Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak traktowane są zwierzęta cyrkowe i czy pokazy tresury powinny być elementem pokazów? [DWUGŁOS]

Mikołaj Woźniak
archiwum/Janusz Wójtowicz
O traktowaniu zwierząt cyrkowych i pokazach tresury rozmawiamy z Lidią Król-Pinder, dyrektor cyrku Korona, oraz Ewą Zgrabczyńską, dyrektor poznańskiego ogrodu zoologicznego.

O zwierzęta dbamy bardzo dobrze, to nasi partnerzy w pracy

Lidia Król-Pinder - dyrektor cyrku Korona, który pod koniec lutego wystąpi w Poznaniu

Jakie konsekwencje niesie ze sobą zakaz występów cyrków ze zwierzętami na terenach miejskich?

Lidia Król-Pinder: Zmniejszyła nam się możliwość grania tam, ale nadal możemy to robić na terenach prywatnych. Kurczy się rynek, ogranicza swoboda działalności gospodarczej. Jednak nie rozumiem, jak zakaz występów na terenach miejskich działa na dobro zwierząt, bo przecież my je mamy i mieć będziemy. To nasza własność, a cyrk to nasze życie, pasja, ale także przede wszystkim praca.

Co jeśli występy cyrkowe zostałyby zakazane na terenach prywatnych?

To byłoby ośmieszenie się zarządców miast. Kolejny krok do zabicia tradycji cyrku.

Na świecie występują podobne zakazy?

Konsultacje dotyczące cyrków w Europie trwają minimum dwa lata. Spotykają się wszyscy specjaliści. Nie ma zakazów dotyczących wszystkich zwierząt, czasami tylko dzikich okazów. U nas wydano je bez żadnych konsultacji. Obejmują tak muchę, jak i żyrafę… A w naszym cyrku nie ma na stałe zwierząt dzikich. Są zakontraktowane tylko na sezon.

Jak jednak odpowiedzieć na zarzuty, że zwierzęta w cyrku są męczone? W jaki sposób je traktujecie?

Po co mielibyśmy je męczyć? Agresja wzmagałaby agresję. To nasi partnerzy w pracy, więc traktujemy je bardzo dobrze. Ani naukowcy, ani weterynarze, ani rozsądny człowiek nie widzi nic złego, by zwierzę pracowało z człowiekiem. Szkoleniem zajmują się licencjonowani trenerzy, a opieką medyczną nasi weterynarze.

W jakich warunkach żyją zwierzęta?

Mamy olbrzymie stajnie, w których stawiane są boksy o specjalnych wymiarach. Nie ma też żadnych klatkowozów, tylko wysokich standardów naczepy, zatwierdzone przez głównego lekarza weterynarii.

Czyli rozmowa o cyrkach została teraz wywołana sztucznie?

Zdecydowanie tak. Drzwi otworzył prezydent Słupska, nie wydając żadnego zakazu i twierdząc, że nie musi, bo wystarczy jego słowo. To samo zrobiła większość miast. Pamiętajmy, że wszystkie filmiki, które rzekomo ukazują znęcanie się nad zwierzętami w cyrkach, pochodzą albo sprzed trzydziestu lat, albo zza wschodniej granicy. A co to ma wspólnego z nami? Do tej pory tylko jedna sprawa dotyczyła w Polsce znęcania się nad zwierzętami w cyrku.

Federacja anarchistyczna już deklaruje protest przed Państwa występami?

Jesteśmy męczeni już od kilkunastu lat. To różne organizacje dręczą cyrkowców, a nie oni swoje zwierzęta. Wyzywają nas od morderców, niszczą plansze, zamalowują transporty, wypuszczają zwierzęta. W takiej sytuacji liczymy na dobrą reakcję policji, bo przecież po to jest jeszcze prawo.

Cyrk nie ma formy edukacyjnej, bo pokazuje nienaturalne zachowania

Ewa Zgrabczyńska - dyrektor poznańskiego ogrodu zoologicznego, zaangażowana w walkę o prawa zwierząt

Jest Pani przeciwna przedstawieniom cyrkowym z udziałem zwierząt. Dlaczego?

Ewa Zgrabczyńska: Warunki ich utrzymania, chociażby w trakcie podróży są skandaliczne. Przestrzeń jest ograniczona, a zwierzęta nie mogą zaspokajać swoich potrzeb biologicznych. Poza tym ciągła podróż jest dla nich szkodliwa. Jednak najgorsze są metody tresury cyrkowej. Wymagają od zwierząt aktywności niezgodnych z ich naturalnymi zachowaniami.

Zakaz prezydenta Jacka Jaśkowiaka powinien więc zostać rozszerzony na tereny prywatne?

Jestem za. Jak już widzimy w wypadku cyrku, który ma się w Poznaniu pojawić w lutym, zakaz jest obchodzony. Popieram sztukę cyrkową przedstawianą przez ludzi, ponieważ mamy bogaty repertuar różnych pokazów. W mojej opinii udział zwierząt jest znęcaniem się nad nimi.

Tylko w czym różni się od cyrku zoo? Tam też zwierzęta żyją w zamknięciu…

Oczywiście, ale nowoczesny ogród zoologiczny stara się symulować ich naturalne warunki życia. Nie przymuszamy zwierząt do niczego i nie naruszamy ich biologii. Zoo jest miejscem ochrony gatunków zagrożonych i edukacji przyrodniczej. Zwierzęta zmuszone do życia w niewoli to gatunki rzadkie. Mamy je chronić. W zoo nie ma miejsca na cierpienie.

Co odpowiedzieć na argumentację, że cyrk to tradycja i powinien pozostać w niezmienionej formie?

Tradycją były też wojny plemienne oraz niewolnictwo. Tylko czy teraz mamy to popierać? Kultura europejska idzie do przodu i w tej chwili pojęcie dobrostanu zwierząt jest jednoznaczne. Wzrasta świadomość i wiemy, że zwierzę cierpi tak jak człowiek.

Czy według Pani oglądanie przedstawień z udziałem zwierząt cyrkowych może mieć na widza jakikolwiek wpływ?

Oczywiście, to może mieć wysoce negatywne oddziaływanie na psychikę, np. dziecka. Tak samo jak gry pełne przemocy. Po prostu utrwala się obraz zwierzęcia wykorzystywanego przez człowieka do zabawy, rozrywki. Nie ma formy edukacyjnej, bo pokazuje nienaturalne zachowania.

Czy wywołana dyskusja może coś dać ludziom? W opinii wielu osób jest tematem politycznym i zastępczym...

Absolutnie tak nie jest. W ojczyźnie tego typu widowisk - Grecji - zakaz wprowadzono już cztery lata temu. My dojrzewamy do tego dość późno, ale teraz jest ostatni moment. Mam nadzieję, że dyskusja wskaże na potrzeby zwierząt i funkcję ogrodów zoologicznych. Może się też przyczynić do ochrony praw zwierząt. Powinniśmy uwrażliwiać ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski