Dynie, pigwy, śliwki na poznańskich targach
- Z owoców teraz największy popyt jest na brzoskwinie, śliwki, gruszki i jabłka. O tej porze roku, wszystko, co mamy na naszych straganach jest polskie
- mówi sprzedawczyni Rynku Łazarskiego.
Ceny między rynkami są zbliżone i poznaniacy podobnie zapłacą na rynku Wildecki, Jeżyckim czy placu Wielkopolski. A produktów jest dużo, ponieważ handlarze starają się konkurować z bliskim otoczeniem supermarketów.
- Na Rynku Jeżyckim jesteśmy otoczeni supermarketami i one nam zabierają klienta, ponieważ nie oszukujmy się, że wiele osób wchodząc do marketu, kupuje wszystko za jednym razem; warzywa, owoce, mięsa, czy też ubrania
- kontynuuje handlarka.
Dlatego tak ważne jest, żeby zachęcić klienta jakością produktów, zwłaszcza tych, które są kupowane wraz z nadejściem jesieni. Na stoiskach znajdziemy między innymi: orzechy laskowe (25 zł za kg), fasolkę szparagową (10 zł za kg), fasolę białą (14 zł za kg), groszek słodki (24 zł za kg), dynię (4 zł za kg), kurki (25 zł za kg), prawdziwki (20 zł za kg) czy pigwowiec na nalewki lub sok (22 zł za kg).
- Najlepiej jesienią się u nas sprzedaje dynia i fasola sucha, z których można zrobić rozgrzewające zupy
- mówi pani Renata z Rynku Wildeckiego.
Ponadto kupimy pomidory malinowe (7 zł za kg), bakłażana (10 zł za kg), paprykę (7-10 zł za kg), marchew (4 zł za kg), ziemniaki (2,5 za kg), ogórek do kiszonki (8 zł za kg), a także owoce z okresu letniego, chociaż za kilogram trzeba sporo zapłacić: gruszki (12 zł za kg), truskawki (14 zł za kg), winogrona (12 zł za kg), żurawina (30 zł za kilogram) i maliny (36 zł za kg).
Sprawdź ceny owoców i warzyw w Poznaniu. Przejdź do galerii:
Dla konsumentów z poznańskich rynków, jak przekonują handlarze, bardzo ważne jest zaufanie i jakość produktu. Wówczas klienci są skłonni zapłacić więcej, aniżeli w supermarkecie, ale muszą być pewni, że owoc lub warzywo jest lepsze gatunkowo od tego sklepowego.
- Zaopatruję się w towar u własnych znajomych z gospodarstw rolnych. Na giełdzie nie kupuje, ponieważ tam dużo osób pośredniczy i swoje też doliczają, a zależy mi na jak najtańszym skupie, bo wtedy mogę też sprzedawać taniej. Z marketami konkurujemy wyłącznie pod względem jakości, bo cenowo nie jesteśmy w stanie. Co z tego, że w supermarkecie można kupić jabłko po 1,70, jeśli to są spady? Ja bym tego nie sprzedał nawet za złotówkę, ponieważ klienci specjalnie chodzą na rynek, żeby dostać inny towar niż w markecie
- przekonuje pan Piotr Andrzejewski z Rynku Wildeckiego.
sprawdźteż:
Mimo tego ceny na rynkach są dla niektórych za wysokie. Winą za ten stan rzeczy obarczają handlarzy, którzy natomiast, jak deklarują, nie są w stanie nic zrobić z rosnącymi kwotami za kg warzyw lub owoców.
- Ogrodnictwo się już tak nie opłaca, ponieważ skup jest za niski, żeby można było się z tego utrzymać. Kupujący narzekają i to często, że ceny są wysokie i my, jako sprzedawcy widzimy, że to nie są te lata, co wcześniej, gdzie ludzie robili naprawdę duże zakupy
- opowiada handlarka z Rynku Jeżyckiego.
- Kiedyś ludzie kupowali dużo produktów na jesień, żeby zaopatrzyć się już na zimę i trzymać kiszonki w słoikach w piwnicy. A teraz osoby młodsze tyle nie przetwarzają, bo jest tak duża dostępność w sklepach, że oni gotowe produkty mogą kupić i to wcale nie tak drogo. Kiedyś sprzedawałem pomidorów gruntowych po 500-600 kilo dziennie. Teraz, jak się sprzeda 20-40 kg dziennie, to już można mówić, że był to dobry dzień
- dopowiada pan Piotr Andrzejewski z Rynku Wildeckiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?