Każdy normalnie myślący człowiek, który spodziewa się dziecka, odda się w opiekę lekarzy. A kiedy zacznie się poród, czym prędzej zadzwoni po pomoc albo po prostu pojedzie do szpitala.
Ale nie ksiądz Mariusz i jego partnerka. Nie chodzili do ginekologa w okresie ciąży. Nie pojechali rodzić do szpitala. Bo, jak twierdziła matka dziecka, postanowili, że będą rodzić na plebanii. Ciekawe, co chcieli zrobić, gdyby dziecko urodziło się żywe? Czym chcieli przeciąć pępowinę? Jak przeprowadzić niezbędne zabiegi po urodzeniu dziecka?
Kiedy czytałem zeznania księdza, zauważyłem, że czasami kłamał. Najpierw mówił, że nie jest ojcem dziecka, potem, że jednak tak. Nie jest więc człowiekiem prawdomównym. Ale wierzę w tę część jego zeznań, kiedy mówił, że nie chciał tego dziecka. Jego działania pokazują dobitnie, jak bardzo "pomógł" mu w przyjściu na świat. Po karetkę zadzwonił dopiero wtedy, gdy syn już nie żył.
Mam nadzieję, że ksiądz jednak poniesie konsekwencje karne. Jego postawy nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Również matka dziecka nie jest w tej sprawie bez winy.
Co na to wszystko kuria? Wczoraj usłyszałem od księdza Ireneusza Dosza, kanclerza kurii, że to wewnętrzne sprawy Kościoła i szukam sensacji.
Proszę księdza, kiedy podczas porodu dochodzi do śmierci dziecka, a jego rodzice wcześniej nie wzywają lekarzy, to nie jest wewnętrzna sprawa Kościoła. A wysyłanie do klasztoru i na misję księdza, który nie okazał człowieczeństwa, wystawia fatalne świadectwo jego zwierzchnikom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?