- To będzie raczej portal multimedialny - zaznacza Piotr Malcharek, dyrektor Wydziału Informatyki Urzędu Miasta Krakowa. - Na telewizję internetową w ścisłym tego słowa znaczeniu nas nie stać. Poza tym większa liczba oglądających taką telewizję szybko zablokowałaby nasze łącza. Chodzi o to, aby w dowolnym momencie każdy mógł sobie wejść na taką stronę i obejrzeć zamieszczone tam materiały.
Dyrektor Malcharek potwierdza, że w maju na stronie internetowej Krakowa pojawi się moduł z obrazami wideo. Początkowo mają to być raczej materiały promocyjne i reklamowe, ale po dwóch lub trzech miesiącach mogą się tam znaleźć także telewizyjne relacje z krakowskich wydarzeń. - Jeszcze w tym półroczu chcemy też eksperymentalnie pokazać na żywo sesję Rady Miasta Krakowa - przyznaje Piotr Malcharek. Na razie magistrat nie szacował kosztów uruchomienia internetowej telewizji ani liczby osób, które miałyby w niej pracować.
Takich szacunków nie robił także marszałek, ale jego projekt jest bardziej zaawansowany, bo jest już nawet nazwa - "Telewizja Małopolska", a na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego pojawiło się już kilka filmów, m.in. z sesji Sejmiku Województwa Małopolskiego. Pod koniec maja relacje wideo z ważnych wydarzeń mają być umieszczane codziennie. Także w tym przypadku przewidziane są relacje na żywo z sesji sejmiku. Na początek przewidywana jest tylko jedna ekipa z kamerą, ale gdyby telewizja miała dużą oglądalność, możliwe będzie zatrudnienie kolejnych ekip reporterskich. Przewidywany jest też dział społecznościowy "Oczami mieszkańców", dzięki któremu to sami mieszkańcy będą mogli nadsyłać filmy o swoich sprawach lokalnych.
- Dostęp do naszej telewizji będzie miał każdy - deklaruje marszałek Marek Nawara. - To nie będzie konkurencja dla istniejących stacji telewizyjnych, a raczej ich uzupełnienie. Przecież media skupiają się na wydarzeniach wyjątkowych i sensacyjnych, często kamery nie ma tam, gdzie są sprawy prozaiczne, ale niezwykle ważne.
Marek Nawara nie obawia się, że "Małopolska Telewizja" będzie wykorzystywana jako tuba propagandowa. - Nawet jeśli się ktoś nagra, a nie będzie miał nic ciekawego do powiedzenia, to nikt nie będzie chciał go oglądać - zaznacza Marek Nawara.
- Można snuć różne podejrzenia o tworzenie kolejnej tuby propagandowej, ale za chwilę telewizje internetowe będą się pojawiać jak grzyby po deszczu - powiedziała nam osoba, pracująca nad takim projektem. - Nie jesteśmy wcale prekursorami, ale nie można stać w miejscu. Gdy pojawił się Internet, pojawiały się pytania, po co to urzędom? Dziś nikt o to nie pyta, a dla internautów słowa i zdjęcia to już za mało.
GRZEGORZ SKOWRON
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?