach w SN.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?