Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lwy z poznańskiego zoo: Kizia ma swojego muszkietera, a Leoś wcale nie jest zazdrosny [FOTO, FILM]

Katarzyna Sklepik
Kizi i Leosia zwiedzający zoo nie mogą zobaczyć "na żywo"
Kizi i Leosia zwiedzający zoo nie mogą zobaczyć "na żywo"
Kizia i Leoś - to lwiątka, które znalazły schronienie w poznańskim zoo. Uwielbiają się bawić na swoich wybiegach, uczą się też "lwich" zachowań.

Kizia już po krokach rozpoznaje Aramisa. Widać, że nasłuchuje i czeka, aż opiekun ją odwiedzi. Skacze z radości, gdy Aramis wchodzi do niej, na wybieg. - Kizia, chodź - mówi opiekun, siadając w kącie. Jednym - kocim susem - wskakuje mu na kolana i przytula się jak dziecko. - Lubi być drapana i głaskana po grzbiecie - mówi Aramis. Kizia jest zachwycona, tuli się do opiekuna, choć - kilka miesięcy temu- byłoby to nie do pomyślenia. Do zoo trafiła z prywatnej posesji. Przerażona, bała się ludzi, źle reagowała na mężczyzn. Mimo to wyczuła, że Aramis kocha dzikie koty.

Poza nim toleruje jeszcze jednego opiekuna. Lubi za to kobiety.

- Co Kiziula, chcesz się bawić - śmieje się Aramis, gdy tylko przestaje ją głaskać, lwiątko swoim pyszczkiem ociera się o jego twarz. To takie „kocie buziaki”, na zachętę do dalszej zabawy.

- Dużo z nią pracuję - opowiada opiekun, który spędza z lwicą każdą wolną chwilę. - Chcę, by pozbyła się stereotypii, gdy się denerwuje, miota się jeszcze od ściany do ściany. Teraz już umie chodzić po normalnym podłożu, wspinać się i skakać, ale gdy do nas przyjechała, miała słabe tylne łapy. Musiała ślizgać się na kaflach.

Kizia ma piękne lśniące futro, waży już ponad 30 kilogramów. Ma radosne oczy. Lubi rozrabiać, stąd zdarta na nosie skóra. Tym razem pieniek był górą!

Początki były trudne, by zaufała Aramisowi, ten kładł się koło niej, by czuła się bezpiecznie. Stopniowo nauczyła się nowego miejsca - namiastki afrykańskiej sawanny.

Lubi mięso, czasami jeszcze je z ręki. Gdy dopada do kawałka królika, widać już jej dziką naturę. - Teraz jej tego nikt nie zabierze - żartuje opiekun i dodaje, że jak tylko Kizia zje, przyjdzie się przytulić. I tak też się stało. Mała lwica położyła się, a właściwie rozciągnęła na nogach opiekuna, pyszczek opierając o jego klatkę piersiową. To już prawie rytuał. Czasami w zabawie, gdy zwycięża lwia natura, wystarczy, że Aramis zdecydowanym głosem „ała”, Kizia natychmiast przestaje.

Widać, że nie zrobi mu krzywdy. Ona wie, że z Aramisem jest bezpieczna. To jej muszkieter. Obroni ją przed złem.

Wie o tym też Leo, pieszczotliwie zwany Leosiem. Wyleguje się teraz na wybiegu, tuż obok. Na razie nie bawi się razem z Kizią, ale powoli już się poznają...

Leo miał cztery miesiące, gdy trafił do zoo. Jego właściciel nie dbał o niego zbyt dobrze, lwiątko było wychudzone - ważyło 15 kilogramów. Teraz - około 40. Z chudziutkiego malca z wystającymi kośćmi wyrasta na mocnego kociaka. Apetyt mu dopisuje. Ma krzywe łapy, zbyt niską gęstość kości i trwałe odkształcenia, ale dzięki rehabilitacji będzie się zdrowo rozwijał.

- Ma już też swoją siłę - mówi Aramis. - I wie, jak jej używać.

Kizi i Leosia zwiedzający zoo nie mogą zobaczyć „na żywo”, mogą natomiast śledzić ich losy na fanpage’u poznańskiego zoo na FB.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski